To
był ciężki dzień. Berenika marzyła o tym, aby jak najszybciej wskoczyć
pod prysznic i spłukać z siebie wszystkie troski i problemy, jakie ją
ostatnio dopadły. Potem - myk pod kołdrę, z książką i kotem na dodatek.
Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Kto
to może być o tej porze, do licha? Niechętnie poczłapała korytarzem i
przekręciła zamek. Za drzwiami jednak nie było nikogo! Za to na
wycieraczce leżało całkiem spore pudełko z logo cukierni "Elf". Biała
kotka, który przybiegła za nią, obwąchiwała je z ciekawością.
Berenika
rozejrzała się zdziwiona. Skąd to się wzięło? Z jakiej okazji? Przecież
jej urodziny, osiemnaste plus vat, będą dopiero za dwa miesiące.
Podniosła pakunek i w towarzystwie miauczącego zwierzaka zaniosła go do
kuchni. Gdy otworzyła niespodziankę, jej oczom ukazał się... tort bezowy
z masą karmelową! Niebiańska słodycz! Nie mogła się powstrzymać, by od
razu nie zanurzyć w nim palca i oblizać... Mmmm, pyszności!!! Kicia
władowała się na stół i też chciała skosztować.
-
Psik! Holly, koty nie jedzą takich łakoci - skarciła swoją pupilkę. Już
miała sięgnąć do kredensu po talerzyk i nóż, by ukroić sobie solidną
porcję ciasta, gdy jej wzrok padł na niewielką kopertę przyklejoną do
wieczka od środka. Był w niej liścik:
" Wiem, że nie jest Ci łatwo, ale wierzę, że wszystko się ułoży. Bądź dzielna, a tymczasem pozwól sobie trochę osłodzić życie.
Moc serdeczności - W."
W
tym momencie Berenika rozpłynęła się niczym lody na słońcu... Ujął ją
ten niecodzienny, życzliwy i bezinteresowny gest. Z każdym kęsem bezy
czuła, jak poprawia jej się nastrój. Takie małe radości stanowią sens
życia, pomyślała.
Autor: Agnieszka Grabowska
sobota, 28 lutego 2015
poniedziałek, 23 lutego 2015
Stulatek, który....
... nie podobał mi się zbytnio.
"Brawurowa powieść, która zachwyciła 1,5 miliona czytelników" - na pewno więcej, bo doczekała się ekranizacji i kolejnych wydań, z fotosem z filmu na okładce. Ja jednak nie zaliczam się do entuzjastów tej książki. Film chętnie kiedyś obejrzę, z ciekawości, co i jak przedstawiono, jak to wyszło...
Tylko niech mi ktoś wyjaśni, dlaczego na okładce drugiego wydania bohater jest w różowym kostiumie słonia??? W którym momencie były takie przebieranki, bo nie doczytałam chyba!!! A jak w filmie nie ma prawdziwego słonia, to niech się pocałują w ... trąbę!
"Szwedzki Forrest Gump " (z opisu) - o nie, nie zgadzam się na takie porównanie.
Forrest był przesympatyczny, muchy by nie skrzywdził. W tym, co robił, widział jakiś sens, nawet jeśli tak "po swojemu" to sobie tłumaczył. Allan zaś - sympatii mojej nie wzbudził, nie przejmował się zbytnio tym, co się wokół niego dzieje, nawet, gdy ginęli ludzie, cyniczny spryciarz płynący z prądem wydarzeń. Już potem - jako staruszek- wypadł o wiele lepiej, mimo wieku i słabszej kondycji, był dziarski i rezolutny.
"Najzabawniejsza książka, jaką w życiu czytałem – rekomenduje Lasse Berghagen, znany szwedzki aktor" -
- no to jeszcze wiele przed nim :-) Owszem, były zabawne momenty, czy zdania, ale żebym się ubawiła dziko, to nie powiem.Najbardziej chyba zabawne dla mnie było wyjaśnianie prokuratorowi całej historii (w wersji "dla prokuratora" ) przez paczkę "złoczyńców". Zwariowane zakończenie - też na plus.
Fabuła dwutorowa, przeplatana:
1) przygody stulatka po jego ucieczce z "domu spokojnej starości" - w tym przypadkowa kradzież walizki, trupy, pozbywanie się zwłok, ucieczki, pogonie, zwariowane akcje..., bardzo zwariowane...
