piątek, 26 maja 2023

"Szara dama" Elisabeth Gaskell

 


Tym razem klasyka mniej znana w szlachetnej oprawie. Niewielkich rozmiarów opowiadanie pióra Elisabeth Gaskell, przyjaciółki Charlotte Bronte, przypadnie do gustu miłośnikom literatury XIX w. w gotyckim stylu z nutą grozy.
Szkoda, że autorka nie pokusiła się o rozbudowanie utworu, gdyż dzieje Anny naznaczone tajemnicami i mrożącymi krew w żyłach przeżyciami to świetny materiał na pełnowymiarową, przygodowo-sensacyjną powieść. Mógłby też powstać na jej kanwie trzymający w napięciu film kostiumowy spod znaku serca i szpady.

Akcja rozgrywa się w latach 40. XIX w. w Niemczech, w młynie nad rzeką Neckarą, gdzie przed deszczem chroni się grupka przyjaciół, a gościnny młynarz zaprasza na kawę. Uwagę narratorki zwraca wiszący na ścianie salonu portret pewnej smutnej, szarej kobiety. Pyta więc o nią gospodarza, a ten udostępnia jej pamiętnik swojej ciotecznej babki, bowiem to właśnie ona widnieje na obrazie. Narratorka przytacza zatem dzieje  Anny Scherer, córki młynarza, która (wiedziona raczej fascynacją, osaczona pięknymi słówkami i nie bez presji otoczenia) poślubiła hrabiego de Tourelle.
Mamy tu do czynienia z retrospekcją, która przenosi nas do 2. połowy XVIII w.

Małżeństwo okazało się pomyłką, samotność w ponurym zamczysku wśród skał i lasów Francji to nie był jednak największy problem. Wydarzyło się bowiem coś, co spowodowało, że  Anna wraz z szczerze jej oddaną pokojówką- towarzyszką musiały uciekać i ukrywać się w przebraniu, by ocalić swoje życie. Pościg deptał im po piętach, dzielne kobiety żyły w nieustannej trwodze, a na domiar tego Anna była w ciąży. Jak potoczyły się jej dalsze losy, które doprowadziły w finale to tego, że na ścianie młyna nad Neckarą zawisł portret szarej damy? Dlaczego nie zgadzała się na małżeństwo córki z jej ukochanym wybrankiem?
Odpowiedź znajduje się w rękopisie, który narratorka przetłumaczyła, skróciła i przytacza, zapewniając o prawdziwości całej historii i jej następstw.

“Szara dama” to nie tylko mrożące krew w żyłach perypetie w mrocznym, posępnym, jak na gotycki styl przystało, otoczeniu. To także, a może przede wszystkim opowieść o sile kobiet, o woli przetrwania oraz o tym, jak przeżycia psychiczne mogą wpłynąć na wygląd fizyczny. Współczesnego czytelnika “wychowanego” na wszelakich thrillerach, kryminałach, horrorach, true crime i telewizyjnych wiadomościach, już takie dziewiętnastowieczne utwory z nutą grozy zupełnie nie przerażają. Zapewne jednak na ówczesnych czytelnikach robiły spore wrażenie.

Nie miałam wcześniej do czynienia z prozą Elisabeth Gaskell, choć mam na półce, ponoć ciekawe, “Północ i Południe”. Wiem, że znane i dość lubiane są jej “Panie z Cranford” oraz biografia Charlotte Bronte. Wiktoriańska pisarka zasłynęła także opowieściami o duchach. “Szara dama” to moje pierwsze i być może nie ostatnie spotkanie z jej twórczością.
Przyznam, że tekst przetłumaczony przez tajemniczą J. F., utrzymany oczywiście w stylu retro, okazał się przystępny, wartki, wciągający, trzymający w napięciu i poczuciu niepokoju. Nie jest to arcydzieło, ale utwór warty przeczytania, dostarczający czytelniczej satysfakcji, piękny przykład literatury danej epoki.

Książka została wydana w pięknej, imitującej płótno oprawie, z klimatyczną grafiką, w spokojnej kolorystyce. Okładkę zaprojektowała Anna Slotorsz.
Wydawnictwo MG przoduje w klasyce znanej i mniej znanej, przypomina nam istne perełki. Do nich zaliczyć można z pewnością “Szarą damę”, którą przeczytałam z przyjemnością.


