"Miód na serce" jest kolejną książką w dorobku Edyty Świętek (ekonomistki z wykształcenia, z zamiłowania autorki powieści określanych jako "kobiece"). To było moje pierwsze spotkanie z jej twórczością. Do sięgnięcia po tę powieść skusiło mnie m.in. to, że bohaterka ma na imię Elwira, tak jak moja córka. Miałam zresztą ochotę na lekką, optymistyczną, uroczą lekturę, a z opinii o niej wynikało, że taka właśnie jest.
Początkowo, nie byłam przekonana do tej książki, jakoś mnie nie bawiła, nie wciągała, irytowało mnie przeskakiwanie od bohatera do bohatera. Bardziej przypominała mi komedię, a ja - choć lubię zabawne powieści, chyba nastawiłam się na "poważną" obyczajówkę. Czytałam dalej, choć bez fascynacji. Potem - coś "zatrybiło" i zaczytałam się do późnego wieczora...
Mężczyzna, za którym ciągnie się przezwisko Ciaputek, przez pół roku
omijał szerokim łukiem zajęcia związane z opieką nad niemowlęciem. Z
dnia na dzień jednak zostawiony sam na sam z "problemem", wywiązał się z
zadań wzorowo. Na przestrzeni lat zasłużył na miano "supertatutka", a
rezolutna córka postanowiła do kompletu znaleźć sobie mamusię...
Elwira, zawodowa pocieszycielka strapionych, singielka, z czterema cudnymi kotami na stanie, spotyka się z pewnym policjantem. Choć miło spędzają czas, to jednak "z tej mąki chleba nie będzie", ku rozczarowaniu babci Hani, ekscentrycznej, barwnej starszej pani ( świetna postać!). Większych szans nie ma także wytrwały pacjent, Roman Tyczny. A znów kolega z kliniki, zwany "Christian Grey" to istny gbur...
Elwira, zawodowa pocieszycielka strapionych, singielka, z czterema cudnymi kotami na stanie, spotyka się z pewnym policjantem. Choć miło spędzają czas, to jednak "z tej mąki chleba nie będzie", ku rozczarowaniu babci Hani, ekscentrycznej, barwnej starszej pani ( świetna postać!). Większych szans nie ma także wytrwały pacjent, Roman Tyczny. A znów kolega z kliniki, zwany "Christian Grey" to istny gbur...
Ścieżki bohaterów przecinają się dość zaskakująco....
Nie brakuje emocji, uśmiechu, łez. Postaci są sympatyczne, aż się chce napić z nimi kawy w niepołomickiej kawiarni alter Ego i po prostu trzyma się kciuki, żeby im się powiodło...
To jest bardzo dobre czytadło, w pozytywnym znaczeniu. Urocza, ciepła, romantyczna opowieść, która bawi, wzrusza, niesie ze sobą wiele życiowych problemów (m.in. samotność, konsekwencje wypadku, życie w małomiasteczkowej społeczności, marzenie o dziecku, samotne ojcostwo, różne poglądy na relacje damsko-męskie), a w ogólnym rozrachunku koi jak herbatka z miodem.
Urzekły mnie koty i nabrałam ochoty na cappuccino z cynamonem, często pite przez bohaterki (wiem, że jest też powieść pod tym tytułem o perypetiach Patrycji i Elwiry).
Jedynie do czego mogę się przyczepić, to niektóre szczegóły, czy epizody (np. ten fragment dotyczący przeszłości, małżeństwa Anki przywołany podczas spotkania koleżanek) wydawały mi się całkowicie zbędne dla całości fabuły.
W trakcie lektury zaczęłam przeglądać opinie, by sprawdzić, czy inne czytelniczki podzielają moje odczucie. Gdy czytałam jedną z nich, uznałam, że jej autorka pomyliła postaci... ale gdy czytałam dalej "Miód na serce", okazało się, że co prawda nikt niczego nie pomylił, ale tamta opinia była ogromnym spojlerem... Cóż, niektórzy mają tendencje do opisywania wszystkiego... Ze szkodą dla potencjalnych czytelników. Czasem więc lepiej nie sięgać do opinii, by nie zepsuć sobie niespodzianki podczas lektury książki.
Polecam tę sympatyczną, miodową powieść, sama na pewno też kiedyś jeszcze skosztuję innych książek Edyty Świętek.