poniedziałek, 12 grudnia 2011

Cudowna moc miłości, Kristin Hannah

 Kristin Hannah, Cudowna moc miłości, Świat Książki 2010, s. 335.

Według mnie tytuł stanowi integralną część dzieła literackiego. Jest jak  imię, które autor nadaje swojemu "dziecku". Są sytuacje, kiedy np. wydawca, redaktor  sugeruje inny tytuł, być może bardziej odpowiedni, bardziej chwytliwy, zwłaszcza dotyczyć to może debiutantów, ale zawsze to dzieje się to w fazie przed oddaniem książki do druku i chyba jednak to autor podejmuje ostateczną decyzję. Wybrać tytuł to jedno. Nieważne kto go wymyślił, pisarz, jego sąsiad, pani z kiosku, gdzie kupuje gazetę, czy spec od marketingu. Druga sprawa to zmienić tytuł, a tak niekiedy dzieje się w tłumaczeniach. Ta refleksja towarzyszyła mi podczas lektury "Cudownej mocy miłości"

Oryginalny tytuł powieści Kristin Hannah, bestsellerowej pisarki amerykańskiej( swoją drogą pierwszy raz o niej słyszę) brzmi "Angel Falls" - "Wodospad Anioła" i odnosi się do miejsca występującego w akcji. Nie mam pojęcia, czym się sugerowano, dokonując całkowitej zmiany. Czy wydawcy polskiej wersji liczyli, że słowo "miłość" w tytule zadziała na czytelników jak lep na muchy? Nie przeczę, są i tacy, których zwabiła ta "Cudowna moc...". Będą też tłumy takich, którzy na widok takiego napisu na okładce będą się niemal "otrząsać z obrzydzenia", albo przynajmniej krzywić. Osobiście nie sięgnęłabym po tę książkę właśnie za sprawą tytułu. Nie przepadam za takimi "wzruszającymi opowieściami  o potędze miłości" ( hasło z okładki). Skoro jednak przyniosła mi ją koleżanka( w ramach wymiany za te, które ja jej pożyczyłam), to nie wypadało nie przeczytać. Od czasu do czasu nawet harlekin nie zaszkodzi, a więc i takie powieścidło też ujdzie - stwierdziłam.

Przeczytałam nawet "bezboleśnie", średnio mi się podobało, ale jak już wspominałam - nie jestem fanką takowych powieści. Kojarzyła mi się z filmami z cyklu "Okruchy życia", albo amerykańskimi filmami familijnymi, bardziej obyczajowa niż romans.
Rzecz dzieje się w miasteczku Lost Bend, spokojnym zakątku "na końcu świata", w górach w stanie Waszyngton. Dziewięcioletni Bretster stara się zaimponować swojej mamie, pokazać jej, że jest już na tyle duży i samodzielny, by pojechać z nią na konną wyprawę do Wodospadu Anioła. Mikaela zajmuje się końmi, podczas porannej przejażdżki i skoku przez przeszkodę niefortunnie spada z wierzchowca. Stan jest poważny, kobieta zapada w śpiączkę. Walczy o życie. Cała rodzina robi, co tylko może, by jej pomóc. Mąż, Liam jest lekarzem, próbuje uleczyć ukochaną przywołując wspomnienia. Przez przypadek znajduje pamiątki z przeszłości i musi stanąć na wysokości zadania, gdy okazuje się, że właśnie w przeszłości leży klucz do przyszłości Mikaeli. Istnieje duża szansa, że jej były partner życiowy - słynny aktor- zostanie tym, który obudzi "śpiącą królewnę". Nie zdradzę chyba żadnej tajemnicy, bo trudno się nie domyślić, że kobieta się wybudzi ze śpiączki. Pamięć jednak spłata jej figla... i o tym już nie opowiem. Bardziej niż główną parą bohaterów przejęłam się przeżyciami dzieci, małego Breta i nastoletniej Jacey- tak mało brakowało by straciły mamę, a potem była dla nich jakby obca.

To opowieść o tym, jak cała rodzina wystawiona na ciężką próbę okazuje hart ducha, o pożegnaniu ze wspomnieniami, rozliczeniu z przeszłością, ustaleniu wartości. Może i trąci banałem, ale czasem miło poczytać takie historie. Wynotowałam cytacik:
" (...)prawdziwa miłość, to nie namiętny seks pod gołym niebem rozświetlonym sztucznymi ogniami, ale zwykły niedzielny poranek, kiedy mąż ci przynosi szklankę wody, dwie aspiryny i elektryczną poduszkę na bolący krzyż (...)" 
(s. 325)
No piękne... nieprawdaż?


Za książkę dziękuję Ani F.

6 komentarzy:

  1. Piękne, piękne. Książkę z chęcią przeczytam.
    Pozdrawiam serdecznie!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tytuł piękny rzeczywiście. A mnie interesują te przeżycia dzieci więc z chęcią przeczytam tą książkę jeśli tylko będę miała okazję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo piękne i na pewno przeczytam, narobiłaś mi dużej ochoty :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Denerwują mnie takie okładki,na których pisze cena..
    Ale mniejsza o to. Co do książki- bardzo mnie zaciekawiłaś,cytaty jest po prostu przepiękny;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cena na okładce może nie wygląda najlepiej, ale dzięki temu, że książka jest tania, to jest szansa, ze więcej osób kupi i przeczyta. Nie wiem jak z dostępnością tej powieści, w "Świecie Książki", czy jak to teraz się zwie- Wetbildzie, produkt niedostępny. Nie sprawdzałam gdzie indziej. Pewnie gdzieś jest. Powodzenia w szukaniu!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale mnie zaciekawiłaś! Muszę ją przeczytać ;)

    OdpowiedzUsuń

'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)

Moja lista blogów