( i ta część podobała mi się bardziej)
2) burzliwy i "wybuchowy" życiorys Allana Karlsonna - przygody na przestrzeni stu lat i wielu krajów, przekrój przez historię XX w., spotkania z wielkimi politykami/przywódcami ( Franco,Truman, Stalin, Mao Zedong, Kim Dzon Il itp), absurdalna jazda bez trzymanki :-) Nie mam nic przeciwko takim, ale czułam przesyt.( Przyznać jednak trzeba, że sceny u Stalina - świetne)
Perypetie bohatera, mimo tej "brawurowości" nie wciągały mnie aż tak bardzo. Zbyt wiele tego wszystkiego było jak na jedną postać.
Być może nastawiłam się podświadomie na coś innego, na ciepłą i pełną humoru opowieść, taką bardziej normalną, a tu taaaki odjazd!!! Drezyną i żółtym autobusem w dodatku ;-)
Wyd. 2012 r. |
Ta książka od dawna oczekiwała w kolejce, chciałam ją przeczytać, ale jakoś ciągle odkładałam. Zmobilizowało mnie wyzwanie "Pod hasłem", w lutym przydzielając dość zindywidualizowane zadania, i tak przypadł mi "rok wydania: 2012" i akurat ów "Stulatek..." pasował.
"Brawurowa powieść, która zachwyciła 1,5 miliona czytelników" - na pewno więcej, bo doczekała się ekranizacji i kolejnych wydań, z fotosem z filmu na okładce. Ja jednak nie zaliczam się do entuzjastów tej książki. Film chętnie kiedyś obejrzę, z ciekawości, co i jak przedstawiono, jak to wyszło...
Tylko niech mi ktoś wyjaśni, dlaczego na okładce drugiego wydania bohater jest w różowym kostiumie słonia??? W którym momencie były takie przebieranki, bo nie doczytałam chyba!!! A jak w filmie nie ma prawdziwego słonia, to niech się pocałują w ... trąbę!
"Szwedzki Forrest Gump " (z opisu) - o nie, nie zgadzam się na takie porównanie.
Forrest był przesympatyczny, muchy by nie skrzywdził. W tym, co robił, widział jakiś sens, nawet jeśli tak "po swojemu" to sobie tłumaczył. Allan zaś - sympatii mojej nie wzbudził, nie przejmował się zbytnio tym, co się wokół niego dzieje, nawet, gdy ginęli ludzie, cyniczny spryciarz płynący z prądem wydarzeń. Już potem - jako staruszek- wypadł o wiele lepiej, mimo wieku i słabszej kondycji, był dziarski i rezolutny.
"Najzabawniejsza książka, jaką w życiu czytałem – rekomenduje Lasse Berghagen, znany szwedzki aktor" -
- no to jeszcze wiele przed nim :-) Owszem, były zabawne momenty, czy zdania, ale żebym się ubawiła dziko, to nie powiem.Najbardziej chyba zabawne dla mnie było wyjaśnianie prokuratorowi całej historii (w wersji "dla prokuratora" ) przez paczkę "złoczyńców". Zwariowane zakończenie - też na plus.
Fabuła dwutorowa, przeplatana:
1) przygody stulatka po jego ucieczce z "domu spokojnej starości" - w tym przypadkowa kradzież walizki, trupy, pozbywanie się zwłok, ucieczki, pogonie, zwariowane akcje..., bardzo zwariowane...
( i ta część podobała mi się bardziej)
2) burzliwy i "wybuchowy" życiorys Allana Karlsonna - przygody na przestrzeni stu lat i wielu krajów, przekrój przez historię XX w., spotkania z wielkimi politykami/przywódcami ( Franco,Truman, Stalin, Mao Zedong, Kim Dzon Il itp), absurdalna jazda bez trzymanki :-) Nie mam nic przeciwko takim, ale czułam przesyt.( Przyznać jednak trzeba, że sceny u Stalina - świetne)
Perypetie bohatera, mimo tej "brawurowości" nie wciągały mnie aż tak bardzo. Zbyt wiele tego wszystkiego było jak na jedną postać.
Być może nastawiłam się podświadomie na coś innego, na ciepłą i pełną humoru opowieść, taką bardziej normalną, a tu taaaki odjazd!!! Drezyną i żółtym autobusem w dodatku ;-)
Wyd. 2014 r. |
środa, 18 lutego 2015
Kurier
I.
Tak dla zabawy wzięłam udział w konkursie i napisałam coś w rodzaju opowiadania.
Można je przeczytać tutaj (link): "Niespodziewany kurier".
