U. Dudziak, Wyśpiewam wam wszystko, | Kayax 2012 |
Darzę sympatią i szacunkiem charyzmatyczną, pełną energii artystkę, lubię jazz (choć preferuję odmianę smooth niż tradycyjny, czy też klasyczny), ale o tej książce zbyt dobrej opinii nie mam.
Zbiór wspomnień, anegdot, dykteryjek i refleksji ułożonych pod hasłami - tytułami rozmaitych utworów muzycznych wydał mi się zbyt chaotyczny. Nie upieram się przy chronologii, ale przydałby się jakiś klucz, a nie tak od Sasa do Lasa, na zasadzie co mi się przypomni. Nierówny jest też "kaliber" - Dudziak opowiada zarówno o sprawach ważnych- związanych z karierą zawodową, rodziną, jak i o błahostkach, które w moim odczuciu zamiast ubarwiać - nie tyle zaśmiecają, ile bałaganią. Podobnie jak liczne anegdoty o innych osobach. A w końcu to miała być osobista opowieść. Mimo zamieszczonych fragmentów pamiętników, a także stylu radosnej, szczerej paplaniny, Dudziak nie "wyśpiewała wszystkiego".
Zbiór wspomnień, anegdot, dykteryjek i refleksji ułożonych pod hasłami - tytułami rozmaitych utworów muzycznych wydał mi się zbyt chaotyczny. Nie upieram się przy chronologii, ale przydałby się jakiś klucz, a nie tak od Sasa do Lasa, na zasadzie co mi się przypomni. Nierówny jest też "kaliber" - Dudziak opowiada zarówno o sprawach ważnych- związanych z karierą zawodową, rodziną, jak i o błahostkach, które w moim odczuciu zamiast ubarwiać - nie tyle zaśmiecają, ile bałaganią. Podobnie jak liczne anegdoty o innych osobach. A w końcu to miała być osobista opowieść. Mimo zamieszczonych fragmentów pamiętników, a także stylu radosnej, szczerej paplaniny, Dudziak nie "wyśpiewała wszystkiego".
Książkę można w sumie "opanować" w jeden wieczór. Ja czytałam na raty, zarzuciłam, teraz powróciłam i dobrnęłam do końca.
Najbardziej utkwiło mi w głowie, jak Urszula przecedziła barszcz do zlewu, jak pomylono ją na scenie z również nieźle śpiewającą siostrą ("Złaź, Danka, niech Ula śpiewa"), a także jak muzyków okradano (parę razy autorka opowiada o tym, jak stracili pieniądze, albo sprzęt).
Ciekawe są wspomnienia o Jerzym Kosińskim i jego zdania zanotowane przez ukochaną. Walorem publikacji są liczne fotografie dokumentujące życie prywatne i sceniczne. Podpisy pod zdjęciami - niby miały być zabawne, ale nie wszystkie wyszły.
Do niewyrównanego tekstu trzeba się przyzwyczaić.
Wiem, że "Wyśpiewam..." wydano też w formie audiobooka- czyta sama autorka! Ciekawa jestem, jak to brzmi. Świetnie by było, gdyby w tle pobrzmiewały melodie utworów będących "patronami" poszczególnych rozdzialików. A może tak jest?
Dla mnie ta książka to naprawdę duże rozczarowanie. Podobały mi się głównie te fragmenty dotyczące Jerzego Kosińskiego i tylko dzięki nim przeczytałam ją do końca. Pomysł na książkę - poszczególne rozdziały będące tytułami piosenek - oceniam bardzo dobrze, ale samą treść już nie. A szkoda, bo życie pani Dudziak jest bardzo ciekawe. Może lepiej było zrobić wywiad-rzekę?
OdpowiedzUsuńPomysł z tytułami - jak najbardziej popieram, fajny, ale zabrakło jeszcze jakiegoś poukładania. Też fragmenty o Kosińskim mnie zainteresowały.
UsuńNiby miał być właśnie wywiad -rzeka, ale jednak zmieniono plany. Sądząc po naszych odczuciach - na niezbyt fortunną formę publikacji.
Za mało, zbyt chaotycznie, nieraz nijako.
Na pewno jednak są i tacy, którym ta książka pasuje bez zastrzeżeń.
Pozdrawiam!
Miałam podobne wrażenie - tekst nie jest poukładany. Osobiście dodałabym jeszcze trochę przypisów, szczególnie przy postaciach muzyków, nie wiedziałam kim jest ten czy inny człowiek, co w połaczeniu z chaosem książki wzmaga niechęć odbiorcy. Nie jestem znawczynią rynku muzycznego, może jak ktoś jest to miał przyjemność z lektury:)
OdpowiedzUsuńOwszem, przydałyby się przypisy, bo chociaż sama sporo osób kojarzyłam, to jednak nie wszystkie, a zdaję sobie sprawę, że dla wielu osób to puste nazwiska i daty.
