wtorek, 15 sierpnia 2023

"Zanim dojrzeją granaty" Rene Karabasz


Wydawnictwo Poznańskie, 2023


Nabrałam apetytu na  "hipnotyzującą opowieść o poszukiwaniu miłości, której akcja toczy się w cieniu albańskich Gór Przeklętych". Liczyłam na romantyczną, może i dramatyczną historię na tle egzotycznej dla mnie kultury, na niezwykły klimat pełen smaków, zapachów i barw. Niestety, po lekturze mam mocno mieszane uczucia i raczej skłaniam się ku rozczarowaniu. I to nie tak, że spodziewałam się wakacyjnego czytadła, a otrzymałam ambitną prozę, bo przecież takowa jak najbardziej by mnie usatysfakcjonowała. Po prostu nie ujęła i nie przekonała mnie ta powieść.

Pod nazwiskiem Rene Karabasz kryje sie bułgarska pisarka, scenarzystka, reżyserka teatralna i aktorka Irena Ivanova, która została nagrodzona za główną rolę w filmie "Bez Boga". Za  debiutancką powieść "Zanim dojrzeją granaty"  otrzymała Nagrodę Literacką im. Eliasa Canettiego. Ekranizacja w przygotowaniu. 
Przyznam, że jestem ciekawa filmowej adaptacji tego utworu, choć niekoniecznie będę pierwsza w kolejce do kina.

Książkę przetłumaczyła slawistka, bułgarystka, profesor nauk humanistycznych Mariola Mikołajczak. Doceniam, że na okładce wymieniono jej nazwisko.
W "Słowie od tłumaczki" możemy przeczytać jakich trudności, zwłaszcza gramatycznych, przysparzał przekład, który przecież staje sie aktem twórczym, zważywszy na to, że tłumaczy się nie tylko słowa,  ale wypowiedzi i zamysły autora, osadzone w konkretnej kulturze.
Niestety nie ma tam nic o tytule,  który w oryginale brzmi "Ostajnica", a to inne określenie wirgineszy, czyli zaprzysiężonej dziewicy, która według Kanunu przyjmuję rolę  mężczyzny i głowy rodziny w patriarchalnym społeczeństwie północnej Albanii. Główna bohaterka i narratorka jest nią właśnie, toteż tytuł w pełni uzasadniony. Natomiast dojrzewające, czy jeszcze nie dojrzałe granaty występują w ważnej scenie powieści, mają swoją wymowę. Dlaczego jednak  znalazły się w tytule polskiego wydania? Zapewne wpływ miały na to  kwestie marketingowe. Nie wiem, czy są  jakieś badania, z których wynika, że jedzenie( np.  owoce) w tytule bardziej zwraca uwagę czytelników i powoduje, że " ślinka im leci" na samo brzmienie tytułu? Mnie osobiście przyciągnął tytuł "Zanim dojrzeją granaty" (ale też skojarzył mi się z "Nim dojrzeją maliny", Eugenii Kuzniecowej). Zastanawiam się i myślę, że tytuł "Ostajnica" brzmi na tyle intrygująco, że, gdyby go zostawiono, też bym po tę książkę sięgnęła. Cóż, tłumaczenia i tytuły to temat-rzeka ;-)

Istotne jest  "Słowo wstępne" Barbary Jarysz-Markaj, która wyjaśnia kluczowe dla tej powieści pojęcie Kanunu - albańskiego zwyczajowego prawa  o surowych regułach. Podkreśla, że książka Karabasz, choć do niego nawiązuje, nie jest dokumentem, ani traktatem o albańskich obyczajach i historii. To literacka fikcja, protest przeciwko patriarchalnym porządkom i nierównemu traktowaniu płci.

Tematyka jest jak najbardziej aktualna, ważna i potrzebna. Problem stanowi forma, która nie dla każdego okaże się strawna. Otóż narracja ma postać strumienia świadomości, myśli głównej bohaterki mieszają się z jej wspomnieniami, słowami wypowiedzianymi kiedyś przez inne osoby. Czasem trudno oddzielić poszczególne kwestie. Przeszłość splata się z teraźniejszością. Są też listy i fragmenty wierszem.
Język jest chaotyczny, rwany,  poetycki, śpiewny. Jeśli chodzi o interpunkcję, to występują tylko przecinki. Żadnych kropek, pytajników, wykrzykników, ani wielkich liter. Tylko podział na akapity. Wyjątkiem są listy od Salego, z typową interpunkcją.
Lubię różne eksperymenty i zabawę formą, ale ten tekst ciężko mi się czytało. Raptem 170 stron,  lektura na 1-2 wieczory, ale nie byłam w stanie czytać jej jednym tchem i zajęło mi  to znacznie więcej czasu.

Jest to opowieść o Bekii, która z pewnych przyczyn ( nie mogę spojlerować) zrezygnowała ze ślubu i  została wirgineszą, przyjmując tym samym rolę mężczyzny i imię Matja. Po latach opowiada swoją historię dziennikarce, nawiązuje kontakt z dawno nie widzianym bratem, w pewnym sensie ( znowu nie mogę spojlerować) wracają duchy przeszłości.

To trochę taka współczesna  Antygona. Każda decyzja pociąga za sobą tragiczne skutki. Jeśli Bekia wyjdzie za mąż - czeka ją śmierć, jeśli nie wyjdzie - splami honor rodu, wtedy śmierć czeka mężczyznę z jej rodziny i ona sama musi wybrać którego.
 "miłość na naszych terenach jest równa śmierci
wybierając miłość, wybierasz śmierć albo ona cię wybiera, ale ty zawsze ostatni to pojmujesz, zanim dojrzeją granaty i zaczną pękać ( s.96)

To dramat rodziny, w której nie liczą się jednostki, ich uczucia, potrzeby, możliwości i plany, ważniejsza jest tradycja, surowe reguły, honor rodu, zemsta,
 "poleje się krew, tak musi być, bo Kanun nade wszystko" ( s. 69)
Dramat kobiety, która od dziecka żyje pod presją, że nie jest chłopcem, stara się zatem być jak on, by spełnić oczekiwania ojca i społeczeństwa. 
Dramat jej brata, którego delikatność i wrażliwość były nie do zaakceptowania w świecie pełnym okrucieństwa, przemocy, zemsty.
Dramat tych, którzy, aby ocalić własne życie, muszą kogoś skazać na śmierć. Dramat nieszczęśliwych, żyjących w kłamstwie, którzy sami sobie zgotowali taki los, dokonując pewnych wyborów.
"tego, co sam sobie zrobisz, nikt inny by ci nie wyrządził
sama na to zasłużyłaś, idiotko, szesnaście lat w pułapce własnych wymysłów" ( s. 125)
Wszystko jest okrutne, smutne, przytłaczające. Nie do końca jasne, chaotyczne. Zakończenie - według mnie zupełnie nie pasuje. Nie tego się spodziewałam.

Mimo wszystko nie żałuję lektury, bo to było kolejne ciekawe czytelnicze doświadczenie, a przecież nie wszystko, co czytamy musi nas totalnie zachwycać. Te granaty niezbyt mi smakowały.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)

Moja lista blogów