Świetna publikacja! Już sama okładka nawiązująca do "Telegazety"
przykuwa uwagę i niczym "magiczny przycisk" uruchamia funkcję "a
pamiętasz...?"
Ta książka to nie tylko zbiór ciekawych wywiadów z telewizyjnymi osobowościami,
ale taka " furtka" prowadząca do krainy wspomnień z czasów lat
dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych. Nie da się uciec od sentymentów,
znajdziemy jednak tu o wiele więcej - zajrzymy za kulisy szklanego ekranu,
dowiemy się jak powstawały i jak były realizowane popularne programy i seriale,
przekonamy się jak to wszystko "działało" i - co najważniejsze -
poznamy bliżej prowadzących, aktorów, reżyserów.
Od małego byłam, jak to się dziś mówi, książkarą, ale telewizja zajmowała
bardzo ważne miejsce w moim życiu, zwłaszcza, że mowa o czasach
przedinternetowych. Długo by wyliczać programy, na których wychowało się moje
pokolenie, np. "5-10-15", "Tik-Tak", "Piątek z
Pankracym", "Teleranek", "Z kamerą wśród zwierząt"... I
te wszystkie "dobranocki", i te seriale dla dzieci nadawane w czasie
"teleferii"... Właściwie cała ówczesna oferta telewizji była nam
znajoma. Któż nie kojarzy naukowej
"Sondy" , historycznych "Sensacji XX wieku" czy
specyficznej czołówki magazynu "Morze"?! Któż nie pamięta familijnych
seansów z kolejnymi odcinkami "W kamiennym kręgu", "Ptaków
ciernistych krzewów" czy "Dynastią"? Któż nie oglądał
teleturnieju "Miliard w rozumie" czy "Koło Fortuny"?! A
później nowoczesne "talk-show", coraz więcej zagranicznych formatów,
programów rozrywkowych, muzycznych, reality-show, sit-comy, pierwsze polskie
telenowele, pierwsze paradokumenty....
Chłonęliśmy to wszystko jak gąbka,
łykaliśmy jak młode pelikany, głodni popkultury. Dopiero po latach zaczynamy
się być może zastanawiać, na czym polegał fenomen tych wszystkich programów,
kto i dlaczego to wszystko wymyślił i jak to realizowano.
Bazą tej publikacji był podcast "Dawno temu w telewizji" w radiu
newonce. Jego genezę też znajdziemy na łamach tej książki. Przyznam, że nie
znałam, ale zaczęłam słuchać i mam wiele do nadrobienia.
Kamil Bałuk zaprosił do rozmowy wiele znanych i lubianych (lub nie) osób m.in.
Magdę Mołek, Paulinę Chylewską, Ilonę
Łepkowską, Elżbietę Zapendowską, Mariusza Szczygła, Jacka Kawalca (na okładce
widnieje cały spis treści). Przeprowadził profesjonalne wywiady, w których odwoływał
się do solidnego researchu oraz do własnych wspomnień i spostrzeżeń na temat omawianych programów. Odebrałam je
jako niesamowicie szczere, naturalne, swobodne, barwne, inteligentne, ambitne,
treściwe, pełne dziennikarskiej wnikliwości i szacunku do rozmówcy. Nie
zabrakło anegdot, ciekawostek, ale przede wszystkim zza sentymentalnej kurtyny
wyłoniła się gorzka rzeczywistość.
Gdybym miała wybrać, które z nich najbardziej mi się podobały, byłyby to wywiady z Elżbietą Zapendowską (jakże szalone
życie!), Rafałem Rykowskim (jeśli komuś to nazwisko nic nie mówi, to hasło
"Kogo witam, kogo goszczę?" powie mu wszystko ;-) ) oraz z... Magdą
Mołek, którą dotąd postrzegałam całkiem inaczej.
Zresztą to trudny wybór, bo w sumie żadnego wywiadu nie
"przekartkowałam", wszystkie okazały się zajmujące i wnosiły coś
nowego.
Z nich wyłonił się nie tylko zbiór
arcyciekawych telewizyjnych osobowości, ale również obraz telewizji po 1989 r.,
w czasie przełomu, przemian, nowości, eksperymentów, gdy polska popkultura
dopiero raczkowała, a względy finansowe i poglądy dyrektorów nie pozwalały
"robić tu MTV". To także opowieść o tym, jaką cenę ma popularność,
jaki wpływ ma telewizja na społeczeństwo, od czego zależą takie czy inne
decyzje i jak kręte potrafią być ścieżki kariery.
Nie zliczę, ile razy nad tą książką mocno się zdziwiłam, uśmiechnęłam się
szeroko, czy pokiwałam głową z zadumą.
"Włączyło" mi się mnóstwo obrazów, skojarzeń, nie obyło się bez
poszukiwań archiwalnych nagrań. Wiele
się dowiedziałam, sporo mnie zaskoczyło, co nieco sobie przewartościowałam. To
było wspaniałe doświadczenie poznać z pierwszej ręki kulisy "Randki w
ciemno", "Roweru
Błażeja", "Idola", "997" "Piratów", "Miodowych
lat" czy seriali i programów, przy których pracował Okił Khamidov.
Na
przestrzeni lat wiele się zmieniło, zarówno jeśli chodzi o technologię, media,
jak i oczekiwania odbiorców. To, co dla nas było nowością, obecnie jest już archaiczne. Dobrze, że można o tym
poczytać - dla nas to wspomnień czar, dla młodszych - lekcja historii
telewizji. Książka, która łączy, a nie dzieli. Przydałby się kolejny tom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)