Pascal kojarzył mi się wyłącznie z przewodnikami, publikacjami z branży turystycznej, podróżniczej. Tymczasem okazało się, że wydaje również beletrystykę.
Ucieszyłam się, gdy dostałam „Osterię w Chianti”. Literatura włoska jest raczej mało popularna, zwłaszcza ta współczesna. Zastanawiałam się, ale oprócz Umberto Eco, żaden inny autor z Italii do głowy mi nie przyszedł. Z klasyką też nie najlepiej. Poza Pertarką i Carlem Collodim, autorem „Pinokia” chyba już nie znam nikogo. A dopiero całkiem niedawno przeczytałam „Lamparta” G. Lampedusy. Na tym kończyła się moja przygoda z literaturą włoską, tymczasem dane mi było odkryć Dario Castagno – producenta oliwy z oliwek, autora projektów filmowych i książek, piewcę Toskanii. Castagno urodził się w Anglii, ale powrócił do swych włoskich korzeni i zaczął zgłębiać historię, legendy i tradycje ojczystego regionu.
Mam wrażenie, że ostatnio panowała niemal moda na książki/filmy o krainach takich jak Toskania czy Prowansja. Obraz tych miejsc był zazwyczaj prezentowany przez przybysza z zewnątrz, który tam znalazł swoje miejsce na ziemi, dominowała wizja arkadyjska, sielska. Castagno zaś opowiada lokalną historię jakby „od wewnątrz”, w końcu rejon Chianti to też jego „ mała ojczyzna”.
Nie chcę powtarzać informacji, jakie znajdują się z tyłu okładki, czy w opisie książki w sklepie internetowym, postaram się skupić na wrażeniach. Nie miałam specjalnych oczekiwań wobec tej książki, niespodziewanie okazało się, że mnie wciągnęła. Krótkie rozdziały, spora czcionka, ciekawa treść – szybko się czytało. Narracja również interesująco zbudowana. Narrator (nomen omen Dario) oddaje głos bohaterom, starszy pan przybliża mu dzieje rodziny Gori, Ultimo opowiada swą historię z czasu wojny. Mamy 2, a nawet 3 plany czasowe. W 2008 roku Dario odwiedza chorego staruszka Ultimo i wyrusza ponownie szlakiem sprzed lat, wspomina rok 1983, kiedy poznał Ultima i 1994 – wspólne wędrówki, przyjaźń, opowieści przy ognisku ( tu cofamy się do roku 1942, do wojennych losów Ultima).
Ultimo Gori jest żywą legendą, utożsamiany jest z Chianti. Dzieje miejsc przecież nierozłącznie związane są z historią ich mieszkańców. W burzliwe dzieje bohatera wplatają się rodzinna tragedia, wojenne perypetie, faszyzm włoski, Holokaust, poświęcenie się dla innych. Przejawia się potęga miłości (do rodziny, regionu i przyjaciela) i siła marzeń- tytułowa osteria (rodzaj karczmy, restauracji) stanowiła przedmiot pragnień Ultima, powstała na gruzach stodoły, która odegrała ważną rolę w jego przeszłości. Mamy do smaku nutkę magii – Gori fenomenalnie nawiązuje kontakt z przyrodą, Dario’wi ukazuje się etruska kobieta (zjawa?).
Całość jest fikcją literacką, co zostało zaznaczone w podtytule: powieść. Myślę, że autor celowo podkreślił gatunek, gdyż historia jest dość prawdopodobna i czytając, ma się lekkie wrażenie, że jest autentyczna. Być może powstała na kanwie rzeczywistych osób i zdarzeń, a pisarz ją literacko przetworzył.
Podobało mi się. Ciekawe, klimatyczne, nie wydumane. Czuje się, że autor pisał tekst z sercem, pełen ciepła i miłości do regionu Chianti.
Książkę otrzymałam od księgarni Matras. Dziękuję!
Tego typu ksiażki są ciekawe, piękne i chcę się pojechać w te strony które opisują.
OdpowiedzUsuńW tej książce akurat akcent był położony na dzieje bohatera, nie na opisy regionu, ale przyznam, że takie ujęcie też budzi ciekawość miejsca, gdzie to wszystko się rozgrywało.
OdpowiedzUsuńCiekawie się zapowiada, jak wpadnie w moje łapki to z chęcią przeczytam:_)
OdpowiedzUsuń