Wydawnictwo MG
Autor: Elisabeth Gaskell
Tytuł: Szara dama
Tytuł oryginału: The Grey woman
Tłumaczenie: J. F.
liczba stron: 96
Data wydania: 2023
ISBN:9788377798966


wtorek, 16 maja 2023

"Dorosłość. Wyznania" L. Skaber, L. Aisato

 


 

Po odnoszącej sukcesy, nagradzanej i budzącej zachwyty książce “Młodość. Wyznania nastolatków” Linn Skabar i Lisa Aisato zaoferowały nam jej kontynuację, a mianowicie – “Dorosłość. Wyznania”, którą w pięknej szacie graficznej opublikowało Wydawnictwo Literackie, a z norweskiego przełożyła Milena Skoczko-Nakielska. Czy ten tom także zdobędzie serca czytelników?  Jak wypadnie nasza konfrontacja z literackim obrazem dorosłości?
PREMIERA: 17 maja 2023 r.

Co to znaczy być dorosłym? To wcale nie jest takie łatwe i fajne, jak się wydaje dzieciom. Metryka a nasze umiejętności i funkcjonowanie w dorosłym życiu to dwie różne sprawy. I choć, żartobliwie mówiąc, ma się ten ulubiony palnik na kuchence, a niezmierną radość sprawia nowa gąbka do zmywania naczyń, to jednak często ta dorosłość bywa trudna, skomplikowana, pełna przytłaczających obowiązków, problemów, marzeń i tęsknot, niepokojów i trosk. Ma swoje cienie i blaski. To banalne stwierdzenie, ale prawdziwe.

Autorka  przeprowadziła wywiady, obserwacje, badała i analizowała… Doszła do wniosku, że  “ludzie w średnim wieku, ci “dorastający” ludzie (…) wcale nie są dojrzali”, a “wielu z nas to wciąż niedokończone szkice” ( s. 6).

Zbiór zawiera 33 teksty, charakteryzujące się bogactwem tematycznym i różnorodnością form (trafiają się wiersz, piosenka, proza poetycka). Oczywiście wszystkie opowiadają o dorosłości, ale o jej rozmaitych aspektach. Bohaterami, narratorami są przeważnie osoby w wieku 40-50+. Nie wydaje mi się słusznym, aby streszczać, omawiać każdy tekst po kolei. Chciałabym tylko tak z grubsza przybliżyć ich tematykę. Mowa w nich  m.in. o wiecznej matczynej trosce, przemijaniu, zmarszczkach, zdradach i rozstaniach, potrzebie uznania i czułości, poczuciu presji wyglądu, byciu niezauważaną, tęsknocie za minionymi czasami. “Dorosłość” przepełniona jest, przynajmniej w moim odczuciu, smutkiem, niepokojem, poczuciem rozczarowania, że nie jest idealnie, jak w filmie.

Moją uwagę szczególnie zwróciło opowiadanie “Prostsze życie i trudniejsze godziny”- metaforycznie przedstawiające starość, która trzyma za ramię i wszystkiego się boi oraz młodość, która biegnie przodem. O takim byciu “pomiędzy”. A to nie jest wcale łatwe, taki “sezon przejściowy”, pogodzenie się z nieuchronnymi zmianami w funkcjonowaniu coraz starszego organizmu.
Zauroczyła mnie prostota tekstu “Tajemnice” –  taki obrazek o kupujących z osiedlowego sklepu.  “Dzisiaj będę się czołgać” – zaskakująco, ale trafnie ukazuje stan bycia w pewnym wieku niewidzialną dla innych, niezauważaną w tłumie. W jakimś stopniu uzupełnia go tekst “Oryginalna” – poruszające kwestię gdzie leży granica między ekstrawagancją a dziwactwem. Zresztą wygląd, ubiór, “co wypada” w dorosłym ( starszym?) wieku to temat-rzeka.
“Nie rozumiem prawie nic z życia” – ależ to było ładne! Kwintesencja tego, co naprawdę się liczy, a niekoniecznie są to konkretne umiejętności czy wiedza. Podobnie w finałowym tekście “Wierzę” – wyznanie wiary w słoneczne popołudnia, lody włoskie, odgłos tramwaju, spotkania z ludźmi i przestrzeń wokół nas  to credo kogoś, kto umie cieszyć się życiem.

