niedziela, 26 maja 2013

Śladami Polkowskiego

 Gdy wieje wiatr historii,
Ludziom jak pięknym ptakom
Rosną skrzydła, natomiast
Trzęsą się portki pętakom.
 (K. I. Gałczyński)

 
Wydawnictwo M, 2013 r.
Nie miałam nigdy sposobności, by bliżej spotkać się z twórczością Jana Polkowskiego, pisarza, wydawcy i redaktora, eksperta w dziedzinie mediów i komunikacji społecznej. Było to dla mnie kolejne nazwisko na poetyckiej mapie, pokoleniowo - między Nową Falą a bruLionem. Kojarzyłam je prędzej z tytułem wiersza  Marcina Świetlickiego "Dla Jana Polkowskiego", pewnego rodzaju manifestem, w którym autor programowo odżegnuje się od poezji wzniosłej, zaangażowanej, jaką reprezentuje Polkowski właśnie. Tym razem ten mało znany szerszym kręgom odbiorców literat, "poeta aluzji i elipsy" ( jak go określił Jan Błoński), pokusił się o wielką formę prozatorską.

Obawiałam się, że "Ślady krwi" będą powieścią historyczno -polityczną, nasyconą ideologią, natchnioną i niestrawną. Tymczasem okazały się zajmującą opowieścią o losach człowieka uwikłanego w zawirowania historii i skomplikowane  rodzinne sprawy, poszukującego swej tożsamości narodowej, religijnej i własnej.
Podtytuł  - "Przypadki Henryka Harsynowicza"  - wnosi, iż głównym tematem będą perypetie bohatera, zapowiada jakby studium postaci. Tak w sumie jest,  tylko trudno powiedzieć, czy dzieje Henryka są tylko pretekstem dla ukazania historyczno-społecznego tła, czy też istotą powieści wykorzystującą wymienione tło dla zbudowania stanu ducha i kondycji bohatera. Zważywszy na tajemnicze, otwarte zakończenie - skłaniam się ku tej pierwszej hipotezie.

Henryk Harsynowicz, dziennikarz, internowany w 1983 r. w Białołęce, po blisko ćwierć wieku pobytu na emigracji w Kanadzie, powraca na ojczyzny łono, wezwany przez Mecenasa De Vernon, prowadzacego sprawy spadkowe. Poznajemy go jako nieco dziwacznego, a może tylko samotnego, mężczyznę w średniostarszym wieku, a następnie widzimy szereg jego twarzy: jako syna, męża, ojca, emigranta, Polaka, studenta, pracownika, nieudacznika, mizantropa, człowieka poszukującego i zagubionego... Nielinearnie, niechronologicznie i fragmentarycznie snujemy się po jego przeszłości, teraźniejszości, zahaczając o pełną znaków zapytania przyszłość.
Jest w tym bohaterze coś niepokojącego, a jego wędrówka po rozmaitych instytucjach w celu odnalezienia dokumentów świadczących o jego  tożsamości (świadectw szkolnych, aktu chrztu itp) i pozwalających odyskać obywatelstwo ma w sobie coś z kafkowskiego "Procesu". Obok osadzenia wydarzeń w historycznej rzeczywistości, występują elementy odrealnienia, oniryczności,  niektóre postaci, jakie napotyka H.H. na swej drodze i ich wypowiedzi są niemal z Mrożka wycięte. Groteskowo - psychodeliczne.
Kluczowym wątkiem jest stopniowe odkrywanie przez bohatera prawdy o swoim pochodzeniu oraz tajemnic rodzinnej przeszłości.
Tematyka "Śladów krwi" dotyczy historii współczesnej,  lat 80-tych XX w, czasów "Solidarności", okresu komunistycznego, czasów powojennych, a także polskiej mentalności, patriotyzmu, różnych postaw życiowych,  zdrady, honoru,  pamięci, polskości, prawdy, diagnozy kondycji narodu polskiego. Brzmi to poważnie, ale w toku fabuły czytelnik brnie w to bez większego problemu, za to z rosnącym zainteresowaniem, czując na plecach nie tylko wiatr historii, ale wręcz wicher, huragan pełen wirów i dziejowych burz.

Na uwagę zasługuje piękno polszczyzny i metaforyczność języka, jakim posługuje się Polkowski, wszak to - mówiąc Wyspiańskim- "pan poeta, pan poeta".  Niektóre akapity, czy zdania czytałam powtórnie, tak mnie ujęły. Bywały też fragmenty mocne, dosadne. Niecenzuralność wyrażeń wydaje się jednak usprawiedliwiona - sytuacją, statusem postaci, realiami. Nie jest zabieg sztuczny, przynajmniej w moim odczuciu całość językowo-fabularna była spójna. Nie da się nie zauważyć charakterystycznego dla Polkowskiego patosu. Co ciekawe,  ta cecha tu zazwyczaj nie drażni, a nadaje akcentu, uwypukla to, co pisarz chciał przejaskrawić czy podkreślić.
Kolejną cechą "Śladów.." jest polifoniczność. Wiele postaci- wiele głosów - wiele treści. Momentami nawet gdzieś się "gubi" nasz główny bohater, oddając pole innym, także w retrospekcjach.
Wspomnę też o intertekstualności, bo oprócz narracji, to drugi element,  któremu lubię się przyglądać. Nie miałam czasu, by dokładnie prześwietlić tekst i pewne sporo przeoczyłam, ale zauważyłam fragmenty "podszyte" "Panem Tadeuszem" - np. opis ogrodu przy domu przodków Henryka na Wołyniu (s. 268), czy grzybobranie;  pojawiają się fragmenty  różnych wierszy, piosenek, pieśni; padają tytuły książek (klasyczna biblioteczka Henryka, piszącego listy do książkowych bohaterów - s. 16-17),są  aluzje, kryptocytaty. Bagaż kulturowy, literacki - pokaźny.

