Gdy wieje wiatr historii,
Ludziom jak pięknym ptakom
Rosną skrzydła, natomiast
Trzęsą się portki pętakom.
(K. I. Gałczyński)
|
Wydawnictwo M, 2013 r. |
Nie miałam nigdy sposobności, by bliżej spotkać się z twórczością Jana Polkowskiego, pisarza, wydawcy i redaktora, eksperta w dziedzinie mediów i
komunikacji społecznej. Było to dla mnie kolejne nazwisko na poetyckiej mapie, pokoleniowo - między Nową Falą a bruLionem. Kojarzyłam je prędzej z tytułem wiersza Marcina Świetlickiego "Dla Jana Polkowskiego", pewnego rodzaju manifestem, w którym autor programowo odżegnuje się od poezji wzniosłej, zaangażowanej, jaką reprezentuje Polkowski właśnie. Tym razem ten mało znany szerszym kręgom odbiorców literat, "poeta aluzji i elipsy" ( jak go określił Jan Błoński), pokusił się o wielką formę prozatorską.
Obawiałam się, że "Ślady krwi" będą powieścią historyczno -polityczną, nasyconą ideologią, natchnioną i niestrawną. Tymczasem okazały się zajmującą opowieścią o losach człowieka uwikłanego w zawirowania historii i skomplikowane rodzinne sprawy, poszukującego swej tożsamości narodowej, religijnej i własnej.
Podtytuł - "Przypadki Henryka Harsynowicza" - wnosi, iż głównym tematem będą perypetie bohatera, zapowiada jakby studium postaci. Tak w sumie jest, tylko trudno powiedzieć, czy dzieje Henryka są tylko pretekstem dla ukazania historyczno-społecznego tła, czy też istotą powieści wykorzystującą wymienione tło dla zbudowania stanu ducha i kondycji bohatera. Zważywszy na tajemnicze, otwarte zakończenie - skłaniam się ku tej pierwszej hipotezie.
Henryk Harsynowicz, dziennikarz, internowany w 1983 r. w Białołęce, po blisko ćwierć wieku pobytu na emigracji w Kanadzie, powraca na ojczyzny łono, wezwany przez Mecenasa De Vernon, prowadzacego sprawy spadkowe. Poznajemy go jako nieco dziwacznego, a może tylko samotnego, mężczyznę w średniostarszym wieku, a następnie widzimy szereg jego twarzy: jako syna, męża, ojca, emigranta, Polaka, studenta, pracownika, nieudacznika, mizantropa, człowieka poszukującego i zagubionego... Nielinearnie, niechronologicznie i fragmentarycznie snujemy się po jego przeszłości, teraźniejszości, zahaczając o pełną znaków zapytania przyszłość.
Jest w tym bohaterze coś niepokojącego, a jego wędrówka po rozmaitych instytucjach w celu odnalezienia dokumentów świadczących o jego tożsamości (świadectw szkolnych, aktu chrztu itp) i pozwalających odyskać obywatelstwo ma w sobie coś z kafkowskiego "Procesu". Obok osadzenia wydarzeń w historycznej rzeczywistości, występują elementy odrealnienia, oniryczności, niektóre postaci, jakie napotyka H.H. na swej drodze i ich wypowiedzi są niemal z Mrożka wycięte. Groteskowo - psychodeliczne.
Kluczowym wątkiem jest stopniowe odkrywanie przez bohatera prawdy o swoim pochodzeniu oraz tajemnic rodzinnej przeszłości.
Tematyka "Śladów krwi" dotyczy historii współczesnej, lat 80-tych XX w, czasów "Solidarności", okresu komunistycznego, czasów powojennych, a także polskiej mentalności, patriotyzmu, różnych postaw życiowych, zdrady, honoru, pamięci, polskości, prawdy, diagnozy kondycji narodu polskiego. Brzmi to poważnie, ale w toku fabuły czytelnik brnie w to bez większego problemu, za to z rosnącym zainteresowaniem, czując na plecach nie tylko wiatr historii, ale wręcz wicher, huragan pełen wirów i dziejowych burz.
Na uwagę zasługuje piękno polszczyzny i metaforyczność języka, jakim posługuje się Polkowski, wszak to - mówiąc Wyspiańskim- "pan poeta, pan poeta". Niektóre akapity, czy zdania czytałam powtórnie, tak mnie ujęły. Bywały też fragmenty mocne, dosadne. Niecenzuralność wyrażeń wydaje się jednak usprawiedliwiona - sytuacją, statusem postaci, realiami. Nie jest zabieg sztuczny, przynajmniej w moim odczuciu całość językowo-fabularna była spójna. Nie da się nie zauważyć charakterystycznego dla Polkowskiego patosu. Co
ciekawe, ta cecha tu zazwyczaj nie drażni, a nadaje akcentu, uwypukla
to, co pisarz chciał przejaskrawić czy podkreślić.
Kolejną cechą "Śladów.." jest polifoniczność. Wiele postaci- wiele głosów - wiele treści. Momentami nawet gdzieś się "gubi" nasz główny bohater, oddając pole innym, także w retrospekcjach.
Wspomnę też o intertekstualności, bo oprócz narracji, to drugi element, któremu lubię się przyglądać. Nie miałam czasu, by dokładnie prześwietlić tekst i pewne sporo przeoczyłam, ale zauważyłam fragmenty "podszyte" "Panem Tadeuszem" - np. opis ogrodu przy domu przodków Henryka na Wołyniu (s. 268), czy grzybobranie; pojawiają się fragmenty różnych wierszy, piosenek, pieśni; padają tytuły książek (klasyczna biblioteczka Henryka, piszącego listy do książkowych bohaterów - s. 16-17),są aluzje, kryptocytaty. Bagaż kulturowy, literacki - pokaźny.
Na koniec jeszcze kilka uwag technicznych. Okładka nie wydaje się
atrakcyjna, a format książki jest nieporęczny. Objętość może
przestraszać lecz tak naprawdę to tylko niewiele ponad 430 stron,
wygodną czcionką zapełnionych, z szeroką ramką dookoła tekstu. Krótkie
dość rozdziały sprzyjają szybkiej i sprawnej lekturze.
"Ślady krwi" to zacna i szlachetna literatura, poruszająca ważne sprawy, niecodziennie goszczące na książkowych stronach. Na początku miałam wobec tej powieści sporo obaw i dystans, w trakcie lektury zaangażowałam się, natomiast pod koniec - nieco pogubiłam, było jakby zbyt szybko, zbyt chaotycznie, za dużo naraz. Może to jednak wynikać z mojego niedostatku skupienia.
Ze swej strony przyznam, że skupiłam się na figurze głównego bohatera, mniej wnikając w historyczno-polityczno-społeczną otoczkę, może nie wszystko zrozumiałam, ale w sumie mogę stwierdzić, że powieść podobała mi się i stanowiła ciekawe doświadczenie.
Śladami bohatera prozy Jana Polkowskiego wędrowałam w ramach współpracy z:
Dziękuję ślicznie za egzemplarz z autografem autora.