Moim zdaniem, w tej książce niekoniecznie przejrzymy się jak w lustrze. Dużo zależy bowiem od wieku i osobistych doświadczeń odbiorcy. Na pewno jednak wyniesiemy z niej wiele cennych wrażeń. Teksty są na tyle różnorodne, że każdy  w nich coś znajdzie. Jeśli nawet nie cząstkę siebie, to chociaż uśmiech, wzruszenie, refleksję.
Natomiast zgadzam się z określeniem “kalejdoskop życiowych scenariuszy”. Zdecydowanie warto im poświęcić czas, przyjrzeć się uważnie i empatycznie, wszak dorosłość jest udziałem każdego, a kto wie, co jeszcze nas spotka w tym wyścigu z czasem ku nieubłaganej starości.

Atutem “Dorosłości” są wspaniałe ilustracje w niepowtarzalnym stylu Lisy Aisato. Każda ilustracja to opowieść sama w sobie, minidzieło sztuki z nutą surrealizmu, z dbałością o szczegóły, świadczące o ogromnej wyobraźni i wrażliwości artystki.  To idealny materiał na plakaty z przejmującym przekazem.
Dla niebanalnej grafiki warto mieć tę książkę, nawet jeśli treść nie do końca do kogoś przemawia. Moim numerem jeden nadal pozostaje “Młodość”, ale nie uważam czasu spędzonego nad “Dorosłością” za stracony. Wręcz przeciwnie. Zamierzam też powrócić do tej książki za jakiś czas, jak będę “doroślejsza”.

Niech zgadnę – trzeci tom pióra norweskiej aktorki, piosenkarki, dziennikarki Linn Skaber będzie zatytułowany “Starość”? Czekam spokojnie z nadzieją na godne ukoronowanie trylogii.

/współpraca recenzencka/


Wydawnictwo Literackie
Autor: Linn Skaber
Ilustracje” Lisa Aisato
Tytuł: Dorosłość. wyznania
Tytuł oryginału:Til de voksne
Tłumaczenie: Milena Skoczko-nakielska
Liczba stron: 296
data wydania” 17.05. 2023
ISBN: 9788308081112

czwartek, 16 lutego 2023

"Ten się śmieje, kto ma zęby" Zyta Rudzka

 


Po przeczytaniu "Krótkiej wymiany ognia", uznałam, że z tą pisarką mi nie po drodze i nie zamierzałam sięgać po inne jej książki. Tej jednak mi się zachciało. I nie wiem, czy ja "dorosłam" do Rudzkiej, czy akurat tę powieść napisała inaczej, mniej "barokowo", ale sama się dziwię, że aż tak mi się spodobała. 

Główną bohaterką i narratorką jest Wera, fryzjerka męska, której umarł mąż, Dżokej, i teraz ona chce go godnie pochować. W tym celu musi zdobyć dla niego odpowiednie buty, biały strój i zorganizować pogrzeb. Nie ma pieniędzy i niewiele już zostało z dobytku do sprzedania, ale jakoś musi sobie poradzić. Wyrusza na miasto, odwiedza znajomych, załatwia sprawy, wspomina przeszłość... A była ona dość barwna, delikatnie mówiąc.

Wera jest silna, doświadczona, szczera do bólu, nie patyczkuje się, nie zważa na konwenanse, mówi i  robi co chce. Bierze życie (które jej nie rozpieszczało) garściami, nieraz drze pazurami. Nie czuje się wdową. W ogóle ma specyficzne podejście do relacji, do ról, jakie przyjmuje się w życiu, ludźmi nie za bardzo się przejmuje. W swoim zawodzie jest mistrzynią, choć już nie prowadzi zakładu, nadal nosi przy sobie nożyczki i czyni z nich użytek. Nie jest sentymentalna, ale  to przeszłość, do której wraca w swojej opowieści, mocno wpłynęła na to, kim jest i jaka jest teraz. Rozczulające jest to, jak bohaterka dba o starego, brzydkiego, niepełnosprawnego psa, Łaciaka, który się do niej przyplątał i choć ledwo się wlecze, to trwa. Jego wierność stoi w kontraście do tej ludzkiej.

