Tym razem klasyka mniej znana w
szlachetnej oprawie. Niewielkich rozmiarów opowiadanie pióra Elisabeth
Gaskell, przyjaciółki Charlotte Bronte, przypadnie do gustu miłośnikom
literatury XIX w. w gotyckim stylu z nutą grozy.
Szkoda, że autorka nie pokusiła się o rozbudowanie utworu, gdyż
dzieje Anny naznaczone tajemnicami i mrożącymi krew w żyłach przeżyciami
to świetny materiał na pełnowymiarową, przygodowo-sensacyjną powieść.
Mógłby też powstać na jej kanwie trzymający w napięciu film kostiumowy
spod znaku serca i szpady.
Akcja rozgrywa się w latach 40. XIX w. w
Niemczech, w młynie nad rzeką Neckarą, gdzie przed deszczem chroni się
grupka przyjaciół, a gościnny młynarz zaprasza na kawę. Uwagę narratorki
zwraca wiszący na ścianie salonu portret pewnej smutnej, szarej
kobiety. Pyta więc o nią gospodarza, a ten udostępnia jej pamiętnik
swojej ciotecznej babki, bowiem to właśnie ona widnieje na obrazie.
Narratorka przytacza zatem dzieje Anny Scherer, córki młynarza, która
(wiedziona raczej fascynacją, osaczona pięknymi słówkami i nie bez
presji otoczenia) poślubiła hrabiego de Tourelle.
Mamy tu do czynienia z retrospekcją, która przenosi nas do 2. połowy XVIII w.
Małżeństwo okazało się pomyłką,
samotność w ponurym zamczysku wśród skał i lasów Francji to nie był
jednak największy problem. Wydarzyło się bowiem coś, co spowodowało, że
Anna wraz z szczerze jej oddaną pokojówką- towarzyszką musiały uciekać i
ukrywać się w przebraniu, by ocalić swoje życie. Pościg deptał im po
piętach, dzielne kobiety żyły w nieustannej trwodze, a na domiar tego
Anna była w ciąży. Jak potoczyły się jej dalsze losy, które doprowadziły
w finale to tego, że na ścianie młyna nad Neckarą zawisł portret szarej
damy? Dlaczego nie zgadzała się na małżeństwo córki z jej ukochanym
wybrankiem?
Odpowiedź znajduje się w rękopisie, który narratorka przetłumaczyła,
skróciła i przytacza, zapewniając o prawdziwości całej historii i jej
następstw.
“Szara dama” to nie tylko mrożące krew w żyłach perypetie w mrocznym, posępnym, jak na gotycki styl przystało, otoczeniu. To także, a może przede wszystkim opowieść o sile kobiet, o woli przetrwania oraz o tym, jak przeżycia psychiczne mogą wpłynąć na wygląd fizyczny. Współczesnego czytelnika “wychowanego” na wszelakich thrillerach, kryminałach, horrorach, true crime i telewizyjnych wiadomościach, już takie dziewiętnastowieczne utwory z nutą grozy zupełnie nie przerażają. Zapewne jednak na ówczesnych czytelnikach robiły spore wrażenie.
Nie miałam wcześniej do czynienia z
prozą Elisabeth Gaskell, choć mam na półce, ponoć ciekawe, “Północ i
Południe”. Wiem, że znane i dość lubiane są jej “Panie z Cranford” oraz
biografia Charlotte Bronte. Wiktoriańska pisarka zasłynęła także
opowieściami o duchach. “Szara dama” to moje pierwsze i być może nie
ostatnie spotkanie z jej twórczością.
Przyznam, że tekst przetłumaczony przez tajemniczą J. F., utrzymany
oczywiście w stylu retro, okazał się przystępny, wartki, wciągający,
trzymający w napięciu i poczuciu niepokoju. Nie jest to arcydzieło, ale
utwór warty przeczytania, dostarczający czytelniczej satysfakcji, piękny
przykład literatury danej epoki.
Książka została wydana w pięknej,
imitującej płótno oprawie, z klimatyczną grafiką, w spokojnej
kolorystyce. Okładkę zaprojektowała Anna Slotorsz.
Wydawnictwo MG przoduje w klasyce znanej i mniej znanej, przypomina nam
istne perełki. Do nich zaliczyć można z pewnością “Szarą damę”, którą
przeczytałam z przyjemnością.
Wydawnictwo MG
Autor: Elisabeth Gaskell
Tytuł: Szara dama
Tytuł oryginału: The Grey woman
Tłumaczenie: J. F.
liczba stron: 96
Data wydania: 2023
ISBN:9788377798966