Znak 2016 |
Dajcie sobie spokój z Dickensem! Oto pojawiła się nowa "opowieść wigilijna", chwytająca za serce, otulająca kocykiem i podająca kubek cynamonowej herbaty, pomagająca obudzić prawdziwego Ducha Świąt, uwierzyć w miłość, przyjaźń i dobroć. Książka tak piękna, tak świąteczna, że bardziej być nie może!
Urzekła mnie niesamowicie i koniecznie muszę ją Wam polecić.
Magdalena Kordel, autorka m. in. "Uroczyska" i cyklu "Malownicze" tym razem przeszła samą siebie i sprawiła nam wspaniały prezent - akurat idealny pod choinkę. Napisała współczesną baśń, w której znajdziemy wiele ważnych wartości, o których często zapominamy w codziennym życiu, wśród naszych problemów i trosk.
Główna bohaterka, Michalina to jakby skrzyżowanie Dziewczynki z Zapałkami z Kopciuszkiem. Co prawda pantofelka nie zgubiła, ale na początku całej historii nie ma ciepłej kurtki. Jest bezdomna, a jej sytuacja życiowa - skomplikowana. Na szczęście pojawia się dobra wróżka (florystka Gabrysia) a nawet dwie, choć ta druga (Nela) to raczej "jędza", ale taka o złotym sercu. Jest też zła macocha i przystojny książę (Kotula!). Nic nie dzieje się bez powodu. Wszystko ma swój sens.
Oczywiście wszystko dzieje się we współczesnych realiach, z kwiaciarnią, drewnianymi figurkami ze starej szopki, malowaniem bombek i pieczeniem piernika w tle.
Akcja
toczy się od ostatniego dnia listopada aż do magicznego wieczoru 24
grudnia, ale nie wszystkie kolejne dni są opisane, tylko te, w których
działo się coś ważnego dla bohaterów. Sięgamy też do przeszłości (poznajemy, co doprowadziło Michalinę do desperackiego kroku i dowiadujemy się na kogo i dlaczego czeka Nela).
Nie mogę wyjawić więcej z fabuły, nie chcę odbierać magii czytania. Zapewniam, że będzie to ciepła, serdeczna, wzruszająca opowieść, znajdziemy tam zarówno gorzkie chwile, jak i zabawne momenty. Oczywiście zakończenie musi być szczęśliwe. Takie książki są jak miód na serce.
"Anioł do wynajęcia" opowiada o ludziach i aniołach, o ziemskich pomocnikach aniołów, o zwykłych cudach, o tym, jak wiele można uczynić wyciągając dłoń ku osobie w potrzebie, o tym, że całego świata nie zbawimy, ale możemy uszczęśliwić choć jedno istnienie. Powieść daje nadzieję, przywraca wiarę w ludzi, wzbogaca, uszlachetnia, przynosi wiele emocji. Na końcu znajdziemy kilka przepisów na świąteczne specjały. Może ktoś zechce z nich skorzystać. Zapowiadają się apetycznie.
Uroku opowieści dodają powtarzane sformułowania np. "I nastał grudzień, dzień trzynasty", "I nastał grudzień. Dzień czternasty".
Dodam jeszcze, że książka ma w sobie coś z klimatu starej dobrej "Jeżycjady" oraz z "Ani z Zielonego Wzgórza". Jeśli ktoś zna Józefa, będzie wiedział, o co chodzi...
***
Życzę Wam, aby każdy, gdy znajdzie się w trudnej sytuacji, spotkał swojego
anioła, a także, by sam stał się dla kogoś potrzebującego pomocy takim aniołem.
Dobrych, pełnych miłości i wzajemnego zrozumienia, zaczytanych Świąt!