środa, 21 stycznia 2015

Notatka w kratkę 1/2015

Styczniowy wieczór. Zimy brak.Wyprzedaż sanek z lekka śmieszy. Tumani. Przestrasza.
Tak sobie siedzę i się herbacę. Białą o smaku granatu sączę. Przegryzając z rzadka wisienką w czekoladzie. Normalnie szaleństwo o tej porze. Ale co tam...
(Steinbecka jeszcze nie czytam, przeglądałam tylko)

Dawniej często pisałam takie luźne notki, co jakiś czas tylko wpadała opinia książkowa. Potem recenzje wzięły górę. Czy to dobrze, czy źle, sama nie wiem. Wracam jednak do poprzedniej formy.
Pogawędzę zatem o tym, że czytam - powoli jak żółw ociężale - "Głosy Pamano". Ciężka tematyka, obszerna forma, wspaniała narracja. Mam za sobą dwie powieści lżejszego kalibru, ale do ich opisania jeszcze nie jestem gotowa. Stosik będzie, jak najbardziej. Niebawem.

Kulinarnie odkrywam nowe światy. Na przykład bakłażan - pyszny! On wcale nie jest taki gorzki jak go malują! Nie odsączałam tak, jak to niby się powinno i nie złego się nie działo. Robiłam też pierogi, co u mnie jest rzadkością, tak częstą  niemal jak 29 lutego. I cóż, ciasto powinno być elastyczne, a potem z natury ono twardnieje. A mi wyszło na odwrót. I weź tu zrozum pieroga! Nadzienie z rozmrożonych truskawek, z serkiem wiejskim wymieszanych. O dziwo, nie rozpadły się podczas gotowania. Victoria!

Odkurzam. Dywan, angielski, blog dotyczący książek Nory Roberts. Coś innego, coś nowego za mną chodzi... Może zrobię szalik na drutach? Eeee ;-)

Zdarzyło mi się filmy oglądać. Rzadko to ma miejsce, ale dzięki temu ja te filmy potem pamiętam. I tak, jeszcze w zeszłym roku obejrzałam "Angelfalls" z Heather Lockler na podstawie powieści Nory Roberts, to się chyba thriller nazywa, nie wiem, ale podobało mi się. Next: "Legenda Zorro", niby tysiąc razy już leciało, ale ja nie widziałam. Może być. Fajna rola chłopca - syna tego tajemniczego człeka w masce, którego grał Antonio Banderas ( grał Z., nie syna!) i last: "Odsłona" z Nastassią Kinsky -  ujmujący obraz w starym stylu, spokojny, ale do końca nie zrozumiałam o co chodzi, bo się zgubiłam gdzieś...
Przypomniałam sobie ulubionego "Forresta....", zaś na "Prosto w serce" z H.Grantem koncertowo przysnęłam, by obudzić się na literkach. Co za se(a)n(s)!

Wystarczy tego nudzenia, puszczam notatkę w kratkę w świat.
Tymczasem!

5 komentarzy:

  1. Prosto w serce jest świetny! Widzę Steinbecka - kocham go, bardzo mi przypadł do gustu, oczywiście Hardy nadal namber łan, ale Steinbeck zaraz po nim.
    Pierogów robić nie lubię, bo mi ciasto ciężkie wychodzi, ale z bakłażana polecam potrawkę (curry) Nigela Slatera - niebo w gębie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Steinbeck miły dla oka. Bakłażana nigdy nie próbowałam, a luźne notki lubię bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
  3. mniam , mniam, mniam, tez lubię się herbacić, a do bakłażana się chyba już nie przekonam, nie wychodzi mi, nie smakuje, wolę kabaczki. A te notatki w kratki- no, trzeba reaktywować, bo je bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobra, to będę Wam pisać te głupotki w kratkę skoro twierdzicie, że lubicie...

    Kabaczki i cukinie - toż to podstawa letniego menu! Bakłażan specyficzny, ale warto próbowac nowych smaków. Ja się czaję na ... patisona!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No lubimy, lubimy :)
      Ja bakłażana robiłam już faszerowanego, w sałatce, w leczo, z kurczakiem na patelnię...no i nie zaiskrzyło. Patisony kiedyś chyba jadłam, ale nie pamiętam smaku. Też lubię próbować nowych rzeczy :)

      Usuń

'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)

Moja lista blogów