Zebrałam najnowsze zdobycze, które już zdążyły rozpełznąć się po domu i zbudowałam stosik. Zrobiłam zdjęcie, zgrałam i już miałam wstawiać, gdy przypomniało mi się o jeszcze jednej książce, ulokowanej przy łóżku- albowiem jestem w trakcie lektury. Musiałam więc powtórzyć sesję. Oto efekt:
Od góry:
- Zakręty losu - wygrana na blogu u Sabinki, z osobistą dedykacją od Autorki. Zakładka świadczy o tym, że się już dobrałam do pysznej zawartości i zostało mi mniej niż pół.
- Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki - pożyczone od Justynki.
- Gnój - zakup na Targu z Książkami, czytałam, ale chciałam mieć do kolekcji (Mam prawie wszystko Kuczoka).
- Na glinianych nogach - również zakup na Targu..., dzięki niemu wreszcie zapoznam się z Pratchettem.
- Sprawiedliwość owiec - znowu kłania się Targ... Czytałam, ale skoro mamy "Triumf owiec"...
- Saturn - z biblioteki.
- Cudowna moc miłości - tę i kolejną z własnej inicjatywy przyniosła mi koleżanka, która ode mnie pożyczała książki, tytułem tymczasowej wymiany, ten tytuł bynajmniej mnie nie kusi, ale w oryginale brzmi "Angel falls", więc może nie będzie to aż tak cukierkowo romansowe...
- Księżyc we łzach -(jak wyżej)
- Poczytaj mi, mamo. Księga pierwsza- dla Elwirki ( w sumie to dla mnie też, sentymentalny powrót), zakup w bardzo korzystnej cenie w księgarni halaster.pl
- Kolekcja: Książki dla małych i dużych- Wiersze J. Brzechwy - z kiosku, dla Elwirki.
Jak skończę "Zakręty...", zabieram się za "Saturna", a następnie... no właśnie za co? Ktoś ma jakiś pomysł? W grę wchodzą także książki z poprzedniego stosiku. Czekam na sugestie ;-)
Dziś, gdy spojrzałam na najnowsze wpisy na mojej liście blogów, myślałam,ze troi mi się w oczach.... Trzy recenzje książki "Matki, żony, czarownice" J. Miszczuk. Co za synchronizacja! ;-) Przeczytałam wszystkie opinie, jedna czytelniczka zadowolona, druga nieco rozczarowana, trzecia umiarkowanie, ale chwali. Przyznam, że mnie jakoś nie ciągnie, a kieruję się nie tyle tymi wypowiedziami, co intuicją.
Konkursowo jestem nadal "zamyślona w zieleni", choć trochę już znużona... 10 etapów, gdzie na każdy trzeba coś napisać, to trochę za długo moim zdaniem.
JIKomania trwa w najlepsze. Glosowanie do niedzieli włącznie.
JIKomania trwa w najlepsze. Glosowanie do niedzieli włącznie.
Kulinarnie - dziś było eksperymentalnie. Krupnik z kalafiorem? - czemu nie! Zresztą ja nigdy nie gotuję zup według wzorca, tylko wrzucam, co mi się nawinie (czytaj: co akurat mam w lodówce). Objadam się darami jesieni, pestki słonecznika, orzechy, gruszki....
O, muszę kupić pocztówkę do wymiankowej paczuszki... - orzechy dobrze wpływają na pamięć, od razu mi się przypomniało ;-)
Tymczasem!