środa, 5 lutego 2020

"Motyl i skrzypce" Kristy Cambron - przedpremierowo



wydawnictwo Znak, 2020 r.


Ostatnio ukazało się sporo książek podejmujących motyw Auschwitz. Zwykłemu czytelnikowi często trudno oddzielić ziarno od plew, a po głowie kołacze się nieodparcie myśl, czy "moda i marketing" nie zaczynają przesłaniać wartości. Zanim jednak wszystkie publikacje nie będące literaturą faktu wrzucimy pochopnie do wielkiego wora z hasłem "złe", spróbujmy kilka z nich przeczytać i wyrobić sobie o nich zdanie. 

Z ciekawością, dystansem i w sumie bez szczególnych oczekiwań sięgnęłam po powieść "Motyl i skrzypce".  Szczerze powiem, że nie rozczarowałam się. To nie jest arcydzieło, ale też nic koszmarnego. Według mnie to całkiem przyzwoita powieść, która nie udaje tego, czym nie jest.  To fikcja, ale nie nagina faktów, nie przekłamuje rzeczywistości, nie koloryzuje. Nie skupia się na dramatycznych scenach i drastycznych opisach życia w obozie, pod tym względem wypada dość łagodnie, choć nie brak wymownych szczegółów. Akcent położony został na coś innego. Z góry rozproszę obawy - to nie jest żadna sielanka czy romans w obozowej scenerii. Wiara, nadzieja, miłość, a także piękno i sztuka, muzyka, malarstwo  - to ważne, kluczowe motywy tej powieści.  Na nich głównie skupiłam uwagę, mniej przyglądając się obecnej oczywiście, zapowiadanej na okładce i w opisie, sile kobiet.  

Autorka Kristy L. Cambron nie jest literacką debiutantką, z wykształcenia historyk sztuki, ma w dorobku powieści historyczne i książki z zakresu religii. Zarówno ona, jak i bohaterowie omawianej powieści są osobami głęboko wierzącymi.  Motyw wiary i sztuki odgrywają ważną rolę w "Motylu i skrzypcach". Nie każdemu to w smak, warto jednak poznać poglądy i motywacje innych, nawet jeśli sami kierujemy się czymś innym.

Fabuła obejmuje dwa plany czasowe, które przeplatają się ze sobą, dominująca wydaje się jednak teraźniejszość.
Współczesność - to wątek Sery James, właścicielki galerii sztuki i biznesmena Williama Hanovera, mamy tu poszukiwanie oryginału pewnego tajemniczego obrazu, skomplikowane sprawy spadkowe oraz... uczuciowe.  Ta część skojarzyła mi się z twórczością Nory Roberts, a także z "Dumą i uprzedzenie" Jane Austen, a to głównie za sprawą Wiliama, który nieco przypomina pana Darcy'ego.
Przeszłość - to czasy II wojny światowej i losy młodej, utalentowanej austriackiej skrzypaczki, córki generała Trzeciej Rzeszy, Adele von Bron (postać fikcyjna), która pomagała Żydom i trafiła w ramach "resocjalizacji" do obozu w Auschwitz. Tam przydzielono ją do bloku muzycznego, do pracy w magazynie i gry w obozowej orkiestrze (dyrygentka Alma Rose to postać autentyczna). Ta z pozoru lekka praca, owszem dawała szansę przetrwania, ale była okupiona ogromnym obciążeniem psychicznym -  m.in. świadomością, że się przygrywa marsza robotnikom idącym na śmierć. Tu Adele poznała Omarę, mądrą i odważną kobietę, która wlała w jej serce nadzieję, otuchę i pokazała piękno, jakie może zaistnieć nawet w "przedpieklu" - piękno muzyki, sztuki ocalającej duszę. Siłę, by przetrwać, skrzypaczka czerpała jeszcze z jednego źródła - miłości. Wspomnienia ukochanego Vladimira, który kiedyś  podarował jej spinkę-motylka i nadzieja, że się spotkają po wojnie stanowiły ważną motywację. Czy udało im się przeżyć? Jak ten wątek łączy się z tym współczesnym? Kto namalował obraz poszukiwany od lat przez Serę i w czyim posiadaniu się znajduje?
Opowieść nie jest aż tak przewidywalna jak się wydaje.

Czytelniczki romansów historyczno-obyczajowych będą usatysfakcjonowane tą fabułą. Zwolennicy historycznej rzetelności nie będą narzekać  -  odsyłam tu do krótkiego posłowia autorki oraz bibliografii z ciekawymi odnośnikami.  W dużej mierze to także książka dla miłośników motywu dzieł sztuki. I chociaż to odnosząca się do historii literacka fikcja, to wnosi swoją cegiełkę w dzieło pamięci ofiar tamtych strasznych czasów.

Czy wiedzieliście, że "w ruinach częściowo zburzonych magazynów  oraz starych baraków znaleziono ponad tysiąc sześćset  dzieł sztuki, które przetrwały do dziś, a każde z nich opowiada smutną historię następnym pokoleniom" (s. 372)? Szczerze przyznam, że nie miałam o tym pojęcia. I zapewne nie jestem w tym odosobniona. Nie każdy bowiem aż tak dużo czytał na temat Auschwitz i innych obozów, nie każdy dysponuje szczegółową wiedzą.
Możecie się też dziwić, ale dopiero dzięki tej książce dowiedziałam się o obozowych orkiestrach, działających tam zespołach muzycznych, zaczęłam szukać na ten temat artykułów, sprawdzać, czytać.
I chociażby to uznaję za ogromny walor tej powieści - daje impuls do poszukiwania, pogłębiania wiedzy, sięgania do źródeł.

Ze względu na tematykę, niezręcznie byłoby napisać, że książka jest przyjemna w odbiorze - po prostu  dobrze i dość szybko się ją czyta. Napisana jest przystępnie; nieskomplikowanym językiem, z dużą ilością dialogów.  Fabuła wciąga i budzi wiele emocji. Wzrusza, zasmuca, ale nie przytłacza zbyt mocno.
Postawy bohaterów, ich dylematy i decyzje  dają do myślenia.
Można tu znaleźć wiele tematów do rozważań i dyskusji - na pewno byłyby ciekawe i burzliwe.
"Motyl i skrzypce" to pierwszy tom serii "Ukryte arcydzieła", mam nadzieję, że kolejny ukaże się także i na polskim rynku wydawniczym, chętnie poznam dalsze dzieje Sery i nową, zanurzoną w historii opowieść.  Nie jest to może książka, którą koniecznie trzeba przeczytać, ale też daleka jestem od zniechęcania do niej. Na pewno znajdą się czytelnicy, którym przypadnie do gustu, a jeśli lektura zainspiruje ich do dalszych czytelniczych wędrówek po literaturze - będzie wspaniale!

/recenzja ukazała się również na stronie zycieipasje.net oraz lubimyczytac.pl/

Agnieszka Grabowska

Wydawnictwo Znak
Motyl i skrzypce
Kristy Cambron
przekład:Marcin Sieduszewski
Liczba stron: 384
premiera książki: 12 lutego 2020 r.













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)

Moja lista blogów