Autorka  stworzyła opowieść funeralną, jakiej się nie spodziewamy - brawurową, ironiczną, z przygodami - także erotycznymi, z biseksualną bohaterką. Napisała o trudnych i smutnych sprawach wesołym, barwnym, dosadnym językiem.
Naprawdę trudno w obliczu śmierci i żałoby parskać śmiechem, ale przy tej książce momentami trudno się powstrzymać.
Jest to powieść tragikomiczna,  gruboskórna, wulgarna, rubaszna i zmysłowa, ironiczna,  gorzka, przeszyta smutkiem i rozpaczą, ale jednocześnie jest w niej piękno i czułość.
Rudzka znakomicie operuje językiem, i to chyba jest ten atut, który mnie do jej książki przekonał.
Lektorką audiobooka była aktorka Maria Maj, jej głos idealnie pasował, słuchając -  zatopiłam się po uszy.

 Zyta Rudzka dostała Nagrodę Literacką Gdynia w 2019 za "Krótką wymianę ognia" i założę się, że za "Ten się śmieje..." też niejedną nagrodę zgarnie. Osobiście przyznaję jej NIKE 2023.

piątek, 10 lutego 2023

"Nim dojrzeją maliny" Eugenia Kuzniecowa


Jestem tą powieścią zachwycona i oczarowana. Czytając, czułam się tak, jakbym wraz z bohaterkami siedziała przy stole w ogrodzie zarośniętym dzikimi jeżynami, piła z nimi herbatę na zmurszałym tarasie, siała dynie, zbierała jabłka i jeździła do miasteczka na targ po zakupy. Każdy rozdział był jak kolorowy slajd pełen smaków, zapachów i dotykowych wrażeń. Chciałam, aby ta opowieść trwała i trwała… Niestety, nic nie może przecież wiecznie trwać.

Wydawnictwo Znak, premiera: 8.02.2023

Spodziewałam się, że będzie to ładne czytadełko o siostrach, które pojechały na wieś w poszukiwaniu sensu życia, zbudowały domek, zakochały się, a może nawet odnalazły skarb przodków, czy dostały spadek – czyli taka sielska bajeczka jakich wiele. Jakże się myliłam! Okazało się, że pod fioletową okładką kryje się świetna, współczesna, niesztampowa powieść obyczajowa, w dodatku feministyczna. Napisana lekko, ale z mocnym ładunkiem emocjonalnym.


Debiutancka powieść ukraińskiej autorki to ciepła, mądra, subtelna, momentami zabawna, słodko-gorzka historia o rodzinie, domu, jabłoniowym sadzie, o ucieczkach i powrotach, o relacjach, zmianach, życiowych decyzjach, a przede wszystkim o sile kobiet.

Siostry Lilka i Mijeczka w obliczu życiowych rozterek i konieczności podjęcia trudnych decyzji (o wyjeździe do Australii jedna, a o zamążpójściu – druga) postanowiły zrobić sobie “przerwę od życia” i wyjechać na lato na wieś, do prawie stuletniej babci, do “kryjówki”. Wiadomo, że od problemów nie uciekną, ale chociaż odpoczną, spędzą czas w przyjemnym miejscu, z bliskimi osobami, “naładują baterie”. Przyjeżdża również z Indii dawno niewidziana, tajemnicza kuzynka Marta, która jest w ciąży. Zawita tam preferująca mieszkanie w mieście Marija, matka Lilki i Mijki. Do tego “babińca” dołączy jeszcze mała dziewczynka. Będą pojawiać się goście, sąsiadka, rozmaici fachowcy do prac remontowych, a w finale do stołu zasiądzie bodajże 11 osób, w tym przybysz z Japonii.

Bohaterki rozmawiają, trochę przy tym ironizując, zajmują się pracami domowymi, zakupami, remontem, opieką. Zachowują się trochę tak, jakby nie dzieliły ich na co dzień kilometry, wiek i różne charaktery. Jednoczą siły we wspólnym projekcie hodowania i fotografowania dyń, organizują naprawę drzwi, dachu i tarasu, będą ciągnąć zapałki w ważnej kwestii. Nie użalają się nad swoim losem, nie są skłonne do poświęceń w imię czegokolwiek. Potrzebują czasu, by nabrać wiatru w żagle i wybrać to, co dla nich będzie najlepsze.

