Kiedy rozpoczyna się nowy rok szkolny, tylko patrzeć jak z drzew będą spadać kasztany i jesień rozpostrze kolorowe skrzydła znacząc deszczem ścieżki.
Na pocieszenie proponuję Wam mały konkurs- wygrywajkę, której patronem jest jusssi (zapraszam na jej blog tutaj)
Od niej właśnie dostałam pewną książkę i umówiłyśmy się, że podam ją dalej w świat - niech wędruje do kolejnych czytelników.
Czuję ogromną tremę, bo to pierwszy konkurs, jaki organizuję.
Przygarnij "Samotnego mężczyznę"
Zasady konkursu:
- zgłoś się w komentarzu poniżej,
- jak chcesz, możesz napisać co sądzisz o filmowych adaptacjach utworów literackich, czy film bywa lepszy od książki itp. (wypowiedź nie jest koniecznym warunkiem udziału w konkursie)
- umieść informację na swoim blogu /link/
- czas trwania: 31.08 - 6.09.
- losowanie i wyniki 7 lub 8. 09 (o ewentualnym opóźnieniu poinformuję)
Oczywiście książkę przekazuję po przeczytaniu. Oto garść moich refleksji.
Nie wiedziałam, że to na podstawie powieści Christopera Isherwooda "Pożegnanie z Berlinem" powstał słynny "Kabaret" w reżyserii Boba Fossa. Nie znałam w ogóle tego angielskiego prozaika (1904-86), który po licznych podróżach (m.in. do Chin) osiadł w USA. W 1964 roku wydał mini powieść "A Single Man", którą przekładano jako "Samotność" lub "Samotnego mężczyznę". Stała się ona dla Toma Forda (projektant Gucciego) materiałem na film - nakręcony w 2009 roku obraz zrobił furorę na festiwalu w Wenecji, nagrodę dla najlepszego aktora odebrał grający główną rolę Colin Firth.Filmu nie widziałam, więc nie mam możliwości porównania go z literackim pierwowzorem. Natomiast mam kilka uwag co do książki.
Napis na okładce "zmysłowa opowieść o miłości" jest mylący. To raczej opowieść o pustce, braku sensu życia po odejściu ukochanej osoby, o utarcie i tęsknocie. Poznajemy jeden dzień z życia George'a Falconera, towarzyszymy mu od przebudzenia poprzez kolejne czynności w jego codziennych działaniach. Anglik, wykładowca na amerykańskim uniwersytecie (omawia ze studentami powieść A. Huxleya - lubię takie tropy: książka wspomniana w książce), cierpi po śmierci Jima. Tak, tak, Isherwood był jak na owe czasy śmiały obyczajowo, dziś bohater o innej orientacji seksualnej nie wzbudza już takiej reakcji, ale chyba nadal jest rzadkością. George wspomina, rozpamiętuje, snuje refleksje. Jest samotny wśród sąsiadów, kolegów z pracy, studentów; otaczają go ludzie, ale to nie wystarczy...Chowa się jakby w skorupie i drepcze własną ściezką. Na okładce zaznaczono, że to "opowieść (...) o wadze pozornie nieistotnych chwil" - rzeczywiście, Geo odnajduje poczucie błogiego odpoczynku jadąc "rwącym nurtem " autostrady, raduje go pobyt w siłowni -"krainie łatwej demokracji fizycznej", gdzie próżność jest całkiem naturalna,;cieszy go kolacja u przyjaciółki i nocna kąpiel w morzu. To również opowieść o zderzeniu przeszłości z teraźniejszością, młodości z dojrzałością (wątek Kenny'ego).
Nie ma tu wartkiej akcji, za to jest miejsce na refleksję i zadumę. Lektura wymaga skupienia, pewnej powagi. Mimo niewielkiej objętości szybko mi się nie czytało. Dla mnie był to leniwy przystanek w gwarze wielu fabuł i motywacja, żeby obejrzeć kiedyś filmową wersję.Czym będzie dla następnego czytelnika?