Dzień dobry wieczór,
wracam z blogowego pół-niebytu, niby czasem wrzucałam link do stron, gdzie publikowałam recenzje, ale ogólnie moja blogowa aktywność była mizerna.
Naszło mnie jednak na powrót. Sardegna reaktywowała Trójkę E-pik, to mnie też w pewnym stopniu zmobilizowało.
Postaram się pisać chociaż krótkie wzmianki nie tylko książkowe.
Co u mnie?
Jako mama pierwszoklasistki (która bardzo rozkręciła się czytelniczo) i dwudziestomiesięczniczki mam co robić, ale i na lekturę czas się znajdzie. Przyznam jednak, że w 2018 roku tego słynnego progu "52" książek nie przekroczyłam, wielu nie dokończyłam, a nawet niektóre biblioteczne nieprzeczytane ( o zgrozo! ;-) ) oddałam. Na blogu spis niezaktualizowany. I tak nie jestem pewna, czy zapisywałam w zeszycie wszystko.
Rewelacyjnych książek zbyt wiele nie było, w sumie chyba nic nie okazało się takim bezapelacyjnym "number one". Za to na pewno mam mocnego kandydata na najsłabszą książkę przeczytaną w 2018 r , a mianowicie - "Planetę Singli" ( film całkiem fajny, po co książka na jego podstawie i to taka słaba..., lepiej obejrzeć w tym przypadku).
Bardzo przypadł mi do gustu cykl "Kobiety nieidealne"M. Kawki i M. Hayles, za mną tomy "Magda" i "Iza", nie zawiodła też M. Kordel ("Serce w skowronkach"). W zupełnie innym klimacie, ale równie satysfakconującą lekturą okazała się "Rutka" Z. Białasa i "Manaraga" Sorokina.
Odkryciem roku zaś uznałam... Findusa!
To kot, bohater serii książek dla dzieci Svena Nordqvista. Świetne opowiastki i rewelacyjne ilustracje. Przeczytałyśmy dwie części ("Tort urodzinowy", "Findus się wyprowadza").
Acha, zaczęłam słuchać audiobooków. Różnie z nimi bywa, ogólnie moje o nich wypowiedzi ukazują się w cyklu "Poczytaj mi na ucho" (http://zycieipasje.net/). Obecnie "męczę" "Hashtag".
Tymczasem! ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)