Mężczyźni są tu w tle, pomagają, współpracują. Autorka nie przedstawia ich w złym świetle. Lilka przyjaźni się z byłymi mężami, odwiedzają ją w babcinym domostwie. Ustym, z którym spotyka się niezdecydowana Mija, jest nieco zbyt idealny (nawet z wyglądu – mógłby pozować rzymskim posągom). Warto jednak zauważyć, że Kuzniecowa jakby celowo przejaskrawia czasem pewne cechy, czy sytuacje, mrugając do czytelniczek i czytelników, bawiąc się literacką konwencją, bo ta piękna powieść sprytnie ubrała się w letnią sukienkę i udaje “chic lit”.

Moimi ulubienicami są babcia Teja (Teodora) i Marta. Pierwsza – z racji wieku doświadczona i mądra, nieco przekorna i bardzo wyrozumiała, kochająca, dająca wnuczkom przestrzeń i swobodę działania. Skupia jak magnes wszystkich wokół siebie. Druga – jest kobietą, która znalazła się w sytuacji, na jaką nie była gotowa – przynajmniej tak ją odebrałam. “Nie po drodze” jej z ciążą i to bliźniaczą, ucieka od związku, nie zachwycają jej noworodki, “obsługuje” je tak jakoś automatycznie, ale jestem gotowa się założyć, że ta postać będzie wspaniałą matką i najulubieńszą ciocią, która po prostu nie tapla się w lukrowanym macierzyństwie. Najmniej przekonana jestem do Mijeczki, chociaż odgrywa ona kluczową rolę w fabule, jest motorem zmian, próbuje znaleźć swoją drogę, choć momentami sama nie wie, czego ( i kogo) chce, to jednak właśnie ona wypowiada ważne zdanie: “Najgorsze więzienie to ty sama”. Tak, bo to jest także powieść o wolności i o odwadze realizowania własnych planów i marzeń. I wiecie co? Trzymam kciuki za szczęście Mijki.

Ważną rolę w tej powieści odgrywają dom i przyroda.
Stary dom babci Teodory jest rajem z dzieciństwa,  źródłem pięknych wspomnień,  schronieniem  w okresie egzystencjalnych rozterek, bezpiecznym azylem, przystanią dla życiowych rozbitków, czy – cytując tę książkę – “przytułkiem dla nieudaczników” gdzie “każdy, kto jest na skraju załamania mógł tu przeczekać kłopoty”. To miejsce rodzinnych spotkań, powrotów; siedlisko oferujące gościnę, ale wymagające napraw, remontów, nakładu pracy.
Podobnie sprawy mają się z ogrodem, rozległym, bujnym, zdziczałym, ekspansywnym oraz posadzonym przez dziadka jabłoniowym sadem, który właściwie powinno się wykarczować, posadzić nowe drzewka. Coraz trudniej korzystać z darów natury, dosięgnąć owoców z wysokich drzew, krzewy wręcz oplatają domostwo. Przyroda jednocześnie daje schronienie i pożywienie, ale może też zagrażać bezpieczeństwu. Zmiany w domu, ogrodzie i sadzie oznaczają też zmiany w życiu bohaterów

Podobał mi się klimat tej powieści, plastyczność opisów (bez obaw, nie są zbyt rozbudowane), niedopowiedzenia, jej pozorna lekkość i mądry przekaz. Doceniam to, że autorka wiele scen nakreśliła z humorem, ale też nie zabrakło gorzkich prawd i przede wszystkim życiowych sytuacji, ze smutkiem, sentymentem, tęsknotą za tym, co przeminęło.
Specjalne punkty przyznaję za chodzącego własnymi ścieżkami rudego starego kocura oraz nietypową kotkę Julę, a także za hiszpański temperament Nati i kupioną przez nią rzeźbę do ogrodu.

