Czytając opis tej powieści przypomniał mi się znakomity "Dom Małgorzaty" Ewy Kujawskiej - o dwóch kobietach: Polce Małgorzacie i Niemce Hildegard naznaczonych wojennymi przeżyciami, którym przyszło egzystować w jednym domu. Tu podobnie - los zetknął dwie rodziny: angielską i niemiecką. Generalnie rzecz biorąc są to jednak zupełnie inne powieści, ale to pierwsze skojarzenie stało się impulsem do sięgnięcia po utwór Rhidiana Brooka. Notabene imię i nazwisko autora brzmi podobnie jak "reading book", toteż przeczytałam, w dodatku z zachwytem! Od razu powiem, że skoro powstaje ekranizacja "W domu innego" to ja jej życzę Oscara i tłumów w salach kinowych.
Powieść pokazuje rzeczywistość powojenną z innej perspektywy niż ta, do której jesteśmy przyzwyczajeni. Mamy tu bowiem obraz społeczności niemieckiej po II wojnie światowej w okupowanym (strefa angielska) kraju. Rzecz dzieje się w Hamburgu, 1946 r. Ludność cywilną dotyka nędza, głód, cierpienie po śmierci lub zaginięciu bliskich, miasta w większości są zbombardowane, niemieckie domy są zajmowane, a ich mieszkańcy wysiedlani do obozów, poddawani weryfikacji, segregowani. Wydaje mi się, że rzadko myślimy o Niemcach w tych kategoriach. Patrzymy - a zwłaszcza pokolenie naszych dziadków - na nich jak na wrogów, okupantów, zło wcielone. Tymczasem Niemcy to nie tylko Hitler, SS, gestapo, zbrodniarze wojenni. To także zwykli obywatele miast, miasteczek i wiosek, nie wszyscy przecież utożsamiali się z polityką fuhrera. To także wykształceni i kulturalni ludzie, tacy jak jeden z głównych bohaterów - architekt Lubert, czy tłumaczka Ursula. To wreszcie dzieci, takie jak Ozi, "zdziczałe maluchy", które w wojennej pożodze straciły rodziców, domy, zmuszone zostały walczyć o przetrwanie wśród zgliszczy, ruin i śmietników, wplątując się w w rozmaite konszachty i kontrabandy.
Tytuł oryginalny to "The Aftermath" - następstwa, i choć dosłowne tłumaczenie nie byłoby może tak intrygujące jak tytuł "W domu innego", to doskonale ujmuje problematykę powieści - chodzi tu bowiem o następstwa wojny na bardzo wielu płaszczyznach - politycznej, historycznej, ekonomicznej, gospodarczej, geograficznej, społecznej, a także psychicznej i bardzo osobistej.
R. Brook opowiadając ( w bardzo przekonujący, "filmowy" sposób, jak na scenarzystę przystało) o perypetiach brytyjskiego pułkownika Lewisa Morgana, jego żony Rachael, syna Edmunda oraz Herr Luberta i jego córki Friedy zamieszkujących wspólnie posiadłość nad Łabą oraz o innych postaciach pokazuje różne barwy relacji międzyludzkich. Są to relacje rodzinne, małżeńskie, damsko-męskie, narodowościowe, relacje na linii panowie- służba, dorośli - dzieci, swoi i wrogowie, zwycięzcy i pokonani, silni i słabi, okupujący i podporządkowani, ale także szlachetni i nieuczciwi. Można by tu rozrysować wiele układów i wyróżnić wiele wątków.
Na pewno poruszający i wstrząsający jest wątek dzieci - jak banda bezpańskich psów żerują w ruinach i opuszczonych domostwach, kradną, walczą o przetrwanie, papierosy to waluta, za którą mogą zdobyć jedzenie, przepustki itp. Wojna zabrała im dzieciństwo, traumatyczne wydarzenia zdruzgotały ich psychikę, sytuacja popchnęła ich na błędne ścieżki ( także przypadek Friedy).
R. Brook opowiadając ( w bardzo przekonujący, "filmowy" sposób, jak na scenarzystę przystało) o perypetiach brytyjskiego pułkownika Lewisa Morgana, jego żony Rachael, syna Edmunda oraz Herr Luberta i jego córki Friedy zamieszkujących wspólnie posiadłość nad Łabą oraz o innych postaciach pokazuje różne barwy relacji międzyludzkich. Są to relacje rodzinne, małżeńskie, damsko-męskie, narodowościowe, relacje na linii panowie- służba, dorośli - dzieci, swoi i wrogowie, zwycięzcy i pokonani, silni i słabi, okupujący i podporządkowani, ale także szlachetni i nieuczciwi. Można by tu rozrysować wiele układów i wyróżnić wiele wątków.
