Wyd. Rebis 2008 r. |
Wyd. Rebis 2008 r. |
Chyba każdy, będąc dzieckiem, marzył o tym, by mieć jakąś supermoc – być niewidzialnym, czy przenikać przez ściany, albo chociaż umieć przewidzieć pytania na klasówce Bohaterowie serii Supercepcja obdarzeni są wyjątkowymi cechami – mają nadzwyczajny wzrok, słuch, smak i dotyk. posiadanie superzmysłów, jakże przydatnych w szczególnych okolicznościach, wiąże się jednak z utrudnieniem codziennego funkcjonowania – noszeniem nauszników, ciemnych okularów czy klamerki na nosie, które chronią przed nadmiarem bodźców. Przez swoje wyczulone zmysły, dzieci znalazły się w niebezpieczeństwie – po piętach depczą im nieprzebierający w metodach naukowcy , którzy chcą przeprowadzać na nich badania i wykorzystać do złych celów.
W piątym tomie zatytułowanym Szósty zmysł
(który można spokojnie przeczytać bez znajomości poprzednich części –
to, co trzeba wiedzieć, jest tu zgrabnie podane) od razu wpadamy w wir
akcji. Trwają poszukiwania porwanego Tymona. Przeszukanie starej
fabryki przez policję skończyło się fiaskiem. Dzielna Julka zaczyna
działać na własną rękę. Ale i ona sama wpada w pułapkę. Klara wyjeżdża.
Wszystko zostaje więc w rękach Zosi i Janka. Wpadają oni na ciekawy
trop, zanosi się na to, że nie tylko oni mają superzmysły i ktoś do nich
dołączy… O tym mówi nam już prolog, który rozgrywa się w… Australii.
Więcej nie mogę zdradzić. Powiem krótko – dużo się dzieje, akcja trzyma w
napięciu, z każdym rozdziałem rośnie ciekawość, a niebagatelną rolę
odgrywa szczur o imieniu Pieprz.
ciąg dalszy recenzji:
http://zycieipasje.net/2021/05/szpieg-w-ksiegarni-supercepcja-szosty-zmysl-katarzyna-gacek-recenzja/#more-13895
Do Więzów nieba podeszłam ze
sporym dystansem. Fantastyka nie jest moim ulubionym gatunkiem, bardzo
rzadko sięgam po literaturę tego typu. Tu dodatkowo obawiałam się, że
nieznajomość pierwszego tomu będzie utrudniać lekturę. Myliłam się.
Okazało się bowiem, że drugi tom to niezależna historia, z nowymi
postaciami, owszem – jak się dowiedziałam – spleciona z Berłem ziemi,
ale w sposób, który zupełnie nie rzutuje na jej odbiór. Przeczytałam tę
książkę wiedziona ciekawością; chciałam przekonać się, co nowego
wydawcy oferują młodzieży, którą – niestety – często szkolne lektury
odstraszają od czytania. Z początku byłam sceptyczna, zwłaszcza
“zgrzytał” mi wątek handlu niewolnikami, potem fabuła mnie wciągnęła i
wiele się wyjaśniło.
(...)
Więzy nieba to wciągająca powieść fantasy dla młodych
czytelników, oferująca coś więcej niż tylko pirackie podróże po
oceanach i w chmurach. Znajdziemy tu nietuzinkowe postaci, dramatyczne
wybory, wartką akcję i uniwersalne wartości. Cykl Żywioły nieźle się
zapowiada, ciekawe o czym będzie kolejny tom…
Całość mojej recenzji tutaj:
http://zycieipasje.net/2021/05/szpieg-w-ksiegarni-wiezy-nieba-a-c-gaughen-recenzja/
W tej powieści znajdziemy problemy współczesnej młodzieży, poznamy nietuzinkowych bohaterów i ich emocjonalne przeżycia w skomplikowanych życiowych sytuacjach. Druga książka Weroniki Łodygi to mądra lekcja tolerancji, przyjaźni i empatii.