Przyznam, że zupełnie nie czytałam tej książki przez pryzmat wojny, ani w ogóle Ukrainy. Dla mnie była to bardzo uniwersalna historia, której fabuła mogłaby dziać się wszędzie, zwłaszcza, że świat stał przed bohaterkami otworem. Powieść była najgłośniejszą ukraińską książką 2021 roku, zdobyła wyróżnienie Europejskiej Nagrody Literackiej i mam nadzieję, że to nie koniec sukcesów autorki.

Kuzniecowa w pięknym stylu opowiedziała o rodzinie wielopokoleniowej, międzynarodowej i patchworkowej,  w której prym wiodą kobiety – silne, niezależne, odważne, będące w skomplikowanych relacjach uczuciowych, potrzebujące niekiedy “kryjówki”, “przerwy od życia” – po prostu dystansu, czasu na przemyślenie pewnych spraw i podjęcie decyzji.

Powieść “Nim dojrzeją maliny” zasługuje na uważną lekturę, dostarczy wielu emocji, otuli jak kocyk, oplącze jak gałęzie dzikich krzewów i niełatwo wypuści ze swojego świata. Polecam zarówno kobietom, jak i mężczyznom.

Recenzja została opublikowana na stronie Życie i Pasje:
http://zycieipasje.net/2023/02/nim-dojrzeja-maliny-eugenia-kuzniecowa-recenzja/

Wydawnictwo Znak
Autor: Eugenia Kuzmiecowa
Tytuł: Nim dojrzeją maliny
Tłumaczenie: Iwona Boruszkowska
Data wydania: 8.02.2023
Liczba stron: 304
ISBN: 978-83-240-6582-0

sobota, 28 stycznia 2023

"Tajemnica Lost Lake" Jacqueline West



 Nie spodziewałam się, że przy powieści młodzieżowej będę mieć ciarki na plecach. Nie mogłam się oderwać. Czytałam nocą, przy latarce, by nie przeszkadzać domownikom. Gdy rozum mówił "śpij", serce wołało "czytaj". Na szczęście rozsądek zwyciężył i kluczowe momenty fabuły oraz finał poznawałam już "na spokojnie" - w dzień. Inaczej chyba bym nie zasnęła, a już na pewno nie ruszyłabym się z miejsca. Z początku wydawało mi się, że "Tajemnica Lost Lake" będzie dość banalną opowieścią, jednak Jacqueline West tak umiejętnie splotła wątki i zbudowała napięcie, że szybko zmieniłam zdanie.
(...)
To z pewnością jest idealna książka dla osób, które lubią przygody, dreszczyk emocji, odkrywanie tajemnic, momenty niemal rodem z horroru. Nie ma tu natomiast wątku romansowego, co dla wielu czytelników będzie atutem. Z główną bohaterką zdecydowanie łatwo się utożsamić, czy chociaż obdarzyć sympatią i kibicować w jej poczynaniach. Fiona jest wspaniałą postacią, ma swoje pasje, marzenia, cechuje ją wrażliwość, uważność, ciekawość świata, zamiłowanie do książek, ponadto jest odważna, sprytna i zdeterminowana. Zresztą pozostali bohaterowie tej szkatułkowej powieści zostali ukazani też dość wyraziście. Przyznam, że jestem tą książką bardzo pozytywnie zaskoczona i zachwycona. Dawno nie byłam tak maksymalnie wciągnięta w fabułę i liczę na to, że podobnie wciągnie młodych czytelników, ale uważam, że starsi też przeczytają z wielką satysfakcją, tym bardziej, że to jest świetnie napisane i przetłumaczone.

Jeśli macie w zwyczaju ze zdenerwowania czy niepokoju ogryzać paznokcie , lepiej zawczasu zaopatrzcie się w gorzki lakier, bo inaczej podczas lektury "Tajemnicy Lost Lake" obgryziecie pazury aż do łokci. A jeśli w emocjach kompulsywnie podjadacie ciastka, orzeszki czy słone paluszki - przygotujcie ich cały worek, bowiem od najnowszej książki Jacqueline West nie można się oderwać. Według mnie to rewelacyjny materiał na film i mam nadzieję, że doczekamy się ekranizacji, jak również innych powieści JacquelineWest w polskim przekładzie.
Całość recenzji:
http://zycieipasje.net/2023/01/tajemnica-lost-lake-jacqueline-west-recenzja/

Moja lista blogów