UsuńO, i może kalendarium najważniejszych wydarzeń, festiwali by się przydało.
Ja kupilam audiobooka, bo po przejrzeniu ksiazki w Empiku, zniechecilam sie.
OdpowiedzUsuńNawet tak na szybko wygladala malo zachecajaco, a ze mialam przed soba wielogodzinna
podroz w desperacji wzielam z polki audio, i dobrze zrobilam, bo fajnie sie slucha, nie czuje sie tego chaosu, o ktorym pisza inni czytelnicy. A poniewaz
pania Ule bardzo lubie jako madra, kobiete i swietna artystke, wiec
zakupu nie zaluje. Teresa
W wersji audio zwłaszcza w długiej podróży odbiór na pewno jest przyjemniejszy.
UsuńCiekawi mnie, czy było tam jakieś tło muzyczne?
Pozdrawiam.
Mój mąż zaczął słuchać po przeczytaniu książki Urbaniaka, żeby zyskać jakiś obraz całości. I tak, jest tam tło muzyczne. Natomiast szybko wymiękł i przestał słuchać tego audiobooka, twierdząc że pani U. D. nie ma jednak głosu do czytania tylko do śpiewania.
UsuńA czy to tło to są właśnie TE melodie? Te z tytułów?
UsuńSądząc po wypowiedziach różnych osób, nie bardzo udana na publikacja w każdej odsłonie, czy audio czy tradycyjnie ;-)
Mo patrz... Ale tosię potwierdza, że nie każdy jest mistrzem pióra. Wiedziała o tym Pani Wałęsowa i książkę redagował ktoś, ona tylko opowiadała. Podobno bardzo dobrze się te ksiażkę czyta. Tę drugą oczywiście
OdpowiedzUsuńPodobno ;-)
UsuńWyobraź sobie, że właśnie Wałęsowej knigę też mam na tapecie i męczę. Szybko się czyta, ale nudy. Co poczytam, to zostawiam.
Przerzuciłam się na Pilcha - jego prozę to się łyżkami pochłania - w moim przypadku przynajmniej.
Ja na Danuśkę mam chrapkę, muszę tylko zagadać do Mikołaja. Ale Mikołaj jakiś głuchy na jedno ucho. Przyswaja tylko życzenia na gadżety. W zeszłym roku dostałam e czytnik.
UsuńUwielbiam Urszule Dudziak, co prawda nie aż tak, żeby w te pędy biec i kupwać książkę, ale chciałabym ją przeczytać, choćby bo to żeby przekonać się o tym bałaganie, a może to artystyczny bałagan ;)
OdpowiedzUsuńWszystko chyba zależy jak to czytelnik odbiera.
UsuńNie biegnij w te pędy, na pewno za jakiś czas dorzucą wydanie do jakiejś babskiej gazety ;-)
Ja niestety też nie mogę się zaliczyć do entuzjastów książki pani Urszuli. Męczyłam się czytając. Nie może być tak, że tekst jest ciekawy tylko wtedy kiedy sama historia jest ciekawa, a reszta wieje nudą. Na tym polega właśnie talent że nawet nieciekawe historie potrafi się opowiedzieć ciekawie. Nie każdy widać książki pisać powinien. Na szczęście książka była z biblio, bo jak bym wydała kasę, to bym mocno żałowała, a tak zapomniałam i już.
OdpowiedzUsuńZa to książka Urbaniaka jest świetna, fantastycznie i w tempie ekspresowym się ją czyta. No ale właśnie za napisanie książki zabrał się facet sprawnie władający piórem:)
Pozdrawiam cieplutko spod kołdry:)
Mój egzemplarz pożyczony prywatnie, ale też w ramach prezentu dostany.
UsuńZgadzam się, że nie każdemu wychodzi opowiadanie. pilchowi jak najbardziej, hihi ;-)
Urbaniaka mi się odechciało póki co.
Urbanka będę czytać prędzej, o Broniewskim.
Pozdrawiam w drodze pod kołdrę.
PS. Gdzie Ty się znowu zapodziałaś... Tęsknię za Twymi wpisami ;-)
Agnesto,
OdpowiedzUsuńnie bylo mnie troche w domu, dlatego dopiero teraz odpowiadam na Twoje pytanie.
Jest troche muzyki, ale bardzo malo. Ja mialam nadzieje na piosenki, skoro kazdy rozdzial ma tytul przeboju, niestety, nic z tego. Chyba plytka bylaby zbyt dluga... Teresa