Dawno już na nic tak się nie cieszyłam jak na nową książkę Zośki Papużanki, której debiutancka “Szopka” zachwyciła mnie i zaintrygowała. Nie wiem czemu, ale nie czytałam późniejszej powieści “On” ani zbioru opowiadań “Świat dla ciebie zrobiłem”. Mea culpa, nadrobię. Na premierę “Przez” czekałam jak kania dżdżu. I już mam za sobą tę piękną, dziwną i subtelną prozę. Tylko teraz problem, jak ująć w słowa ulotne wrażenia z tej trudnej do określenia, ale niezwykłej i satysfakcjonującej lektury…
Zacznijmy od tytułu, który jest dość
intrygujący i jak się okazuje – w kontekście treści może mieć wiele
znaczeń. Rzadko się zdarza, by sam przyimek był tytułem, prawdę mówiąc
po raz pierwszy się spotykam z takim przypadkiem.
“Przez” – patrzeć przez palce, przez różowe okulary, przez okno, przez lupę, mikroskop, obiektyw aparatu… Każdy sposób przynosi inną perspektywę patrzenia.
“Przez” również można odnieść do upływu czasu – przez pięć minut, przez tydzień, przez chwilę czy pięć lat…
Przez ciebie, przeze mnie – przyczyna i skutek, oskarżenie, czyjaś wina, jak wina to i kara….
Przez Papużankę mamy się nad czym zastanawiać.
Ciąg dalszy pod linkiem:
“Przez” – patrzeć przez palce, przez różowe okulary, przez okno, przez lupę, mikroskop, obiektyw aparatu… Każdy sposób przynosi inną perspektywę patrzenia.
“Przez” również można odnieść do upływu czasu – przez pięć minut, przez tydzień, przez chwilę czy pięć lat…
Przez ciebie, przeze mnie – przyczyna i skutek, oskarżenie, czyjaś wina, jak wina to i kara….
Przez Papużankę mamy się nad czym zastanawiać.
Ciąg dalszy pod linkiem:
http://zycieipasje.net/2020/04/29/szpieg-w-ksiegarni-przez-zoska-papuzanka/