wydawnictwo Znak, 2020 r. |
Ostatnio ukazało się sporo książek podejmujących motyw Auschwitz. Zwykłemu
czytelnikowi często trudno oddzielić ziarno od plew, a po głowie kołacze się
nieodparcie myśl, czy "moda i marketing" nie zaczynają przesłaniać
wartości. Zanim jednak wszystkie publikacje nie będące literaturą faktu
wrzucimy pochopnie do wielkiego wora z hasłem "złe", spróbujmy kilka
z nich przeczytać i wyrobić sobie o nich zdanie.
Z ciekawością, dystansem i w sumie bez szczególnych oczekiwań sięgnęłam po
powieść "Motyl i skrzypce".
Szczerze powiem, że nie rozczarowałam się. To nie jest arcydzieło, ale też
nic koszmarnego. Według mnie to całkiem przyzwoita powieść, która nie udaje
tego, czym nie jest. To fikcja, ale nie
nagina faktów, nie przekłamuje rzeczywistości, nie koloryzuje. Nie skupia się na
dramatycznych scenach i drastycznych opisach życia w obozie, pod tym względem
wypada dość łagodnie, choć nie brak wymownych szczegółów. Akcent położony
został na coś innego. Z góry rozproszę obawy - to nie jest żadna sielanka czy
romans w obozowej scenerii. Wiara, nadzieja, miłość, a także piękno i sztuka,
muzyka, malarstwo - to ważne, kluczowe
motywy tej powieści. Na nich głównie
skupiłam uwagę, mniej przyglądając się obecnej oczywiście, zapowiadanej na
okładce i w opisie, sile kobiet.
Autorka Kristy L. Cambron nie jest literacką debiutantką, z wykształcenia
historyk sztuki, ma w dorobku powieści historyczne i książki z zakresu religii.
Zarówno ona, jak i bohaterowie omawianej powieści są osobami głęboko
wierzącymi. Motyw wiary i sztuki
odgrywają ważną rolę w "Motylu i skrzypcach". Nie każdemu to w smak,
warto jednak poznać poglądy i motywacje innych, nawet jeśli sami kierujemy się
czymś innym.
Fabuła obejmuje dwa plany czasowe, które przeplatają się ze sobą, dominująca
wydaje się jednak teraźniejszość.
Współczesność - to wątek Sery James, właścicielki galerii sztuki i biznesmena
Williama Hanovera, mamy tu poszukiwanie oryginału pewnego tajemniczego obrazu,
skomplikowane sprawy spadkowe oraz... uczuciowe. Ta część skojarzyła mi się z twórczością Nory
Roberts, a także z "Dumą i uprzedzenie" Jane Austen, a to głównie za
sprawą Wiliama, który nieco przypomina pana Darcy'ego.
Przeszłość - to czasy II wojny światowej i losy młodej, utalentowanej austriackiej
skrzypaczki, córki generała Trzeciej Rzeszy, Adele von Bron (postać fikcyjna),
która pomagała Żydom i trafiła w ramach "resocjalizacji" do obozu w
Auschwitz. Tam przydzielono ją do bloku muzycznego, do pracy w magazynie i gry
w obozowej orkiestrze (dyrygentka Alma Rose to postać autentyczna). Ta z pozoru
lekka praca, owszem dawała szansę przetrwania, ale była okupiona ogromnym
obciążeniem psychicznym - m.in.
świadomością, że się przygrywa marsza robotnikom idącym na śmierć. Tu Adele
poznała Omarę, mądrą i odważną kobietę, która wlała w jej serce nadzieję,
otuchę i pokazała piękno, jakie może zaistnieć nawet w "przedpieklu"
- piękno muzyki, sztuki ocalającej duszę. Siłę, by przetrwać, skrzypaczka
czerpała jeszcze z jednego źródła - miłości. Wspomnienia ukochanego Vladimira,
który kiedyś podarował jej
spinkę-motylka i nadzieja, że się spotkają po wojnie stanowiły ważną motywację.
Czy udało im się przeżyć? Jak ten wątek łączy się z tym współczesnym? Kto
namalował obraz poszukiwany od lat przez Serę i w czyim posiadaniu się
znajduje?
Opowieść nie jest aż tak przewidywalna jak się wydaje.
Czytelniczki romansów historyczno-obyczajowych będą usatysfakcjonowane tą
fabułą. Zwolennicy historycznej rzetelności nie będą narzekać -
odsyłam tu do krótkiego posłowia autorki oraz bibliografii z ciekawymi
odnośnikami. W dużej mierze to także
książka dla miłośników motywu dzieł sztuki. I chociaż to odnosząca się do
historii literacka fikcja, to wnosi swoją cegiełkę w dzieło pamięci ofiar
tamtych strasznych czasów.
Czy wiedzieliście, że "w ruinach częściowo zburzonych magazynów oraz starych baraków znaleziono ponad tysiąc
sześćset dzieł sztuki, które przetrwały
do dziś, a każde z nich opowiada smutną historię następnym pokoleniom" (s.
372)? Szczerze przyznam, że nie miałam o tym pojęcia. I zapewne nie jestem w
tym odosobniona. Nie każdy bowiem aż tak dużo czytał na temat Auschwitz i
innych obozów, nie każdy dysponuje szczegółową wiedzą.
Możecie się też dziwić, ale dopiero dzięki tej książce dowiedziałam się o
obozowych orkiestrach, działających tam zespołach muzycznych, zaczęłam szukać
na ten temat artykułów, sprawdzać, czytać.
I chociażby to uznaję za ogromny walor tej powieści - daje impuls do
poszukiwania, pogłębiania wiedzy, sięgania do źródeł.
Ze względu na tematykę, niezręcznie byłoby napisać, że książka jest przyjemna w
odbiorze - po prostu dobrze i dość
szybko się ją czyta. Napisana jest przystępnie; nieskomplikowanym językiem, z
dużą ilością dialogów. Fabuła wciąga i
budzi wiele emocji. Wzrusza, zasmuca, ale nie przytłacza zbyt mocno.
Postawy bohaterów, ich dylematy i decyzje
dają do myślenia.
Można tu znaleźć wiele tematów do rozważań i dyskusji - na pewno byłyby ciekawe
i burzliwe.
"Motyl i skrzypce" to pierwszy tom serii "Ukryte
arcydzieła", mam nadzieję, że kolejny ukaże się także i na polskim rynku
wydawniczym, chętnie poznam dalsze dzieje Sery i nową, zanurzoną w historii
opowieść. Nie jest to może książka,
którą koniecznie trzeba przeczytać, ale też daleka jestem od zniechęcania do
niej. Na pewno znajdą się czytelnicy, którym przypadnie do gustu, a jeśli
lektura zainspiruje ich do dalszych czytelniczych wędrówek po literaturze -
będzie wspaniale!
/recenzja ukazała się również na stronie zycieipasje.net oraz lubimyczytac.pl/
/recenzja ukazała się również na stronie zycieipasje.net oraz lubimyczytac.pl/
Agnieszka Grabowska
Wydawnictwo Znak Motyl i skrzypce Kristy Cambron przekład:Marcin Sieduszewski Liczba stron: 384 premiera książki: 12 lutego 2020 r. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)