Już za chwileczkę, już za momencik
nowy rok szkolny zacznie się kręcić...
lecz zanim staniemy z nim w szranki
przeczytajmy "Przedszkolny sen Marianki".
Jacek Podsiadło nas zabierze
w podróż przedziwną, nie na rowerze,
ale na skrzydłach imaginacji
i językowej akrobacji.
Książka nie tylko jest dla dzieci,
bo nieraz ten poeta leci
takim konceptem i takim chwytem,
że się wspaniale bawimy przy tym.
Dziewczynce małej śniła się szkoła,
nieco dziwaczna, bardzo wesoła,
trochę od czapy, ale w dechę
- czytelnik reaguje śmiechem.
Ilustrował de Latour Daniel
i zrobił to wspaniale,
kolorowo, odjazdowo
- ubawimy się z nim zdrowo.
Marianka miała piękny sen,
dzięki poecie weszliśmy weń
i poprawiły się nam humory
- o takiej szkole marzymy od tej pory.
Dobrze, koniec już tej "częstochowszczyzny" w moim wydaniu. Umówmy się, że to taki żart - inna forma recenzji. Teraz już na poważnie.
Biuro Literackie 2015 |
Chciałabym napisać kilka zdań o najnowszej książce Jacka Podsiadły, poety, prozaika, felietonisty, laureata Nagrody Fundacji im. Kościelskich, Nagrody im. Czesława Miłosza, czterokrotnie nominowanego no Nagrody Literackiej Nike, uhonorowanego tegorocznym "Silesiusem" za całokształt twórczości. Tym razem ten niepokorny, niepozorny, acz nad wyraz utalentowany literat wydał książkę dla dzieci. I tu znowu mnie zachwycił i zaskoczył, podobnie jak powieścią "Życie z zwłaszcza śmierć Angeliki de Sance". Zachwycił rymami, humorem, pomysłami.
W grupie Marianki panie opowiadały dzieciom, "co je czeka za pół roku, kiedy już pójdą do szkoły" - nowi nauczyciele, wiele fajnych przedmiotów, stopnie w dzienniku, "gąbka, tablica i kreda" itp.
Dziewczynka była zaciekawiona, ale też śpiąca, bo poprzedniego dnia zbyt długo siedziała przed telewizorem, nic więc dziwnego, że zasnęła.
"We śnie to, co słyszało się wcześniej
i na co się wcześniej patrzyło
staje się inne niż było"
Zgodnie z "logiką" snu, wszystko się stało inne, przeobrażone. Przesiane zostało przez filtr sennych marzeń - fantazji, przez zasoby pamięci o przeczytanych książkach, zasłyszanych treściach. I tak zabawki z przedszkolnej półki wcieliły się w role szkolnych nauczycieli.
Zajrzyjmy razem z poetą do snu Marianki:
Języka polskiego uczy lala z klocków lego - Pola Legowiczyńska ( tu nam przypomina się przecież Pola Goajwiczyńska!). Ona wdraża dzieci w zawiłe arkana gramatyki i ortografii, dyktuje arcytrudne dyktando. Dzieci nie mogą się doczekać, kiedy wreszcie (dosłownie) pokaże im ten język... .
Matematyk Patyk uważa, że królowej nauk nie można bezcześcić licząc na kalkulatory, trzeba posługiwać się własną głową, ewentualnie liczydłem i piórem. A do rozwiązania mamy niesłychanie trudne zadanie o zebrach, ich paskach oraz odległości między miastami A i B. Jest zagwozdka.
Na lekcjach muzyki prowadzonych przez Kota Trzpiota panuje kocia muzyka. Nawet "Śmierć" z symfonii Bethoveena zamiast "do drzwi" - "puka się w czoło". Furorę robią rap i hip-hop. Będą też nauki ścisłe. Poznamy Regułę Ryzyka-Fizyka o Nieokreśloności Modułu Zderzających się Brokułów i Prawo Zachowania Klasy Gdy Rozlega się Dzwonienie. Na chemii odbędą się eksperymenty, które zaprezentuje "Remik, ni osioł, ni koń" - to on jest twórcą tezy, że w syntezie wodorotlenku miodu i wodoromiodku sodu w kwasie po ogórkach w wyniku utleniania powstanie kamień filozoficzny.
O wojnie Burów i Kafrów opowie Historyk Scyzoryk - wróg słówka "hista", lubujący się w przeszłości.
Na przyrodę z Pająkiem Wodnikiem każdy chętnie się zapisze. Akurat był wykład o gadach, które mają liczne wady, są niezgodne i złośliwe. Przy okazji dowiadujemy się, że pewien kumak, choć nie kuma bazy, to czytał "Damę Kameleonową" i "Kumaczka Wanię" (Czechowa), a gad - kameleon Leon czyta wyłącznie... Gadamera i gadzinową prasę. Zaraz, zaraz, czy to naprawdę wiersze dla dzieciaków? Dorosły ma tu mnóstwo zabawy wychwytując te wszystkie "smaczki"- odniesienia, skojarzenia.
Z Fafikiem (psem) ruszamy w podróż dookoła świata i poznajemy ciekawostki o hienach, Pigmejach, krajach afrykańskich ("Ludzie w Czadzie dają czadu/ od śniadania do obiadu./ Od obiadu po kolację/ dają czadu inne nacje") opowieść o chichoczącym hipopotamie, przenosimy się do Azji - do Turcji, do krajów arabskich, gdzie obowiązkowa jest turbanizacja, gdzie dawniej "kalif pełł a mułła mełł/ziarna w żarnach" zanim trysnęła ropa, zaglądamy do Chin ( fenomenalne naśladowanie języka chińskiego: "ping pong pękł i gong mi pęka,/ gang do tańca pędząc stęka, ring do kung-fu ma pięć lin (...)), do Japonii, wreszcie do Australii (paradna historyjka o tym jak Aborygen darł koty z dziobakiem, głowił się, jak mu dać w dziób i rzucał weń czym popadnie, aż przez przypadek wynalazł bumerang... i to jeszcze nie koniec tej lekcji geografii.