Gdyby komuś przypadkiem się spodobało albo go rozśmieszyło, a nawet jeśli ktoś załamał ręce z ubolewaniem nad taką "tfu-rczością", to bardzo proszę o "lajka" /" lubisia", czyli "polubienie" okładki tego opowiadania na facebookowym profilu Harlequin Polska.
Co prawda nie sądzę, aby udało się zdobyć nagrodę publiczności za największą ilość "lajków", ale będzie mi miło, gdy chociaż trochę ich uzbieram.
Dziękuję ślicznie.
Przyjemnej lektury!
II.
Korzystając z okazji, podzielę się jeszcze moimi pomysłami na czytanie (głupio brzmi, wiem), ale tak mi się ubzdurało, ułożyło i zachciało, a więc:
Luty - książki napisane przez mężczyzn ( m.in. Cabre, Kraszewski, Kozera, Adamczyk - w spisie lektur pełny wykaz)
Marzec - będzie należał do kobiet, zamierzam też (w końcu!!!) powrócić do M. Kuncewiczowej
Kwiecień - literatura czeska.
Maj - może klasyka?
Zapewne trafią się wyjątki od reguły.
III.
Po nitce do kłębka, a po wzmiance na fb o książce "Mister Hopkins wnuk Sherlocka" przypomniał mi się serial "Randall i duch Hopkirka", więc znalazłam sobie w sieci i oglądam :-) Takie to sentymentalno-spokojne :-)
Tak dla zabawy wzięłam udział w konkursie i napisałam coś w rodzaju opowiadania.
Można je przeczytać tutaj (link): "Niespodziewany kurier".
Gdyby komuś przypadkiem się spodobało albo go rozśmieszyło, a nawet jeśli ktoś załamał ręce z ubolewaniem nad taką "tfu-rczością", to bardzo proszę o "lajka" /" lubisia", czyli "polubienie" okładki tego opowiadania na facebookowym profilu Harlequin Polska.
Co prawda nie sądzę, aby udało się zdobyć nagrodę publiczności za największą ilość "lajków", ale będzie mi miło, gdy chociaż trochę ich uzbieram.
Dziękuję ślicznie.
Przyjemnej lektury!
II.
Korzystając z okazji, podzielę się jeszcze moimi pomysłami na czytanie (głupio brzmi, wiem), ale tak mi się ubzdurało, ułożyło i zachciało, a więc:
Luty - książki napisane przez mężczyzn ( m.in. Cabre, Kraszewski, Kozera, Adamczyk - w spisie lektur pełny wykaz)
Marzec - będzie należał do kobiet, zamierzam też (w końcu!!!) powrócić do M. Kuncewiczowej
Kwiecień - literatura czeska.
Maj - może klasyka?
Zapewne trafią się wyjątki od reguły.
III.
Po nitce do kłębka, a po wzmiance na fb o książce "Mister Hopkins wnuk Sherlocka" przypomniał mi się serial "Randall i duch Hopkirka", więc znalazłam sobie w sieci i oglądam :-) Takie to sentymentalno-spokojne :-)
wtorek, 17 lutego 2015
Uwaga! Figi z makiem, czyli... podejrzana oferta!
Miałam dziś napisać zupełnie o czym innym, ale wydarzyło się coś, czego nie mogę pozostawić bez echa.
Dziś wieczorem, tak tuż przed 19 -tą, zadzwoniła do mnie Pani Jakaśtam z firmy Cośtam (Platinum???) - jak pachnie reklamą, czy teleakwizycją, to "słucham jednym uchem" i nie zapamiętuję nazwisk/nazw. I ta pani mówi mi, że kiedyś w szpitalu wypełniałam ankietę, w ramach programu jakiegośtam na otrzymywanie promocji itp.(Fakt, miało to miejsce, 4 lata temu)... że w związku z tym dzwoni, bo wylosowali mój numer, wygrałam ekskluzywną bieliznę o wartości 89 zł, gratis, czy mogą mi to przysłać... jaki rozmiar...
Dziś wieczorem, tak tuż przed 19 -tą, zadzwoniła do mnie Pani Jakaśtam z firmy Cośtam (Platinum???) - jak pachnie reklamą, czy teleakwizycją, to "słucham jednym uchem" i nie zapamiętuję nazwisk/nazw. I ta pani mówi mi, że kiedyś w szpitalu wypełniałam ankietę, w ramach programu jakiegośtam na otrzymywanie promocji itp.(Fakt, miało to miejsce, 4 lata temu)... że w związku z tym dzwoni, bo wylosowali mój numer, wygrałam ekskluzywną bieliznę o wartości 89 zł, gratis, czy mogą mi to przysłać... jaki rozmiar...
