piątek, 18 sierpnia 2023

"Cudzoziemka" Maria Kuncewiczowa


Niedawno okazało się, że wydawnictwo Marginesy, spełniło moje marzenie, a mianowicie wznowiło w serii "Marginesy Klasycznie" jedną z moich ulubionych polskich powieści. To wydanie w twardej oprawie, w zaprojektowanej przez Annę Pol okładce o nietuzinkowej kolorystyce, opatrzone zostało posłowiem pióra Danuty Sękalskiej - pisarki, publicystki, tłumaczki, która zajmowała się spuścizną Marii Kuncewiczowej porządkując jej amerykańskie archiwum rodzinne. Dowiemy się z tego krótkiego, ale treściwego tekstu m.in. co o "Cudzoziemce" sądzili Maria Dąbrowska i Bruno Schulz, poznamy krótki zarys biografii autorki i recepcji twórczości. Na koniec zaś miód na serce - informacja, że "Maria Kuncewiczowa, wielka dama polskiej literatury, w ostatnich latach niemal nieobecna w naszej przestrzeni myślowej, wraca do polskiego obiegu wydawniczego" A skoro czytam, że " Wydawca inauguruje powrót Marii Kuncewiczowej "Cudzoziemką"", to już oczyma duszy widzę na półce całą kolekcję... 

W 2012 roku na poczytnym blogu literackim "Lektury Lirael" powstał projekt "Marzec z Marią",(http://lekturylirael.blogspot.com/2012/02/marzec-z-maria.html) w ramach którego uczestnicy czytali i recenzowali wybraną przez siebie książkę Marii Kuncewiczowej lub publikację jej poświęconą. Był to dla mnie impuls do ponownego przeczytania "Cudzoziemki", sięgnięcia po "Dwa księżyce" i "Fantomy", a zaowocował zgromadzeniem całej półki starych wydań twórczości Kuncewiczowej.

Mój zbiór liczy dzisiaj 16 (z nowym wydaniem Marginesów 17) pozycji, w tym "Wyspy pamięci" Jerzego Kuncewicza oraz tom "Rozmowy z Marią Kuncewiczową" w opracowaniu Heleny Zaworskiej. Nie wszystko jeszcze przeczytałam, bo zewsząd "atakują" mnie literackie nowości. Uznałam, że "prochu nie wymyślę" i pozwolę sobie przytoczyć to, co napisałam 10 marca 2012 r. na blogu "Agnestariusz- notatki w kratki i książkowe zapiski":

"Cudzoziemkę" czytałam w liceum w ramach kółka polonistycznego. Do dziś pamiętam emocje, jakie wywołała we mnie ta powieść, a raczej jej główna bohaterka - Róża Żabczyńska. Byłam wręcz oburzona, jak można być taką egoistką, tak kapryśną i nieznośną, zatruwającą życie innym. Okazuje się, że można, zważywszy na jej przeżycia i kompleksy. Nie da się przejść obojętnie nad tym znakomitym portretem psychologicznym kobiety z muzyką w tle, zwłaszcza koncertem Brahmsa.

"Cudzoziemka" nie bez powodu uznawana jest za najwybitniejszy przykład prozy psychologicznej dwudziestolecia międzywojennego, widoczne są związki z psychoanalizą Freuda, ciekawie potraktowany jest także czas powieściowy - narracja to zaledwie jeden dzień z życia Róży, podczas gdy w retrospekcji, we wspomnieniach, poznajemy zdarzenia na przestrzeni kilkudziesięciu lat - przeszłość bohaterki. To, co najważniejsze, rozgrywa się w świecie wewnętrznym. Zagubienie, brak poczucia tożsamości, niespełnienie, zawód, niedosyt, odrzucenie, wyobcowanie itd. ... mają ważny wpływ na czyny i decyzje bohaterki.

Później czytałam jeszcze raz "Cudzoziemkę", już z większym zrozumieniem dla psychologicznych motywacji postaci. Wtedy nie znałam autobiograficznych związków. I może nie teraz, ale kiedyś przeczytam ją jeszcze raz...
Moim zdaniem, powieść Kuncewiczowej powinna zajmować poczesne miejsce w spisie szkolnych lektur, nawet zastąpić "Granicę" Nałkowskiej, której szczerze mówiąc, nie lubię. Nie jest to dzieło obszerne, ale niezwykle bogate. W sumie to dziwię się, że nie mam "Cudzoziemki" w swoich zbiorach. "


Od tamtego czasu zmieniło się tylko, że zdobyłam brakującą książkę - wydaną przez Instytut Wydawniczy Pax w 1980 r. Teraz obok tego skarbu o pożółkłych drobno zadrukowanych kartkach, mogę postawić nowe, piękne wydanie Marginesów, które serdecznie polecam, bo jakże nie mieć w kolekcji tak uniwersalnej, nadal aktualnej, wartościowej prozy światowego poziomu.

Marginesy, 2023

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)

Moja lista blogów