czwartek, 16 czerwca 2011

Mam "KSIĄŻKI" !

Aż mi się oczy zaświeciły, gdy mąż przybył z zakupami w jednej i gazetą w drugiej ręce...W którymś z kolei kiosku dopiero dostał (bo tu raczej nie sprowadzają takich "specjalnych" pism, przeważa prasa codzienna , Życie na gorąco i Teletydzień).
Mam "Książki, Magazyn do czytania"!

Cieszę się, bo widzę już smakowite kąski do czytania. Na razie mam za sobą  świetny tekst J. Rudnickiego o lekturach szkolnych. Oczywiście to nie jest pisemko, które w kilka minut od deski do deski, jak jakąś "Panią Domu" czy inne tele-plotki. To raczej tak na raty sobie trzeba dawkować, artykulik do kawki/herbatki.
Trochę tylko papier mógłby być lepszej jakości  i format ciut mniejszy (za to ilość stron większa). Ale i tak mi się podoba!

5 komentarzy:

  1. Będę musiała z bliska przyjrzeć się temu magazynowi:)). Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny tekst o lekturach? Poraził mnie. Bogu dziękuję, że moje dzieci miały jeszcze okazję przeczytać klasyków polskich. Słowa: "Półidioci uczą idiotów" są pełną rekomendacją tego pana i mówią mi wiele o jego intelekcie i kulturze. Gdzie on się edukował? I co czytał? Gdyby zaatakował każdą inną grupę zawodową, np. lekarzy czy prawników, już by pewnie miał problemy. Na nauczycieli może wylewać pomyje każdy - od rodzica/ alkoholika do ministra. I nic.
    Wydałam niepotrzebnie 10 zł i to był ostatni kupiony przeze mnie numer tego czasopisma. Nie zadecydował tylko ten jeden artykuł. To zmasowany atak na polskie wartości. Nie polecam.

    OdpowiedzUsuń
  3. To pierwsza negatywna opinia...będę się przyglądał :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książkowcu. Świetny tekst- bo cięty, z ironią. To nie był atak na nauczycieli (zgadnij kim jestem z wykształcenia) tylko ostra krytyka kanonu lektur. Ja nie mówię, żeby wyrzucać Mickiewicza, Sienkiewicza itp. i daleka jestem od tego, ale odświeżyć repertuar by się zdało, i nie epatować od samego początku młodziutkich dziecięcych czytelników sierotkami, Jankami Muzykantami, archaicznymi opisami przyrody itp. Powinno im się otworzyć drzwi do świata literatury, tak by sami doszli do półki z klasyką, a nie stamtąd uciekali z krzykiem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Agnesto, to jest atak na nauczycieli, bo nazwanie kogoś półidiotą to kiepska ironia. Mam inny rodzaj humoru. Nie słyszałam, żeby ktoś omawiał wskazane przez autora lektury, np. Janko Muzykant i czy Co słonko widziało Konopnickiej. To chyba lektury dzieciństwa tego pana. Zalicza do stęchłych lektur wszystko Mickiewicza, Kraszewskiego (którego wszak odkrywamy na nowo!), Twardowskiego, dziecięcych Centkiewiczów (których chyba nie doczytał, bo nie odróżnia Grenlandii od Antarktydy), Sienkiewicza itd., itd.... Autor ma po prostu alergię na wartościowe książki. Co proponuje? "Buszującego w zbożu"? Dziękuję, jeśli tak nasze dzieci mają nawdychać się polskości.:(
    Też uważam, że kanon lektur można odświeżyć, ale nie wyrzucić.
    Jeszcze Rudnicki powinien wiedzieć, że kanon to sprawa polityczna, na którą - tak przy okazji - nauczyciele wpływu nie mają. Niech zaatakuje tych, którzy listy lektur tworzą. Taki artykuł przeczytam i wydam jeszcze raz to 10 zł.

    OdpowiedzUsuń

'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)

Moja lista blogów