Znajomość starszych tomów Jeżycjady zawdzięczam bibliotece, nowszych- Inviernicie. Z czasem na moich półkach zagościły wybrane - ulubione "("Szósta klepka", "Kwiat kalafiora", "Nutria i Nerwus") - nie wykluczam powiększenia kolekcji. Najnowszą powieść cyklu - "McDusię" nabyłam dość spontanicznie. Przeczytałam szybko już jakiś czas temu, pora na spisanie zaległych refleksji.
Miło było powrócić do poznańskiej dzielnicy i zajrzeć w okna bloku przy Roosevelta 5. U Borejków gości Magda (córka Kreski), która przyjechała, aby uporządkować rzeczy po nieodżałowanym profesorze Dmuchawcu, a przy okazji poukładać swoje sprawy uczuciowe. Laura przygotowuje się do ślubu. Kuzyni Ignacy i Józef dorastają i rywalizują ze sobą. Bernard Żeromski jak zwykle realizuje swoje zwariowane pomysły artystyczne. Jest świątecznie i refleksyjnie.
Miło było powrócić do poznańskiej dzielnicy i zajrzeć w okna bloku przy Roosevelta 5. U Borejków gości Magda (córka Kreski), która przyjechała, aby uporządkować rzeczy po nieodżałowanym profesorze Dmuchawcu, a przy okazji poukładać swoje sprawy uczuciowe. Laura przygotowuje się do ślubu. Kuzyni Ignacy i Józef dorastają i rywalizują ze sobą. Bernard Żeromski jak zwykle realizuje swoje zwariowane pomysły artystyczne. Jest świątecznie i refleksyjnie.
Do książek Małgorzaty Musierowicz podchodzę z sentymentem, wracam jak do starych znajomych - co
słychać, kto się z kim ożenił, komu się urodziło dziecko itp. Lubię ten
borejkowski klimat, gdzie pieką ciasteczka, piją herbatki, rzucają
łacińskimi maksymami, cytują poezję i wysyłają ESD ;-)
Nie mam podejścia analitycznego, nie rozkładam powieści na czynniki pierwsze, nie czepiam się szczegółów Ot, czytam sobie emocjonalnie raczej. Oczywiście wolę starsze, wręcz najstarsze tomy, ale to pewnie dlatego, że tamte czytałam po kilka razy, te nowsze- raz, góra dwa może niektóre. Ale tamte czytałam "za młodu" że tak powiem, a z wiekiem nieco zmienia się odbiór pewnych książek, i te kolejne już odbierałam inaczej, z innej perspektywy.
Nie mam podejścia analitycznego, nie rozkładam powieści na czynniki pierwsze, nie czepiam się szczegółów Ot, czytam sobie emocjonalnie raczej. Oczywiście wolę starsze, wręcz najstarsze tomy, ale to pewnie dlatego, że tamte czytałam po kilka razy, te nowsze- raz, góra dwa może niektóre. Ale tamte czytałam "za młodu" że tak powiem, a z wiekiem nieco zmienia się odbiór pewnych książek, i te kolejne już odbierałam inaczej, z innej perspektywy.
Generalnie "McDusia" mi się podobała.Parę razy chichrałam się z dialogów, udzielił mi się
przedświąteczny nastrój, z ciekawością czekałam, czy coś się nie wydarzy
w związku ze ślubem. Nie podzielam opinii, że to powieść nudna,
staroświecka, moralizatorska itp. Taki a nie inny jest jest jeżycjadowy
klimat i cóż poradzić, nie każdemu pasuje.
Co najwyżej mogę mieć zastrzeżenia, co do postaci. Nie podobało mi się zachowanie Idy. Zawsze była spontaniczna i bezpośrednia, ale tu przeszła samą siebie. Wzdychająca, słodka Laura nieco mnie irytowała. Przyznam, że nie jestem fanką tej bohaterki. Zastanawia mnie "reaktywacja" Pyziaka i umotywowanie jego życiowego postępowania. Ma nam być go żal, czy co...W szczegóły nie wchodzę, aby przypadkiem komuś nie wyjawić za wiele przed lekturą.
Tytułowa bohaterka okazała się miłą, nieco poplątaną dziewuszką, przyzwyczajoną do popularnego, choć niezdrowego junky food (frytki, chipsy itp.), stąd poniekąd żartobliwa forma jej imienia. Prawnuczka Profesora Dmuchawca nie gustuje w poezji, nie rozumie jej, woli dosłowne znaczenia, tym różni się od borejkowskiego towarzystwa, ale przecież nie każdy lubi wiersze i właśnie ta postać może stać się bliska wielu czytelni(cz)kom. Magdusia nie jest poetyczna (Laura za to w dwójnasób), ale romantyczna - owszem (motyw kłódek wieszanych na moście).