Na pewno poruszający i wstrząsający jest wątek dzieci - jak banda bezpańskich psów żerują w ruinach i opuszczonych domostwach, kradną, walczą o przetrwanie, papierosy to waluta, za którą mogą zdobyć jedzenie, przepustki itp. Wojna zabrała im dzieciństwo, traumatyczne wydarzenia zdruzgotały ich psychikę, sytuacja popchnęła ich na błędne ścieżki ( także przypadek Friedy).
Sugerowany przez opis na okładce romans nie stanowi meritum tej
powieści, to tylko element w dziejach bohaterów, który okazał się ważny
z punktu widzenia zmian zachodzących w psychice postaci. A dzieje się tu sporo.
W powieści zarysowano wiele problemów - m.in. samotność, wyalienowanie ( także w związku) cierpienie, przebaczenie, sprawiedliwość, ludzka godność, uczciwość, lojalność, nastawienie do bliźniego.
W domu innego - co to znaczy "inny"? To nie powinien być synonim wrogiego, czy gorszego. W propagandowych ulotkach, które czyta Edmund przed wyjazdem do Hamburga, pouczano o "obcym narodzie w obcym, wrogim kraju", pisano, by "nie bratać się z Niemcami". Chłopiec zadaje pytanie "Nawet jeśli ich lubimy?" Teoretyczne wskazówki okazują się niczym wobec prawdziwego życia, a tu nie da się uniknąć normalnych relacji, przecież czy to Niemiec czy Anglik to tacy sami ludzie, mają różne charaktery, ale tak samo czują, cierpią, tęsknią, przeżywają. Stąd komitywa Edmunda ze służącymi, sympatia dla nauczyciela czy pana Luberta, czy specyficzny "układ" z bandą niemieckich dzieciaków.
Podobnie wśród dorosłych. Pułkownik Lewis Morgan traktuje ludzi w sposób sprawiedliwy, uczciwy, "ludzki", naprawdę chce pomagać, jest może idealistą, ale gdyby wszyscy byli tacy jak on to na pewno byłoby lepiej. Herr Lubert - kulturalny i wykształcony architekt, gospodarz domu pełen godności, łamie stereotyp "złego Niemca", budzi szacunek i to właśnie on przełamuje skorupę, w jakiej zamknęła się pani Morgan. Tu muszę wspomnieć, że jej postać skojarzyła mi się z "Cudzoziemką" - a to za sprawą słów, wypowiedzianych przez Luberta:
"Współczuję pani tej straty, wyjazdu z kraju i kłopotów, jakie stwarza mieszkanie pod jednym dachem z byłym wrogiem i stale nieobecnym mężem. Wierzę, że jest pani kimś więcej niż tylko zgorzkniałą i pełną uprzedzeń kobietą. Przeżywa pani swój ból. Dostrzegam go w pani oczach i słyszę w pani grze. Ale inni też cierpią. Niech się pani ocknie! Nie jest pani jedyna." ( s. 184)
Podobnie wśród dorosłych. Pułkownik Lewis Morgan traktuje ludzi w sposób sprawiedliwy, uczciwy, "ludzki", naprawdę chce pomagać, jest może idealistą, ale gdyby wszyscy byli tacy jak on to na pewno byłoby lepiej. Herr Lubert - kulturalny i wykształcony architekt, gospodarz domu pełen godności, łamie stereotyp "złego Niemca", budzi szacunek i to właśnie on przełamuje skorupę, w jakiej zamknęła się pani Morgan. Tu muszę wspomnieć, że jej postać skojarzyła mi się z "Cudzoziemką" - a to za sprawą słów, wypowiedzianych przez Luberta:
"Współczuję pani tej straty, wyjazdu z kraju i kłopotów, jakie stwarza mieszkanie pod jednym dachem z byłym wrogiem i stale nieobecnym mężem. Wierzę, że jest pani kimś więcej niż tylko zgorzkniałą i pełną uprzedzeń kobietą. Przeżywa pani swój ból. Dostrzegam go w pani oczach i słyszę w pani grze. Ale inni też cierpią. Niech się pani ocknie! Nie jest pani jedyna." ( s. 184)
U źródeł tej powieści leży prawdziwa historia o dziadku autora, który w 1946 roku rekwirując niemiecki dom pozwolił jego dotychczasowym właścicielom, by w nim pozostali. Rodzinny przekaz stał się inspiracją dla książki - Rhidian Brook przez lata był namawiany do jej napisania i dobrze, że uległ "naciskom" agentki, wydawcy, przyjaciół. Oto bowiem mamy dobrą, wciągającą powieść, pełną problemów i ważnych pytań, poruszajacą i zapadającą w pamięć. Przełożył ją Bohdan Maliborski, tłumacz m.in. prozy Doris Lessing
Prawa do "W domu innego" sprzedano do 20 krajów - jak głosi nota na okładce, jest filmowana przez Ridleya Scotta. Zanim jednak pójdziemy do kin - przeczytajmy, bo warto!