Na co ja, bo nie ze mną te numery, Bruner, pytam:
- A co z tym się wiąże????
- A co z tym się wiąże????
(Spodziewam się bowiem zobowiązań, pierwsza gratis, a potem co miesiąc kolejne paczki, w "korzystnej" cenie... )
Pani mi na to, że wygrałam, że ekskluzywną, że nowa marka, że wartość fig 89 zł... że dostaję gratis, oni za to płacą, tylko muszę zapłacić za przesyłkę od producenta ze Stanów, koszt w wysokości 19,90 zł, że mają rozmiary S, M... czyli dalej chwytomarketingowa nawijka...
Taa, myślę sobie, przyślą mi jakieś byle co mejdinczajna, które to -byle co - osobiście mogę sobie kupić za 3-5 zł na targu, a za dwie dychy, to ho, ho.... piechotą nie chodzi, dwie książki w Biedronce bym kupiła, o zamienieniu tychże dwóch dych na prowiant nie wspominając..
No więc to ja na to krótko:
- Nie, dziękuję, nie jestem zainteresowana, nie potrzebuję, kota w worku nie kupuję, może kogoś innego wylosujcie, ja nie jestem łakoma na takie "okazje".
Podziękowałam, odmówiłam, rozłączyłam się.
Nie dałam pani szansy na dopytywanie, a dlaczego, a może jednak, i dalsze nagabywanie.
Potem coś mnie tknęło i weszłam w internety, pod hasłem "platinum bielizna" szperając. Okazało się, że udało mi się uniknąć wdepnięcia w niezłe bagno - oszustwo jednym słowem!!!
Oto, co znalazłam:
http://www.gk24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20140308/KOLOBRZEG/140309747
http://forum.trojmiasto.pl/Uwaga-na-oszustow-Wygrana-wloska-bielizna-t569696,1,85.html
Nazwa nazwą, zasada podobna.
Połakomisz się na ekskluzywne figi gratis- będziesz mieć figę z makiem i rachunki do zapłacenia.
niedziela, 15 lutego 2015
Suplement do niedawnego stosiku
Rzadko kupuję czasopisma, ale "Zwierciadła" zawierającego wywiad z Jubilatką -Stulatką Danutą Szaflarską, odmówić sobie nie mogłam.
Od wydawnictwa Marginesy nadeszła bardzo dobra "Wiadomość".
Na niwie Czarnego pojawiła się "Uprawa roślin południowych metodą Miczurina" z fenomenalną okładką.(egz. rec. dla Czytajmy Polskich Autorów).
"Lolitę" otrzymałam jako nagrodę w zabawie-wyzwaniu w "Pod hasłem - styczniowy bonus" u Ejotka. Dziękuję!
Poniżej natomiast dwie okładki ze strony wydawnictwa Nasza Księgarnia. Książki nie załapały się do zdjęcia, a teraz nie mogę po nie iść, bo akurat dziecko z tatą omawiają " Kotka Mamrotka".
Recenzje wkrótce na stronie Czytajmy Polskich Autorów.
W rzeczywistości książeczki nie są takie grube.
Od wydawnictwa Marginesy nadeszła bardzo dobra "Wiadomość".
Na niwie Czarnego pojawiła się "Uprawa roślin południowych metodą Miczurina" z fenomenalną okładką.(egz. rec. dla Czytajmy Polskich Autorów).
"Lolitę" otrzymałam jako nagrodę w zabawie-wyzwaniu w "Pod hasłem - styczniowy bonus" u Ejotka. Dziękuję!
Poniżej natomiast dwie okładki ze strony wydawnictwa Nasza Księgarnia. Książki nie załapały się do zdjęcia, a teraz nie mogę po nie iść, bo akurat dziecko z tatą omawiają " Kotka Mamrotka".
Recenzje wkrótce na stronie Czytajmy Polskich Autorów.
W rzeczywistości książeczki nie są takie grube.
piątek, 13 lutego 2015
Głos o "Głosach Pamano"
Wyd. Marginesy 2014 |
Właściwie to powinnam postawić przy tym tytule z siedem wykrzykników i tyle. Bardzo trudno jest mi zebrać myśli i wyrazić słowami moje wrażenia oraz całą specyfikę tej powieści. Powieści niesamowitej, zaskakującej, intrygującej, kunsztownej, wywołującej wiele emocji, niedającej się wbić w żadne znane mi ramy.
