"Wielka Księga Klary" Marcin Wicha, wyd. Mamania 2019 r, ilustrowała Zosia Dzierżawska
Już wiem, dlaczego moja córka
jak się dopadła do tej "Klary" to czytała do 1 w nocy! Ja też nie
mogłam się oderwać i płakałam ze śmiechu.
Życie codzienne, szkoła i
wakacje opisane z perspektywy dziesięcioletniej dziewczynki, z
przymrużeniem oka w kierunku dorosłych. Każdy mając na pokładzie dzieci w
wieku wczesnoszkolnym i przedszkolnym zna z własnego doświadczenia
podobne czy wręcz identyczne sytuacje jak te opisane. Ach, te problemy wieku dziecięcego
I tylko trzeba wziąć pod uwagę, że pierwsze wydanie 1 części
pamiętnika było w 2011, obecnie dzieci w szkole nie mają już KZIN
(kształcenie zintegrowane) tylko EW (edukacja wczesnoszkolna), w sumie
jak zwał, tak zwał, ale córce musiałam wyjaśnić. I też współcześnie nie
ma grzybków i kwiatków, tylko normalne oceny (przynajmniej u nas).
Niemniej ogólnie to śmichy chichy i dla dziatek i dla matek (reszta
rodziny też będzie boki zrywać)
Trochę to jakby skrzyżowanie Mikołajka z Emi i Tajnym Klubem...ale inne. Przezabawne, niezwykle życiowe.
A przy tym kawałku, jak w nocy wypatrzyli zwierzątko w kratce wentylacyjnej, padłam kwicząc ;-):
„Tata blednie i mówi, że nie zbliży się do kratki, zanim mama nie
znajdzie rękawiczek. Są tylko takie do zmywania z żółtej gumy, ale mama
mówi, że to nawet dobrze, na wypadek, gdyby tatę miał porazić prąd z
wentylatorka. Koszatka macha ogonem, a tata ustawia drabinę:
- Ona na mnie robi! – krzyczy.
- Co robi?
- Jak to, co robi? Kupy robi! Mam je we włosach!
- Bidulka jest przerażona.
- Ja też jestem przerażony, a na nią nie…
- Dziecko słucha!”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)