Kto włosy oszczepem czesze? goryl Miki - spec od gimnastyki, mistrz footballu. To właśnie jego wyczyn i okrzyk budzą Mariankę z błogiej drzemki. Czy nie za bardzo przejęła się szkołą? Ależ ona nie spała, tylko się uczyła...
O wojnie Burów i Kafrów opowie Historyk Scyzoryk - wróg słówka "hista", lubujący się w przeszłości.
Na przyrodę z Pająkiem Wodnikiem każdy chętnie się zapisze. Akurat był wykład o gadach, które mają liczne wady, są niezgodne i złośliwe. Przy okazji dowiadujemy się, że pewien kumak, choć nie kuma bazy, to czytał "Damę Kameleonową" i "Kumaczka Wanię" (Czechowa), a gad - kameleon Leon czyta wyłącznie... Gadamera i gadzinową prasę. Zaraz, zaraz, czy to naprawdę wiersze dla dzieciaków? Dorosły ma tu mnóstwo zabawy wychwytując te wszystkie "smaczki"- odniesienia, skojarzenia.
Z Fafikiem (psem) ruszamy w podróż dookoła świata i poznajemy ciekawostki o hienach, Pigmejach, krajach afrykańskich ("Ludzie w Czadzie dają czadu/ od śniadania do obiadu./ Od obiadu po kolację/ dają czadu inne nacje") opowieść o chichoczącym hipopotamie, przenosimy się do Azji - do Turcji, do krajów arabskich, gdzie obowiązkowa jest turbanizacja, gdzie dawniej "kalif pełł a mułła mełł/ziarna w żarnach" zanim trysnęła ropa, zaglądamy do Chin ( fenomenalne naśladowanie języka chińskiego: "ping pong pękł i gong mi pęka,/ gang do tańca pędząc stęka, ring do kung-fu ma pięć lin (...)), do Japonii, wreszcie do Australii (paradna historyjka o tym jak Aborygen darł koty z dziobakiem, głowił się, jak mu dać w dziób i rzucał weń czym popadnie, aż przez przypadek wynalazł bumerang... i to jeszcze nie koniec tej lekcji geografii.
Kto włosy oszczepem czesze? goryl Miki - spec od gimnastyki, mistrz footballu. To właśnie jego wyczyn i okrzyk budzą Mariankę z błogiej drzemki. Czy nie za bardzo przejęła się szkołą? Ależ ona nie spała, tylko się uczyła...
Natomiast my nauczyliśmy się, że Jacek Podsiadło ma nieprzebrane pokłady humoru i potrafi fantastycznie bawić się językiem, wciągając czytelników w wir jazdy bez trzymanki po wybojach poezji. Dla dziecięcego odbiorcy "Przedszkolny sen Marianki" będzie lekturą zabawną, przykuwającą uwagę swoją dynamiką, poczuciem humoru, mocnym osadzeniem we współczesności. Dorośli - wydobędą więcej, nie gorzej się bawiąc. Jest w tym poemacie nuta abstrakcyjności, ale od czego wyobraźnia...
Tekst wspomagają ilustracje w wykonaniu Daniela de Latour - kolorowe, zwariowane, śmieszne. Idealnie współgrające z całością.
Jednak niekoniecznie jest to publikacja dla przedszkolaków, raczej dla starszych dzieci, które mają pewien zasób wiedzy, bogatsze słownictwo i łatwiej odnajdą się w świecie pojęć naukowych, nazw geograficznych itp. zastosowanych w tekście. Niewykluczone, że młodsze dzieci zachwyci rym i rytm oraz cała "abstrakcyjność" wierszowanej opowieści. To dla nich zaproszenie do świata brzmień i znaczeń, do świata poezji. Każdy tu może znaleźć coś dla siebie.
Książkę wydano bardzo starannie - w twardej oprawie i dużym formacie, z okładką stylizowaną na szkolny zeszyt. Warto jej się przyjrzeć: poogladać, poczytać. Poprawa humoru gwarantowana, a ewentualne lęki przed szkołą - zniwelowane. Nie do końca "pedagogiczny" jest obraz szkoły ukazany w poezji Jacka Podsiadły, ale nie można wszystkiego zawsze brać na poważnie. Stąd też konwencja snu i masa humoru na różnych płaszczyznach.
Jednak niekoniecznie jest to publikacja dla przedszkolaków, raczej dla starszych dzieci, które mają pewien zasób wiedzy, bogatsze słownictwo i łatwiej odnajdą się w świecie pojęć naukowych, nazw geograficznych itp. zastosowanych w tekście. Niewykluczone, że młodsze dzieci zachwyci rym i rytm oraz cała "abstrakcyjność" wierszowanej opowieści. To dla nich zaproszenie do świata brzmień i znaczeń, do świata poezji. Każdy tu może znaleźć coś dla siebie.
Książkę wydano bardzo starannie - w twardej oprawie i dużym formacie, z okładką stylizowaną na szkolny zeszyt. Warto jej się przyjrzeć: poogladać, poczytać. Poprawa humoru gwarantowana, a ewentualne lęki przed szkołą - zniwelowane. Nie do końca "pedagogiczny" jest obraz szkoły ukazany w poezji Jacka Podsiadły, ale nie można wszystkiego zawsze brać na poważnie. Stąd też konwencja snu i masa humoru na różnych płaszczyznach.
Aż się chce więcej takiej twórczości: Jacek Podsiadło - dzieciom!