*
"Głosy Pamano" wymagają od czytelnika wielu poświęceń. Ze względu gabaryt tej książki najlepiej rozsiąść się z nią przy stole bądź biurku, niewygodnie bowiem trzymać ją w ręku. Noszenie jej ze sobą w torebce i podczytywanie np. w kolejce do lekarza raczej nie wchodzi w grę. Kwestie techniczne nie są jednak najważniejsze, a okoliczności lektury. Powieść wymaga dużej ilości czasu (choć fabuła wartka jest niczym nurt rzeki), a także skupienia i uwagi, by nadążyć za meandrami narracji oraz zakrętami historii.
Odwdzięcza się za to fascynującą opowieścią rozpiętą między latami 30./40. XX w. a początkiem XXI, naznaczoną ludzkimi dramatami i namiętnościami na tle burzliwej historii Hiszpanii.
To powieść piękna i okrutna zarazem, momentami brutalna w języku i treści, o trudnych wyborach i ich konsekwencjach, o bezwzględności i władzy, o miłości i nienawiści, o życiu i śmierci, o prawdzie i kłamstwie, o pamięci, honorze, uwikłaniu, o tym, jak łatwo kogoś osądzić, nie wiedząc że...
*
Tytułowa Pamano - to rzeka. Słychać w jej szumie wiele głosów, tak jak i występuje wiele postaci, które stopniowo dorzucają swoją cegiełkę do tej skomplikowanej budowli. Powieść jest wielogłosowa i wielopoziomowa. Narracja nie pozwala popaść w monotonię. W ramach jednego zdania możemy zauważyć zmianę z czasownika w 3 os. lp. na 1 os. lp. Takie jakby "wklejenia" wypowiedzi, czy przeskoki - w czasie, między postaciami, zdarzeniami. Do tego powtarzające się frazy (np. dotyczące genealogii danej postaci, niczym stałe epitety jak u Homera)Trzeba się mocno trzymać, żeby nie wypaść z obiegu. Co ciekawe, takie "wariacje- narracje" nie sprawiają problemu, przeciwnie - dostarczają uczty literackiej, tylko trzeba do takich zabiegów przywyknąć i nie rozpraszać się podczas lektury.
*
Długo trwa zanim czytelnik poukłada puzzle dotyczące postaci głównego bohatera - Oriola Fontellesa i zdoła sobie o nim wyrobić zdanie (albo i nie). Czy nauczyciel z Toreny był zdrajcą? Bohaterem, czy tchórzem? Falangistą, czy partyzantem? Kiedy popełnił błąd? Czy jego postępowanie było słuszne? Czy zasłużył na beatyfikację (!)?
Jego tropem podąża Tina Bros, nauczycielka, która przygotowując materiały o dawnym szkolnictwie, natrafia na zeszyty, w których wspomniany Oriol pisał listy, do córeczki, której nigdy nie poznał... Zawierały one jego prawdziwą historię, jego spowiedź.... Tina, mimo iż sama boryka się z rodzinnymi problemami, postanawia dociec prawdy o wydarzeniach sprzed lat i przekazać listy adresatowi... Odkrywa karty z przeszłości, składa jak puzzle...
Te listy to osnowa całej fabuły, wokół nich wyrasta mroczny i niebezpieczny las wydarzeń. Nie, nie będę ich przybliżać. Niech każdy, kto jeszcze nie czytał "Głosów..." posłucha tych głosów sam.
Jego tropem podąża Tina Bros, nauczycielka, która przygotowując materiały o dawnym szkolnictwie, natrafia na zeszyty, w których wspomniany Oriol pisał listy, do córeczki, której nigdy nie poznał... Zawierały one jego prawdziwą historię, jego spowiedź.... Tina, mimo iż sama boryka się z rodzinnymi problemami, postanawia dociec prawdy o wydarzeniach sprzed lat i przekazać listy adresatowi... Odkrywa karty z przeszłości, składa jak puzzle...
Te listy to osnowa całej fabuły, wokół nich wyrasta mroczny i niebezpieczny las wydarzeń. Nie, nie będę ich przybliżać. Niech każdy, kto jeszcze nie czytał "Głosów..." posłucha tych głosów sam.
