niedziela, 3 lipca 2011

"Podróż poślubna" Izabela Sowa

Pamiętacie słynną serię "owocową"? "Smak świeżych malin", "Cierpkość wiśni", "Herbatniki z jagodami", "Zielone jabłuszko", przyjemne książeczki, nawet mam ochotę przeczytać je jeszcze raz. Lubię Sowę. Z jej nowszych publikacji znam "10 minut od centrum",  kolejne "Świat szeroko zamknięty" , "Ścianka działowa" , "Agrafka", "Blagierka" jeszcze nie wpadły w moje ręce (są poczytne, więc ciężko upolować je  w bibliotece). Od czasu owocowego debiutu autorka ugruntowała swoją pozycję na literackim rynku. Oto garść opinii zamieszczonych na skrzydełku okładki:
"Ścianka działowa to dowód, że literatura zwana popularną  w istocie bywa udanym pisarstwem z ambicjami" (Dziennik)
"Powieści Sowy cieszą się wielką popularnością, bo choć skłaniają do zadumy nad sobą i światem, są pisane z lekkością i humorem. To rzadkie połączenie przynosi świetne efekty" (Rzeczpospolita)
"Polska literatura kobieca przestała trzymać się bezpiecznych schematów" (Zwierciadło) 
Niezależnie jednak od tych pochwał, ja po prostu lubię prozę Sowy (tak jak i Szwai), właśnie za lekkość, humor i poważne tematy, dyskretnie podsunięte do przemyślenia. 
Bez wahania zgarnęłam z bibliotecznej półki "Podróż poślubną"Nie zawiodłam się. Niejako kontynuacja "Ścianki działowej" (ale można je czytać niezależnie od siebie) całkiem mi się spodobała.

Izabela Sowa, Podróż poślubna, Wyd. Nowy Świat, 2009.

To nie jest opowieść o perypetiach nowożeńców w podróży poślubnej. To opowieść o podróży w głąb siebie, o poszukiwaniu...
Paloma (rzadkie imię, prawda?) najpierw podróżuje po Krakowie i okolicach szukając według wskazówek kolejnych osób pewnej tajemniczej kobiety o ksywce Brzytwa. Potem  szuka prawdy o sobie, sensu życia, przyczyn oddalenia się od siebie świeżo upieczonych małżonków (mąż nie kwapi się ku wspólnemu wyjazdowi, a odkąd w kopercie znalazł zamiast banknotów skrawki gazet, dokładnie w liczbie 9, nie może spać). Palomie ( z pokolenia "loreal" - swoją drogą ciekawe określenie),  już nie wystarczają poradniki typu "Jak być szczęśliwą" i filozofia zen, ani warsztat komunikacji. Zgadza się poświecić tydzień, by  z pomocą Brzytwy (barwna postać, "freak, który nie spełnia unijnych standardów" )znaleźć rozwiązanie swoich problemów. Tymczasem Norbert cierpi na bezsenność, ucieka w tabletki na sen i wspomnienia. Wspomina natomiast swoje wycieczki w różne miejsca świata i zjawiskową przewodniczkę Bonsai....
To opowieść o trudnych relacjach, nie tylko małżeńskich,ale i rodzicielskich ( Paloma chce uciec od życia, jakie wiedzie jej matka, słowo "matka" pojawia się pisane mniejszą czcionką niż reszta tekstu - to ma swoją wymowę). Galeria niebanalnych postaci: oprócz specyficznej Brzytwy bibliotekarka Tosia i policjant Beret. Na uwagę zasługuje motyw obrony praw zwierząt. Rzecz rozgrywa się w Krakowie, miło czytać o znanych ulicach, miejscach (o ile się zna, w moim przypadku- tak) Zakończenie - mnie zaskoczyło. Było zabawnie, ale i poważnie. Dobrze się czytało ( już dawno skończyłam, ale dopiero teraz się zmobilizowałam do napisania na bazie zapisków na karteczce). Taka lekka w sumie książka do pociągu/autobusu, do poduszki.

PS . Czy ktoś z Was zna przepis na lemoniadę z pietruszki?? ;-)






4 komentarze:

  1. Rany!
    A po co ci lemoniada z pietruszki??????

    OdpowiedzUsuń
  2. Kotka, pewnie że chcę! (Tylko tak realnie to nie teraz, jak Elwi podrośnie). A taką dziwną lemoniadę piją bohaterowie powyższej książki ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Recenzja mi się spodobała i coś czuję, że książka przypadłaby do gustu mojej siostrze, mężatce:))
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń

'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)

Moja lista blogów