Wydawnictwo Poznańskie, 2023 |
Nabrałam apetytu na "hipnotyzującą
opowieść o poszukiwaniu miłości, której akcja toczy się w cieniu albańskich Gór
Przeklętych". Liczyłam na romantyczną, może i dramatyczną historię na tle
egzotycznej dla mnie kultury, na niezwykły klimat pełen smaków, zapachów i
barw. Niestety, po lekturze mam mocno mieszane uczucia i raczej skłaniam się ku
rozczarowaniu. I to nie tak, że spodziewałam się wakacyjnego czytadła, a
otrzymałam ambitną prozę, bo przecież takowa jak najbardziej by mnie
usatysfakcjonowała. Po prostu nie ujęła i nie przekonała mnie ta powieść.
Pod nazwiskiem Rene Karabasz kryje sie bułgarska pisarka, scenarzystka, reżyserka
teatralna i aktorka Irena Ivanova, która została nagrodzona za główną rolę w
filmie "Bez Boga". Za
debiutancką powieść "Zanim dojrzeją granaty" otrzymała Nagrodę Literacką im. Eliasa
Canettiego. Ekranizacja w przygotowaniu.
Przyznam, że jestem ciekawa filmowej adaptacji tego utworu, choć niekoniecznie
będę pierwsza w kolejce do kina.
Książkę przetłumaczyła slawistka, bułgarystka, profesor nauk humanistycznych
Mariola Mikołajczak. Doceniam, że na okładce wymieniono jej nazwisko.
W "Słowie od tłumaczki" możemy przeczytać jakich trudności, zwłaszcza
gramatycznych, przysparzał przekład, który przecież staje sie aktem twórczym,
zważywszy na to, że tłumaczy się nie tylko słowa, ale wypowiedzi i zamysły autora, osadzone w
konkretnej kulturze.
Niestety nie ma tam nic o tytule, który
w oryginale brzmi "Ostajnica", a to inne określenie wirgineszy, czyli
zaprzysiężonej dziewicy, która według Kanunu przyjmuję rolę mężczyzny i głowy rodziny w patriarchalnym
społeczeństwie północnej Albanii. Główna bohaterka i narratorka jest nią
właśnie, toteż tytuł w pełni uzasadniony. Natomiast dojrzewające, czy jeszcze
nie dojrzałe granaty występują w ważnej scenie powieści, mają swoją wymowę.
Dlaczego jednak znalazły się w tytule
polskiego wydania? Zapewne wpływ miały na to
kwestie marketingowe. Nie wiem, czy są
jakieś badania, z których wynika, że jedzenie( np. owoce) w tytule bardziej zwraca uwagę czytelników
i powoduje, że " ślinka im leci" na samo brzmienie tytułu? Mnie osobiście
przyciągnął tytuł "Zanim dojrzeją granaty" (ale też skojarzył mi się
z "Nim dojrzeją maliny", Eugenii Kuzniecowej). Zastanawiam się i
myślę, że tytuł "Ostajnica" brzmi na tyle intrygująco, że, gdyby go
zostawiono, też bym po tę książkę sięgnęła. Cóż, tłumaczenia i tytuły to
temat-rzeka ;-)
Istotne jest "Słowo wstępne"
Barbary Jarysz-Markaj, która wyjaśnia kluczowe dla tej powieści pojęcie Kanunu
- albańskiego zwyczajowego prawa o
surowych regułach. Podkreśla, że książka Karabasz, choć do niego nawiązuje, nie
jest dokumentem, ani traktatem o albańskich obyczajach i historii. To literacka
fikcja, protest przeciwko patriarchalnym porządkom i nierównemu traktowaniu
płci.
Tematyka jest jak najbardziej aktualna, ważna i potrzebna. Problem stanowi
forma, która nie dla każdego okaże się strawna. Otóż narracja ma postać
strumienia świadomości, myśli głównej bohaterki mieszają się z jej
wspomnieniami, słowami wypowiedzianymi kiedyś przez inne osoby. Czasem trudno
oddzielić poszczególne kwestie. Przeszłość splata się z teraźniejszością. Są
też listy i fragmenty wierszem.
Język jest chaotyczny, rwany, poetycki,
śpiewny. Jeśli chodzi o interpunkcję, to występują tylko przecinki. Żadnych
kropek, pytajników, wykrzykników, ani wielkich liter. Tylko podział na akapity.
Wyjątkiem są listy od Salego, z typową interpunkcją.
Lubię różne eksperymenty i zabawę formą, ale ten tekst ciężko mi się czytało.
Raptem 170 stron, lektura na 1-2
wieczory, ale nie byłam w stanie czytać jej jednym tchem i zajęło mi to znacznie więcej czasu.
Jest to opowieść o Bekii, która z pewnych przyczyn ( nie mogę spojlerować)
zrezygnowała ze ślubu i została wirgineszą,
przyjmując tym samym rolę mężczyzny i imię Matja. Po latach opowiada swoją
historię dziennikarce, nawiązuje kontakt z dawno nie widzianym bratem, w pewnym
sensie ( znowu nie mogę spojlerować) wracają duchy przeszłości.
To trochę taka współczesna Antygona. Każda decyzja pociąga za sobą
tragiczne skutki. Jeśli Bekia wyjdzie za mąż - czeka ją śmierć, jeśli nie wyjdzie
- splami honor rodu, wtedy śmierć czeka mężczyznę z jej rodziny i ona sama musi
wybrać którego.
"miłość na naszych terenach jest
równa śmierci
wybierając miłość, wybierasz śmierć albo ona cię wybiera, ale ty zawsze ostatni
to pojmujesz, zanim dojrzeją granaty i zaczną pękać ( s.96)
To dramat rodziny, w której nie liczą się jednostki, ich uczucia, potrzeby,
możliwości i plany, ważniejsza jest tradycja, surowe reguły, honor rodu,
zemsta,
"poleje się krew, tak musi być, bo
Kanun nade wszystko" ( s. 69)
Dramat kobiety, która od dziecka żyje pod presją, że nie jest chłopcem, stara
się zatem być jak on, by spełnić oczekiwania ojca i społeczeństwa.
Dramat jej brata, którego delikatność i wrażliwość były nie do zaakceptowania w
świecie pełnym okrucieństwa, przemocy, zemsty.
Dramat tych, którzy, aby ocalić własne życie, muszą kogoś skazać na śmierć.
Dramat nieszczęśliwych, żyjących w kłamstwie, którzy sami sobie zgotowali taki
los, dokonując pewnych wyborów.
"tego, co sam sobie zrobisz, nikt inny by ci nie wyrządził
sama na to zasłużyłaś, idiotko, szesnaście lat w pułapce własnych
wymysłów" ( s. 125)
Wszystko jest okrutne, smutne, przytłaczające. Nie do końca jasne, chaotyczne.
Zakończenie - według mnie zupełnie nie pasuje. Nie tego się spodziewałam.
Mimo wszystko nie żałuję lektury, bo to było kolejne ciekawe czytelnicze
doświadczenie, a przecież nie wszystko, co czytamy musi nas totalnie zachwycać.
Te granaty niezbyt mi smakowały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)