Czwarta Strona 2017 |
"Kryminalna komedia na najwyższym poziomie!" - taki napis widnieje z tyłu okładki. W tym przypadku to nie tylko hasło reklamowe, ale szczera prawda.
"Spisek scenarzystów" to komedia kryminalna z prawdziwego zdarzenia.Świetne pióro i przymrużone oko - gwarancją sukcesu.
Dawno tak dobrze się nie bawiłam, od razu nabrałam apetytu na kolejne tomy. Czytało się świetnie, także za sprawą krótkich, nieprzegadanych rozdziałów, zgrabnie skonstruowanych scen, znakomitych dialogów.
Wszelkie odmiany komizmu były obecne (sytuacyjny, słowny, charakterologiczny). Nic nie wydało mi się sztuczne, czy głupawe ( jak niestety w niektórych ponoć rewelacyjnych "komediach kryminalnych"bywa...). Wiem, że nie wszystkich "Spisek..." bawi, trudno.
Intryga kryminalna okazała się mocno intrygująca, takiego obrotu sprawy nie przewidziałam. Akcja ciekawa, trzymała w napięciu, aż chciałam przekartkować i sprawdzić, kto w końcu z podejrzanych jest winny.... Powstrzymałam się jednak i wraz z sympatycznymi detektywami-amatorami (choć nie takimi znowuż laikami, bo jako scenarzyści serialu kryminalnego, znają się, można by rzec -na "robocie") śledziłam kolejne perypetie bohaterów. Jeśli producentka Paloma nie popełniła samobójstwa, to kto ją "sprzątnął" i upozorował inną wersję wydarzeń z listem pożegnalnym włącznie? Kto z ekipy serialu miał motyw? Komu na czym i na kim zależało? Która hipoteza okaże się słuszna?
Właśnie, tu śledztwo prowadzą scenarzyści, rodzeństwo Sylwia i Kuba Leśniewscy, para oryginałów, których nie sposób nie polubić. Mają swoje wady i zalety, marzenia, słabości, problemy, nie są idealni, są prawdziwi, nieprzerysowani. Ich bratersko-siostrzane relacje są niezwykłe, a dialogi- palce lizać!
Autor osadził fabułę w środowisku filmowym, odsłaniając nieco kulisów produkcji seriali, z humorem, ale nie karykaturalnie przedstawiając sylwetki postaci. Zabrał czytelników nie tylko do mieszczącej się w stolicy hali zdjęciowej i na jej zaplecze, ale i na malowniczą wyspę Reunion. To były naprawdę sensacyjne wakacje dla inteligentnych i błyskotliwych Leśniewskich i aktora Artura.
Spotkałam się z zarzutem, że opisane wydarzenia są nierealne, ale zaraz, zaraz, przecież to komedia, rozrywka, na tym cała rzecz polega. Gdyby wszyściutko musiało być realne, to nie byłoby z tego powieści. Policja zamknęłaby sprawę, a scenarzyści pisaliby dalej swoje odcinki, marząc o wysokiej oglądalności i Oskarach.
"Spisek..." okazał się książką piętrową, czy warstwową, jak kto woli - Wojciech Nerkowski jest scenarzystą ("Singielka", "BrzydUla", "Na Wspólnej") i napisał powieść o scenarzystach piszących serial kryminalny oraz prowadzących prywatne śledztwo, którzy swoje perypetie postanawiają potem przekuć w... scenariusz filmu. Ze "Spisku..." chyba też byłby niezły film.
Za wątek "językowy" i tę nienachalną edukację należą się autorowi dodatkowe punkty.
" - Mi też nie. I co z tego?
- Mnie też nie - poprawił ją - No naprawdę, chociaż na pogrzebie mogłabyś uszanować regułę poprawnej polszczyzny, którą od dwóch lat nieboszczka wbijała nam do głowy. Na początku zdania wyłącznie długie formy zaimków, dzięki ci, Palomo, za te perły wiedzy" ( s. 93/94)Jeśli macie ochotę na fajną komedię i jesteście ciekawi, dlaczego scenarzystów nazywają pieczarkami - polecam tę książkę.