Dodam jeszcze słówko o kilku wybranych postaciach.
Przy Elisendzie Vilabru - to Alexis z "Dynastii" jest do rany przyłóż.
O burmistrzu Toreny Valentinie Targa - trudno wyrazić się kulturalnie.
O burmistrzu Toreny Valentinie Targa - trudno wyrazić się kulturalnie.
Jedynym, którzy wzbudził moją szczerą sympatię był Jaume Sellerac - syn lokalnego kamieniarza, który kontynuował pracę ojca, wykuwając nagrobki, dobry był z niego człowiek. Poeta prozy życia.
Natomiast genialną rolę odegrał Kot nazwany Doktor Żywago- Jurij Andriejewicz. Za tego kota chociażby jestem gotowa zostać fanką katalońskiego pisarza.
*
W maju, nakładem wydawnictwa Marginesy, ma się ukazać kolejna książka Jaume Cabre, pisarza, który całkiem niedawno zaistniał na polskim rynku wydawniczym, ale bardzo szybko podbił serca wielu czytelników. Nie czytałam wcześniej opublikowanego "Wyznaję", a i do "Głosów Pamano" nie przymierzałam się. Uległam jednak sile perswazji redaktora M. Nogasia w audycji "Z Najwyższej Półki" w radiowej Trójce. Cieszę się, że podjęłam to wyzwanie i mogłam w końcu sama przekonać się o wartości prozy katalońskiego twórcy. Teraz już wiem, że było warto i że to po prostu lektura obowiązkowa. Co więcej, można Cabre spokojnie stawiać w jednym rzędzie z takimi tuzami literatury jak M. V. Llosa, O. Pamuk, czy U. Eco. Nie zdziwiłabym się też,a wręcz ucieszyła, gdyby kiedyś został uhonorowany Nagrodą Nobla.
czwartek, 12 lutego 2015
Gałczyński x 2
Księgi wielokrotnego użytku. Skarbnica poezji.
Na moje refleksje o powyższych tomach zapraszam na stronę Czytajmy Polskich Autorów.
Oto linki:
"Szarlatanów nikt nie kocha"
"Portret muzy"
wtorek, 10 lutego 2015
[EDIT] O spełnianiu marzeń..../konkurs/
Serdecznie dziękuję - wszystkim razem i każdemu z osobna - tym, którzy
pozytywnie zareagowali na moje prośby, czy rekomendacje i zagłosowali na
blog "Po przecinku" Ewy Gogolewskiej-Domagały, autorki powieści
"Blondie$" i "Rud€".
Dzięki Wam i Waszym sms-om udało się zająć 9 miejsce w kategorii "Życie i społeczeństwo" (a zgłoszonych było do niej ok. 320 blogów). Przy okazji wsparliśmy szczytny cel- fundację. Teraz pozostaje liczyć na przychylność jurorskiego oka Emotikon wink
Dziękuję w imieniu swoim i autorki bloga, zapraszając jednocześnie do zaglądania na "Po przecinku".
Osobowość, pasja, serce na dłoni... Pomaga ludziom i zwierzętom, nie pozostaje obojętna na cierpienie dookoła... Śpiewa, pisze, pełen serwis!
Każdą, nawet najbardziej zwykłą i codzienną rzecz potrafi tak opisać, że raduje się serce i dusza czytelnika. Potrafi cieszyć się życiem, choć los jej nie rozpieszcza.
Swoim barwnym życiorysem mogłaby obdzielić kilka osób.
Ale to tylko jedna, jedyna Ewa...
Autorka powieści "Rud€" oraz "Blondie$"
Jej blog "Po przecinku" startuje w plebiscycie "Blog Roku 2014" w kategorii "Życie i społeczeństwo".
Gdyby ktoś zechciał pomóc i zagłosować na ten blog, do lektury którego gorąco zachęcam, to uśmiecham się o wysłanie sms-a o treści:
J11485 pod numer 7122.
(Koszt 1,23 zł - przekazany na cele charytatywne- fundacja Dzieci Niczyje)
Tak sobie marzę, aby "Po przecinku", które uwielbiam, cenię i wspieram, znalazło się w finałowej dziesiątce...
Cały wszechświat ( idąc tropem myśli Coelho) to mi raczej nie pomoże, ale Wy? Może choć troszkę...
Głosowanie trwa do 10 lutego.