Poezja gości na kartach głównie za sprawą wiersza Kazimierza Wierzyńskiego, poety znanego, lecz jakby zapomnianego. Literackie aspiracje ma też młode pokolenie, głównie w osobie Ignacego Grzegorza. Chłopak stanowi przeciwieństwo Ogorzałkówny, ale może "w tym szaleństwie jest metoda", wszak przeciwieństwa się przyciągają, czyż nie? Zresztą czy tak całkiem są inni..., nie sądzę.
Poezja gości na kartach głównie za sprawą wiersza Kazimierza Wierzyńskiego, poety znanego, lecz jakby zapomnianego. Literackie aspiracje ma też młode pokolenie, głównie w osobie Ignacego Grzegorza. Chłopak stanowi przeciwieństwo Ogorzałkówny, ale może "w tym szaleństwie jest metoda", wszak przeciwieństwa się przyciągają, czyż nie? Zresztą czy tak całkiem są inni..., nie sądzę.
W przypadku wielotomowych opowieści już tak jest, że czytelnicy mają swoich ulubieńców i antypatie, przywiązują się do nich i chętnie by urządzili życie bohaterów według własnego scenariusza, cóż, kiedy trzeba pogodzić się z zamysłami autora. Nie inaczej w tym przypadku - losy jeżycjadowych postaci leżą w ręku Małgorzaty Musierowicz. Ciekawe, co się wydarzy we "Wnuczce do orzechów"....
Ajajaj! Zazdroszczę czytania kolejnej blogerce :) Ja na swoją kolej jeszcze trochę poczekam... Cieszę się, że recenzje są same pozytywne - może Jeżycjada znowu będzie modna? :)
OdpowiedzUsuńUwierz mi, same pozytywne to one nie są, ale to zależnie od nastawienia, bo trudno od wiernych czytelniczek wymagać wybrzydzania ;-)
UsuńCzy Jeżycjada będzie znowu modna... Hmmm, pewnie znajdą się tacy, którzy odkryją i pochłoną wszystkie tomy, ale i tacy, których jak nie nęciło tak i nadal nie skusi. Za to wśród osób dorastających z kolejnymi tomami MM Jeżycjada była, jest i będzie modna. Chociaż słowo "modna" tu mi akurat dziwnie nie pasuje. Bo Jezycjada nie przemija jak trendy jednego sezonu.
Czekasz na wypożyczenie? Gdzieś czytałam, że nakład wyczerpany, ale będzie dodruk.
No nie! Już wyczerpali? Pięknie...
UsuńModna w sensie: wróci do łask - bo rzadko się słyszy u młodszych koleżanek by czytały Jeżycjadę. U mnie w klasie też można nas było liczyć na palcach jednej ręki.
A ja akurat trafiałam na te raczej pozytywne, wiadomo - to nie to samo co części pierwsze ale mi tam nie przeszkadzają nowi bohaterowie i nowa rzeczywistość bo Musierowicz trzyma poziom od lat :) Jak dotąd czytałam wszystkie części w różnych odstępach czasu i nie czułam się przez to gorzej. Wierzę, że i wyczekiwana McDusia będzie po prostu dobra :)
Mnie też nie przeszkadzają nowi bohaterowie, normalne,że muszą być nowe młode twarze, ale nie sposób każdego lubić po równo ;-)
UsuńCzytam Jeżycjadę z perspektywy "starej krowy" za przeproszeniem, a to półka młodzieżowa, zawsze mnie nurtowało, jak odbiera te powieści współczesna młodzież. Wiem, że czyta i to z powodzeniem, ale na pewno nie do każdego to trafia.
Niektórych może przerażać wizja zabierania się za sagę liczącą aż 19 tomów (na razie), niby można czytać wybiórczo, ale lepiej mieć pełny ogląd całości. Dla wielu - zwłaszcza tych wychowanych na "paranormalach" (z całym szacunkiem)może być to saga mocno archaiczna. choć nie jest to regułą...Ot, tak sobie głośno myślę ;-)
Jeżycjada zawsze dobra na smutny wieczór. Sama przystąpiłam do wyzwania i mam zamiar przeczytać wszystkie części. Mam aż dwa lata, więc będę mogła spokojnie czytać jakieś inne powieści pomiędzy powieściami pani Musierowicz. Szykuje się fantastyczna zabawa! ;D
OdpowiedzUsuńŻyczę przyjemnej lektury ;-)
UsuńTwórczość pisarki jest mi znana i lubię wracać do jej książek:)
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko jedna książkę z cyklu, niestety, nawet nie pamiętam tytułu :-(
OdpowiedzUsuń