wtorek, 18 sierpnia 2015

Sposób na upały - "Lody dla królowej"

Marginesy 2015
Co powstanie z połączenia pamiętników francuskiej damy dworu i zapisków włoskiego cukiernika specjalizującego się w deserach lodowych?  Przepyszna, słodko-pikantna powieść, aż ślinka leci przy niektórych opisach.
Autorem tego literackiego smakołyku jest Anthony Capella. Urodził się w Ugandzie, studiował literaturę angielską w Oxfordzie. Podróżnik poszukujący ciekawych smaków i  potraw, autor artykułów w "Sunday Times" oraz powieści "Afrodyzjak", "Ulotny urok kawy", "Oficer ślubny". Jego książki przetłumaczono na 19 języków, planowane są ekranizacje. Już same tytuły kuszą, a co dopiero wersje filmowe... Nie mogę się doczekać.
"Lody dla królowej" to moje pierwsze, ale  może nie ostatnie, spotkanie z tym pisarzem. Zaskoczył mnie oryginalną tematyką. Przyznam, że niekoniecznie sięgnęłabym po powieść historyczno-obyczajową z czasów Ludwika XIV i Karola II, niespecjalnie bowiem mnie to interesuje. Capella jednak  pokazał świat Wersalu i ówczesne rozgrywki polityczne z Anglią od zupełnie innej strony - od kuchni. I to dosłownie.
Impulsem do stworzenia fabuły było odnalezienie pakietu starych dokumentów z XVII w.  i odkrycie, że napisano je szyfrem po francusku - był to dziennik Ludwiki de Kerualle, francuskiej damy dworu, kochanki angielskiego króla Karola II, która - jak się  okazuje - miała znaczny wpływ na jego decyzje. Drugim elementem znajdującym się "u podwalin" powieści Capelli była rozprawa pióra Carla Demirco wydana po raz pierwszy drukiem w 1678 r. i  kilkakrotnie wznawiana jako "Księga deserów mrożonych".

"Lody dla królowej"  to zanurzona w historii opowieść o pasji, ambicji, władzy i miłości. Autor rozpisał ją na dwa głosy: śledzimy akcję okiem Carla oraz Ludwiki. Rozdziały, w których narratorem jest cukiernik poprzedzone są odpowiednim cytatem z "Księgi deserów..." - przepisem na lody, czy wskazówką przydatną przy ich sporządzaniu. Nie ma tu dłużyzn, zbędnych wątków, nadmiaru dat, wszystko jest w idealnych proporcjach, przyrządzone niczym najwykwintniejsze danie. Lektura sprawia ogromną przyjemność. Zwolenników prawdy historycznej powinien usatysfakcjonować fakt, iż Capella w posłowiu wyjaśnia, co "naciągnął" na potrzeby fabuły  np. skąd zaczerpnął "lodowy pałac", jakie wydarzenie przesunął o rok). Postaci  - w większości autentyczne - są barwne, wyraziste. Całość okazała się niesamowicie filmowa, bardzo plastyczna, zmysłowa. Tylko jak oddać na szklanym ekranie smak lodów truskawkowych z białym pieprzem albo sorbetu nieszpułkowego....

Na tę książkę można spojrzeć z różnych punktów widzenia. Jedni uznają ją za  nudną ( zawsze się znajdą jakieś marudy), bo może i niewiele tu się dzieje, jeśli chodzi o tempo zdarzeń i nie wszyscy przepadają za wątkami kulinarnymi, drudzy określą ją cudną, bo jest klimatyczna, oddająca koloryt epoki. Siłę tej powieści stanowią opisy smakowitych lodów, sorbetów, kordiałów, granit wytwarzanych drogą eksperymentu przez Demirco z coraz to nowych składników. Nawet dość "ekscentrycznych":
"Gdy tylko na targach pojawiał się nowy owoc lub warzywo... zamrażałem je. Szparagi, karczochy jerozolimskie, seler korzeniowy, nawet kapusta. Zaskakująco dobrze spisały się rzodkiewki i zimowany szpinak. Pewnymi zasługami mógł się też pochwalić szczaw. Chodziłem do portu i kupowałem dziwne owoce wprost ze statków, które właśnie wróciły z kolonii. Robiłem lody z papryki,melonów, mango i owoców tak brzydkich, że nie poznałem nawet ich nazwy" (s .334)

Są też intrygi, dworskie układy, plotki, romanse... A wszystko skomponowane w całość bardzo smaczną i gustowną. Literacka uczta, która rozgrzewa i chłodzi  jednocześnie!

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)

Moja lista blogów