Dzięki Wam i Waszym sms-om udało się zająć 9 miejsce w kategorii "Życie i społeczeństwo" (a zgłoszonych było do niej ok. 320 blogów). Przy okazji wsparliśmy szczytny cel- fundację. Teraz pozostaje liczyć na przychylność jurorskiego oka Emotikon wink
Dziękuję w imieniu swoim i autorki bloga, zapraszając jednocześnie do zaglądania na "Po przecinku".
Osobowość, pasja, serce na dłoni... Pomaga ludziom i zwierzętom, nie pozostaje obojętna na cierpienie dookoła... Śpiewa, pisze, pełen serwis!
Każdą, nawet najbardziej zwykłą i codzienną rzecz potrafi tak opisać, że raduje się serce i dusza czytelnika. Potrafi cieszyć się życiem, choć los jej nie rozpieszcza.
Swoim barwnym życiorysem mogłaby obdzielić kilka osób.
Ale to tylko jedna, jedyna Ewa...
Autorka powieści "Rud€" oraz "Blondie$"
Jej blog "Po przecinku" startuje w plebiscycie "Blog Roku 2014" w kategorii "Życie i społeczeństwo".
Gdyby ktoś zechciał pomóc i zagłosować na ten blog, do lektury którego gorąco zachęcam, to uśmiecham się o wysłanie sms-a o treści:
J11485 pod numer 7122.
(Koszt 1,23 zł - przekazany na cele charytatywne- fundacja Dzieci Niczyje)
Tak sobie marzę, aby "Po przecinku", które uwielbiam, cenię i wspieram, znalazło się w finałowej dziesiątce...
Cały wszechświat ( idąc tropem myśli Coelho) to mi raczej nie pomoże, ale Wy? Może choć troszkę...
Głosowanie trwa do 10 lutego.
http://www.blogroku.pl/…/-b-po-b-b-przecinku-b-,c0s,blog.ht…
W podziękowaniu - piosenka w wykonaniu samej Autorki:
https://www.youtube.com/watch?v=FECYywdse98
A jak uda się i 'Po przecinku" będzie w finale, to obiecuję konkurs!!! O książkę!!!
W podziękowaniu - piosenka w wykonaniu samej Autorki:
https://www.youtube.com/watch?v=FECYywdse98
A jak uda się i 'Po przecinku" będzie w finale, to obiecuję konkurs!!! O książkę!!!
poniedziałek, 9 lutego 2015
Stosik, czyli co się uzbierało od ostatniego razu
Ostatnio pokazywałam stosik w listopadzie. Nazbierało się już co nieco.
Oto cała sterta czytelniczych przyjemności różnego kalibru i pochodzenia (recenzyjne, prezentowe, wygrane, kupione...)
Munro i Norę mam z Biedronki.
"Performens" czytałam biblioteczny, ale tak mnie wzięło, że sobie musiałam kupić -w antykwariacie.
Obecnie mam jeszcze z biblioteki:
"Macochę" i "Wyspę z mgły i kamienia" ( przeczytane, opisane nawet) oraz "Pianę dni" pisarza nazwiskiem Boris Vian.
Jestem w trakcie lektury "Luboni" i ciągle "męczę" "Głosy Pamano".
Oto cała sterta czytelniczych przyjemności różnego kalibru i pochodzenia (recenzyjne, prezentowe, wygrane, kupione...)
Munro i Norę mam z Biedronki.
"Performens" czytałam biblioteczny, ale tak mnie wzięło, że sobie musiałam kupić -w antykwariacie.
Obecnie mam jeszcze z biblioteki:
"Macochę" i "Wyspę z mgły i kamienia" ( przeczytane, opisane nawet) oraz "Pianę dni" pisarza nazwiskiem Boris Vian.
Jestem w trakcie lektury "Luboni" i ciągle "męczę" "Głosy Pamano".
piątek, 6 lutego 2015
środa, 4 lutego 2015
"Berlin, późne lato" G. Kozera
Wyd. Dobra Literatura, 2013 |
Dobra Literatura to nie tylko nazwa wydawnictwa, ale określenie, które do twórczości Grzegorza Kozery pasuje jak ulał. Trzecia przeczytana przez mnie książka jego pióra (po "Białym Kafce" i "Co się zdarzyło w hotelu Gold") tylko utwierdziła mnie w tym przekonaniu.
