Wydane w serii "Biblioteczka
Pod Różą", sądząc po okładce tanie romansidło, ale nie, nie - to całkiem
dobra proza obyczajowa. Tylko nie miała autorka szczęścia do okładek (i
polskich tytułów, już kiedyś "odczarowałam" jedną jej książkę: http://agnestariusz.blogspot.com/…/nie-sadz-ksiazki-po-tytu…)
Na powieść składa się 8 opowiadań - każde poświęcone jednemu
pasażerowi tytułowego pojazdu i kierowcy (ale całość jest spójna, akcja
obejmuje jeden weekend, choć fabuła przedstawia bohaterów w szerszej
perspektywie czasu. Czasem widzimy tą samą scenę z innej strony - np. w
jednym opowiadaniu ktoś kogoś gdzieś widzi, w drugim - dowiadujemy się
co ta osoba tam robiła... itp.)) .
Bohaterowie pracują na co
dzień w Dublinie, na weekendy wracają do rodzinnego Rathdoon, ich
ścieżki przecinają się, bo to małe miasteczko, jeden pub, smażalnia
ryb...Wszyscy się tu znają. Nancy, Dee, Celia, Mikey, Judy, Kev,
Rupert, Tom - w różnym wieku, o różnym statusie, są zwyczajni, ich
problemy nie odbiegają od przeciętnych. Co my tu mamy... romans z
żonatym, skąpstwo, alkoholizm, homoseksualizm, bulimię, kłopoty
rodzinne, finansowe...
Binchy pokazuje różne punkty widzenia,
porusza życiowe problemy, kreuje prawdopodobne postaci i zdarzenia. Nie
brak tu ciepła, humoru. Bardzo przyjemnie się czyta.
Mam jeszcze jeden tomik "Dublin 4", idealne na rozczytanie się po "niemocy", lekki relaks.
Nie jest to absolutnie nic, co koniecznie trzeba przeczytać, ale w
poszukiwaniu do czytania jakiejś prozy obyczajowej, warto się nad
twórczością Maeve Binchy pochylić, no i nie sądzić po okładce ;-)
Książka przydała się do lipcowego "Pod hasłem" ( szminka na okładce)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)