Kiedy na jakimś forum albo facebookowej grupie książkowej pojawi się pytanie, prośba o polecenie książki dla nastolatków, to można się założyć, że prędzej czy później padną nazwiska Siesicka, Musierowicz, Nienacki, Szklarski… Owszem, to byli autorzy książek naszego dzieciństwa, literatura z biblioteczki naszych rodziców, do której mamy ogromny sentyment. Nie twierdzę, że ich twórczość nie spodoba się młodzieży, na pewno znajdą się jej fani, ale dla większości te lektury będą mocno archaiczne. Współczesna młodzież chce czytać o swoich rówieśnikach, o współczesnych realiach i problemach, jakie bywają ich udziałem. Nie samą fantasy nastolatki żyją, szukają też literatury obyczajowej, realistycznej, takiej, w której znajdą kawałek siebie i swojego świata. I właśnie w książkach Weroniki Łodygi to znajdą.
Z ogromną ciekawością i nadzieją sięgam
po współczesną literaturę dla młodzieży. Nie tylko po to, żeby “być na
bieżąco”, ale liczę też na to, że znajdę takie książki, które pomogą
dorosłym rozumieć świat ich potomków, często bardzo odległy od tego, w
jakim sami się wychowywali.
Po powieści Hurt/comfort, która bardzo mi się spodobała, miałam nadzieję, że Weronika Łodyga napisze coś jeszcze. Cieszę się, że wydała Angst with happy ending.
(...)
Autorka znakomicie wczuwa się w emocje nastolatków, potrafi zastosować
porównania i określenia bliskie młodzieżowemu postrzeganiu świata. Pisze
na luzie, lekko, ale wymownie. Nietrudno znaleźć w tej opowieści mądrą
lekcję.
Z Angst with happy ending niejeden nastolatek i niejeden
dorosły może się czegoś nauczyć, a przyjemność czytania stanowi
dodatkowy walor. Nie zabraknie też poczucia oburzenia zachowaniem
niektórych postaci, wzruszenia pewnymi scenami i nadziei, że wszystko
dobrze się skończy.
Po wszystkich burzach i niepokojach dla bohaterów zaświecił promyczek
słońca, pojawiła się szansa na happy end. Wiwat przyjaźń i akceptacja!
Gratuluję Weronice Łodydze tak udanej powieści i nie ukrywam, że liczę na kolejne.
Całość mojej recenzji:
http://zycieipasje.net/2021/05/szpieg-w-ksiegarni-angst-with-happy-ending-weronika-lodyga-recenzja/
Po 20 latach od pierwszego wydania ukazała się nowa, poszerzona
wersja zbioru esejów Agnieszki Graff. Na internetowych forach ta
książka polecana jest jako idealna na początek przygody z feminizmem, a
jej fragment trafił do licealnego podręcznika w zestawieniu z tekstem
Elizy Orzeszkowej. To z jednej strony dokument epoki, w której została
napisana, z drugiej – nadal ważna publikacja, która pomaga uświadomić
sobie pewne zjawiska i zaobserwować zmiany. Graff jest świetną
obserwatorką i komentatorką, w dodatku ma świetne pióro. Warto
przeczytać.
(...)
Nie sposób tu te eseje streszczać jeden po drugim. Dość powiedzieć, że to ważne testy, które otwierają oczy, poszerzają horyzonty, uświadamiają wiele spraw. Niekoniecznie zawsze trzeba zgadzać się z autorką, ale warto poznać jej punkt widzenia i przyjrzeć się, jakie zmiany zachodziły po roku 1989, jeśli chodzi o prawa kobiet i ich obecność w życiu publicznym. Niestety trochę to smutny i gorzki obraz, bo jeszcze mocno tkwimy w miejscu, choć już powoli coś pęka, rodzi się bunt…