"idziemy, jest stromo" Igor Frender
Rzadko odrywam się od prozy i sięgam po poezję, zwłaszcza tę współczesną,
jednak jeśli już to się zdarza, to zazwyczaj trafiam na wyjątkowo ciekawe
tomiki. Tak też było i tym razem, gdy dostałam "Idziemy, jest stromo"
Igora Frendera. Długo kazałam tej książce leżakować, zaglądałam do niej, ale
nie czułam się gotowa, by się z nią zmierzyć. Tym bardziej, że już sam tytuł
ostrzega, że nie będzie to łatwa wędrówka i zapowiada dynamikę poetyckich
obrazów, które mogą okazać się dla nas
zaskakujące.
Idziemy? Dokąd nas zaprowadzi doktor
nauk medycznych, filmowiec amator, aktywista i promotor kultury niezależnej,
autor dwóch powieści kryminalnych i członek Grupy Literycznej Na Krechę?
Zejdziemy po schodach do piwnicy wspomnień, czy będziemy wspinać się po drabinie
marzeń? A może pójdziemy wąską kamienistą ścieżką wśród stromych skał
współczesności? Czy to będzie wycieczka, a może... ucieczka? Ostrożnie! Jest
stromo!
Tomik wydany przez Fundację Otwartych na
Twórczość FONT pod patronatem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich podzielony jest
na dwie części: rozdział I - "jak tak to TAK" i rozdział drugi "I
trzy kropki". Zawiera łącznie 56 wierszy białych, wolnych, o różnej długości.
Ich charakterystyczną cechą, na którą od razu zwróciłam uwagę, jest duża
ilość czasowników. Dzięki temu utwory
stają się dynamiczne, wiele się tam dzieje.
Mówi się czasem, że wiersze są jak fotografie, na których zatrzymał się czas,
albo, że poeta maluje słowem obrazy. Dla mnie teksty Igora Frendera są raczej
jak kadry filmowe, uchwycone okiem kamery zdarzenia i doznania. Słychać w nich
dźwięki, odgłosy, te realne i metaforyczne np. dzwoni telefon, trzaskają drzwi, ktoś stuka,
farba odpada ze ściany, cierpienie kapie z sufitu. Obecne są efekty świetlne (
słońce, lampka, coś błyszczy...) I oczywiście ruch - ciągle ktoś idzie,
wchodzi, wychodzi, siada, wkracza, sięga, zapala... itp. Nawet w takich pozornie
statycznych obrazach jest dynamika np. w wierszu "Zbrodnia": krzesła
bez oparć, rozrzucone kartki, skrzeczy wrona, a kot zjada szynkę...
Natomiast ze względu na odbiór skojarzyłabym te wiersze ze... sprężynami o
różnej wielkości, grubości i sile rozciągania, które drgają, skaczą, coś w nas
naciskają, drażnią... I my te sprężyny możemy sobie trochę po swojemu
powyginać. Dopasować poetyckie wersy do naszych osobistych doświadczeń i
wyobrażeń.
Trudno tak ogólnie ująć tematykę i nastrój tych wierszy. Na pewno intrygują,
wzbudzają uczucie niepokoju, nawet czasem buntu, niezgody na otaczający nas
świat. Zachęcają do dalszego drążenia tematu kondycji współczesnego człowieka,
szukania sensu życia, do wywodu "zamęt istnienia wynika z..."
Częste motywy, jakie w rozmaitych konfiguracjach przewijają się przez ten tomik
to: dom, drzwi, klucz, wędrówka, powrót, rozstanie, śmierć, alkohol, maska,
gra, przeszłość, światło. Występuje też autotematyczny motyw wiersza, pisania.
Można powiedzieć, że to takie liryczne przygody człowieka wrażliwego, który
wędruje przez życie świadomy nakładania masek i tej całej gry, ma poczucie
przemijania, nietrwałości, bezradności,
marazmu, szuka wartości, uczuć. Czytelnik wędruje wraz z nim od wiersza do
wiersza, rzeczywiście jest stromo, pesymistycznie, ale warto iść, bo...
"życie z ogłoszonym wyrokiem/żąda kolejnych kroków".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)