poniedziałek, 26 listopada 2012

"Boska trucizna" Anton Cziż

A. Cziż, Boska trucizna,
Wydawnictwo Otwarte 2010
  
Nota na okładce głosi tak:
Sankt Petersburg, rok 1905. W śnieżnej zaspie zostaje znalezione ciało młodej kobiety. Okoliczności śmierci bada radca kolegialny Wanzarow. Pozornie banalna sprawa niespodziewanie się komplikuje. W śledztwo zostają wmieszani ekscentryczni naukowcy, piękności w woalkach oraz tajne carskie służby. Czy rozwiązanie zagadki kryje się w świętych tekstach kultu aryjskiego boga Somy?
„Boska trucizna” to mistrzowsko skonstruowany kryminał. Rosja w przededniu rewolucji jest tłem dla trzymającej w napięciu intrygi. Kapitalny język i poczucie humoru autora dodają smaku opowieści o zbrodni i tajemniczym napoju.

Natomiast ja ze swej strony stwierdzam, że "Boska trucizna" to trzy i pół setki stron znakomitej rozrywki. Kryminalna fabuła przyprawiona humorem i przesycona rosyjskim klimatem sprawiła, że wsiąkłam po uszy i ani mi w głowie było zaprzestanie lektury. Moje zapotrzebowanie na książkę tego typu zostało zrealizowane z pełnym zadowoleniem.

Śledztwo przypominało zabawę w kotka i myszkę, z tym, że z Wanzarowa był niezły kocur - nawet "nosił gęste wąsy przystrzyżone nieco na styl koci" (s. 20), natomiast myszka, jak się okazało, była niejedna. Cały czas coś się działo, pojawiały się nowe postaci.  Nie było wiadomo, czy dana osoba wystąpi tylko epizodycznie, czy może odegra większą rolę w fabule. Trochę nieraz mieszały mi się te wszystkie nazwiska, ale nie pogubiłam się. Co ciekawe, dużo tu kobiecych ról, jakby według przysłowia "gdzie diabeł nie może, tam babę pośle". Tylko zamiast mocy piekielnych mamy Ochranę i Oddział Specjalny - rywalizujące ze sobą, plus policja śledcza - między młotem a kowadłem będąca. Pewne damy wiele krwi napsują naszemu detektywowi, a i żona dorzuci swoje trzy grosze.

Wanzarow jest młody, ambitny, wierzący w prawdę i walkę ze złem. Jego cechą charakterystyczną jest wada wymowy-"Dostojny pan wydawał śmieszny dźwięk, w którym mieszały się "s", "sz" i "f" jak zbłąkane owieczki. W ustach silnego rosłego mężczyzny niewinna wada wymowy wydawała się rozczulająca, jeśli nie rozbrajająca... (s.23) Śledczy wydaje się być jegomościem dość ociężałym, bynajmniej nie umysłowo! Jego sokratejski sposób rozumowania, drążenie tematu, logika budzą podziw. Bywa nawet porównywany do Sherlocka Holmesa, ale z tego jest niezbyt zadowolony. To zupełnie inny typ niż Kurt Wallander, niemniej zyskał u mnie taką samą sympatię.( niestety nie mam zbyt dużego porównania, jeśli chodzi o literaturę kryminalną i detektywów).

Autor zmieszał w literackim tyglu takie ingrediencje jak: symbolika pentagramu, starożytna mitologia - bóstwo Soma, eliksir życia, motyw faustowski, nietzscheańska teoria nadczłowieka, szpiegostwo, manipulowanie ludźmi,  rewolucyjne nastroje, rosyjska zima, towarzystwo opiumowe oraz wiele innych wątków i motywów. Doprawił wszystko humorem, suspensem i wlał w kryminalną formę. Wstrząśnięte, nie mieszane. Dla mnie- pyszna czytelnicza mikstura.

Cziż został okrzyknięty drugim rosyjskim Akuninem. Coś w tym jest, choć za mało znam twórczość obu, by przeprowadzać dokładniejsze porównania. Grunt, że przy książkach obu pisarzy świetnie się bawiłam, a niekoniecznie prozę tego typu czytuję zazwyczaj. 
Odniosłam wrażenie, że nad "Boską trucizną" unosi się duch "Mistrza i Małgorzaty". Co prawda tu nie ma mieszania płaszczyzn i nierealnych postaci, ale atmosfera zamieszania, zagmatwania wydały mi się podobne.
W pewien sposób też powieść Cziża pasuje mi do "Korzeńca", i jak już wróci do mnie ten drugi tytuł, ustawię je obok siebie na półce.
Tak czy owak, bardzo mi się podobało i aż szkoda, że tak długo kazałam tej książce czekać.
Chętnie poznałabym inne przygody Wanzarowa. Ciekawe, czy wydawnictwo zamierza kontynuować serię.

 --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 Książka wpasowała się w wyzwanie listopadowa Trójka E -pik: pisarz z kraju sąsiadującego z Polską 


2 komentarze:

  1. Ja pokochałam Wallandera i jak na razie tylko jego ;-), ale jak tak piszesz, to mogłabym się przełamać ... :-)
    W sumie to by była idealna rozrywka między rozdziałami o Miłoszu. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto poznawać nowe postacie, szkoda, że na razie tylko jeden tom wydano o Wanzarowie.
      O Miłoszu też bym czytała na raty- z przerywnikami ;-)

      Usuń

'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)

Moja lista blogów