"Spisek scenarzystów" to komedia kryminalna z prawdziwego zdarzenia.Świetne pióro i przymrużone oko - gwarancją sukcesu.
Dawno tak dobrze się nie bawiłam, od razu nabrałam apetytu na kolejne tomy. Czytało się świetnie, także za sprawą krótkich, nieprzegadanych rozdziałów, zgrabnie skonstruowanych scen, znakomitych dialogów.
Wszelkie odmiany komizmu były obecne (sytuacyjny, słowny, charakterologiczny). Nic nie wydało mi się sztuczne, czy głupawe ( jak niestety w niektórych ponoć rewelacyjnych "komediach kryminalnych"bywa...). Wiem, że nie wszystkich "Spisek..." bawi, trudno.
Intryga kryminalna okazała się mocno intrygująca, takiego obrotu sprawy nie przewidziałam. Akcja ciekawa, trzymała w napięciu, aż chciałam przekartkować i sprawdzić, kto w końcu z podejrzanych jest winny.... Powstrzymałam się jednak i wraz z sympatycznymi detektywami-amatorami (choć nie takimi znowuż laikami, bo jako scenarzyści serialu kryminalnego, znają się, można by rzec -na "robocie") śledziłam kolejne perypetie bohaterów. Jeśli producentka Paloma nie popełniła samobójstwa, to kto ją "sprzątnął" i upozorował inną wersję wydarzeń z listem pożegnalnym włącznie? Kto z ekipy serialu miał motyw? Komu na czym i na kim zależało? Która hipoteza okaże się słuszna?
Właśnie, tu śledztwo prowadzą scenarzyści, rodzeństwo Sylwia i Kuba Leśniewscy, para oryginałów, których nie sposób nie polubić. Mają swoje wady i zalety, marzenia, słabości, problemy, nie są idealni, są prawdziwi, nieprzerysowani. Ich bratersko-siostrzane relacje są niezwykłe, a dialogi- palce lizać!
Autor osadził fabułę w środowisku filmowym, odsłaniając nieco kulisów produkcji seriali, z humorem, ale nie karykaturalnie przedstawiając sylwetki postaci. Zabrał czytelników nie tylko do mieszczącej się w stolicy hali zdjęciowej i na jej zaplecze, ale i na malowniczą wyspę Reunion. To były naprawdę sensacyjne wakacje dla inteligentnych i błyskotliwych Leśniewskich i aktora Artura.
Spotkałam się z zarzutem, że opisane wydarzenia są nierealne, ale zaraz, zaraz, przecież to komedia, rozrywka, na tym cała rzecz polega. Gdyby wszyściutko musiało być realne, to nie byłoby z tego powieści. Policja zamknęłaby sprawę, a scenarzyści pisaliby dalej swoje odcinki, marząc o wysokiej oglądalności i Oskarach.
"Spisek..." okazał się książką piętrową, czy warstwową, jak kto woli - Wojciech Nerkowski jest scenarzystą ("Singielka", "BrzydUla", "Na Wspólnej") i napisał powieść o scenarzystach piszących serial kryminalny oraz prowadzących prywatne śledztwo, którzy swoje perypetie postanawiają potem przekuć w... scenariusz filmu. Ze "Spisku..." chyba też byłby niezły film.
Za wątek "językowy" i tę nienachalną edukację należą się autorowi dodatkowe punkty.
" - Mi też nie. I co z tego?
- Mnie też nie - poprawił ją - No naprawdę, chociaż na pogrzebie mogłabyś uszanować regułę poprawnej polszczyzny, którą od dwóch lat nieboszczka wbijała nam do głowy. Na początku zdania wyłącznie długie formy zaimków, dzięki ci, Palomo, za te perły wiedzy" ( s. 93/94)Jeśli macie ochotę na fajną komedię i jesteście ciekawi, dlaczego scenarzystów nazywają pieczarkami - polecam tę książkę.
Natomiast jeśli ktoś po przeczytaniu "Spisku..." powie, czy napisze "mi się nie podobało" czy "mi się podobało", to Paloma będzie go straszyć po nocach;-)
Książka przeczytana w ramach zabawy/wyzwania Trójka E-pik
książka o górach
książka z duchami (w tytule lub w wątku)
komedia kryminalna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)