"Berlin, późne lato" to powieść poważna i wzruszająca, smutna i piękna, prosta i trudna jednocześnie. To opowieść o miłości, która teoretycznie nie miała prawa bytu, o dylematach i konsekwencjach podjętych decyzji... O tragedii jednostek, niezależnie od narodowości. O tym, że wszędzie są dobrzy i źli ludzie. Także o książkach w czasach, które dla literatury nie były dobre (w Niemczech zakazane były m.in. "Czarodziejska góra" T. Manna, twórczość E.Remarqu'ae, O.Wilde'a). Pojawia się też kot o imieniu Hades.
Rzecz dzieje się w tytułowym mieście, w sierpniu 1943 r. Trwa wojna. Otto Peters, pisarz, wiedzie swą samotną egzystencję między pracą w księgarni a skromnym mieszkaniem, które w czasie nalotów bombowych musi opuszczać, by zejść do schronu w blokowej piwnicy. Jego żona nie żyje, syn zginął pod Stalingradem. Coraz trudniej o żywność, o zaufanie, o bezpieczeństwo. Jak długo to wszystko potrwa? Otto czuje się zrezygnowany, nie pochwala nazistowskich poczynań, pozostaje bierny, po prostu trwa... i właściwie jest mu wszystko jedno... Do czasu, gdy udziela pomocy i azylu uciekinierce, Polce. Z obawy o nią, a także o księgarnię przyjaciela i również dla własnego bezpieczeństwa (bo z SS lepiej nie mieć na pieńku), podejmuje się zadania, jakie mu zaproponował mierny literat o wysokim stanowisku brigadefuhrera - Janke. Peters ma dokonać poprawek scenariusza filmu propagandowego. Tymczasem dla ukrywanej przez niego kobiety potrzebna jest penicylina. Trudno ją zdobyć, ale dzięki determinacji i poświęceniu Niemca - udaje się. Ale co dalej? Jakie perspektywy czekają tych dwoje ludzi, którzy paradoksalnie dzięki wojnie poznali się, stali się sobie bliscy, lecz wojenne okoliczności stawiają między nimi mur nie do przebycia?
I tak już za dużo powiedziałam o fabule. Przedstawione zdarzenia i wspomnienia bohaterów poruszają, pokazują okrutną rzeczywistość czasu wojny. Co krok pojawiają się (w głowie czytelnika) pytania - co by było, gdyby ktoś postąpił inaczej, dlaczego tak zrobił, czy można było temu zapobiec itp. Postać Otto Petersa skłania do zastanowienia - nad jego biernością, poczuciem winy, lękiem a odwagą, determinacją, poświęceniem, wyborem. Pisarz stracił sens życia, podobnie jak ceniony przezeń Heinrich Kleist.
Ile jednak zależało od niego samego, a ile zdeterminowały okoliczności... ? Na te pytania nie ma odpowiedzi. Można tylko pomyśleć, że takich jak Otto bywało i bywa (mimo innych czasów) wielu...
O wojnie dużo już napisano, ale ciągle warto przypominać o losie, jaki ludzie zgotowali ludziom. Warto opowiadać nawet fikcyjne historie na tle prawdziwych wydarzeń. Zwłaszcza, gdy czyni się to rzetelnie i z klasą, tak jak w tym przypadku. Z noty autorskiej dowiadujemy się, iż pisarz czerpał wiedzę z filmów dokumentalnych oraz książek, z których 6 najważniejszych wymienia, a jego zainteresowanie literaturą niemiecką zaczęło się od lektur poznanych w młodości -"Dzieł wybranych" oraz "Listów" H. von Kleista. To zaowocowało napisaniem "Berlina..."
Styl tej powieści jest oszczędny, konkretny, skondensowany. Nie znajdziemy tu rozbudowanych, kwiecistych opisów, zbędnych dygresji, ozdobników. Nie trzeba mnożyć zdań, by oddać to, co najistotniejsze. Jako poeta Grzegorz Kozera wie, że każde słowo powinno być na swoim miejscu, nieść znaczenie. Jako dziennikarz - wie, co to znaczy zmieścić się w danej ilości znaków. Wydaje mi się, że to właśnie ma wpływ na styl jego prozy. Prozy z klasą, która pozostaje w pamięci.
Z racji podobieństw - postawiłabym "Berlin, późne lato" nie tylko wśród dzieł literatury niemieckiej, ale obok "W domu innego" Rhidiana Brooka - powieści też osadzonej w Niemczech czasów wojny i łamiącej stereotyp "złego Niemca", czy schemat "wroga-ofiary". Takich książek nie da się pominąć milczeniem. Warto je poznać.
Subskrybuj:
Posty (Atom)