Na koniec jeszcze kilka uwag technicznych. Okładka nie wydaje się atrakcyjna, a format książki jest  nieporęczny. Objętość może przestraszać lecz tak naprawdę to tylko niewiele ponad 430 stron, wygodną czcionką zapełnionych, z szeroką ramką dookoła tekstu. Krótkie dość rozdziały sprzyjają szybkiej i sprawnej lekturze.

"Ślady krwi" to zacna i szlachetna literatura, poruszająca ważne sprawy, niecodziennie goszczące na książkowych stronach.  Na początku miałam wobec tej powieści sporo obaw i dystans, w trakcie lektury zaangażowałam się, natomiast pod koniec - nieco pogubiłam, było jakby zbyt szybko, zbyt chaotycznie, za dużo naraz. Może to jednak wynikać z mojego niedostatku skupienia.
Ze swej strony przyznam, że skupiłam się na figurze głównego bohatera, mniej wnikając w historyczno-polityczno-społeczną otoczkę, może nie wszystko zrozumiałam, ale w sumie mogę stwierdzić, że powieść podobała mi się i stanowiła ciekawe doświadczenie.

Zapraszam do przeczytania ciekawych, trafnych i pełnych emocji wypowiedzi o "Śladach krwi" do
Domu z Papieru 
Kącika z książkami
Mojego Czytania (recenzja gościnna - Ola21czyta)



Śladami bohatera prozy Jana Polkowskiego wędrowałam w ramach współpracy z:

Dziękuję  ślicznie za egzemplarz z autografem autora.

8 komentarzy:

  1. Zacna i szlachetna recenzja, oddająca ducha lektury. Właściwie twoja i moja opinia powinny być łącznie czytane, bo napisałaś o tym, o czym ja powinnam, ale uwypukliłam to, co mniej zaakcentowałaś. Tak jak wspomniałam, w tej powieści każdy znajdzie coś dla siebie. Pięknie, pięknie napisałaś, jak trzeba. Mnie emocje uniosły. Będę wracać, żeby doczytać, bo podniecona pobiegłam za fabułą, a dopiero teraz będę się upajać językiem, intertekstualnością... Bardzo dobra książka:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję niezmiernie za tyle pochwał oraz za podlinkowanie u siebie.
      Też miałam taki plan i zaraz to zrobię.
      Życzę owocnej ponownej lektury "Śladów...", ochłoń i podczytuj do woli.

      Usuń
  2. Brzmi ciekawie. Rzeczywiście, okładka nijaka i człowiek może przejść obok tej pozycji obojętnie. Chętnie przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie szata zdobi człowieka, ale okładka książkę - to i owszem ;-)
      Powieść polecam, zdaje mi się, że i Tobie przypadnie do gustu.

      Usuń
  3. Widzę ,że mamy podobne odczucia :) Też na początku bałam się, że wkopałam się w jakieś polityczno-historyczne pierdoły, ale książka okazała się świetna. Zwróciłaś moją uwagę na intertekstualność, która mi kompletnie uciekła! A też zazwyczaj wyławiam takie smaczki :)
    To co teraz razem czytamy? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że nieraz mamy bardzo zbieżne spostrzeżenia i wrażenia, bardzo mnie to cieszy.
      Przy tak bogatej powieści, to nie sposób wszystko opisać, sporo może uciec, zwłaszcza, gdy skupimy się na jakimś wybranym aspekcie.
      Co czytamy.. hmmm... To, co mam aktualnie na tapecie- zaznaczam w zakładce "Lektury 2013". Co nowego na półkach - vide stosiki, jutro akurat będzie nowy. Wiem, że obiecuję czeską, i obiecuję... Jak się "uporam" z egz. rec. to potem już na pewno...
      Na pewno będą wspólne lektury ;-)

      Usuń
    2. Może jakiegoś Hrabalka? :)))) Ja teraz wpadłam w Elif Shafak, WL dodrukowało "Pchli Pałac"-jedyna powieść Shafak, której nie czytałam. Rozpływam się :) Ale po Shafak prawdopodobnie coś czeskiego i "Służące" :) Z niecierpliwością czekam aż sięgniesz po coś czeskiego. Ja polecam Ota Pavla na początek albo Sabacha.

      Usuń
    3. Hrabalka żadnego nie mam na stanie, Sabacha tez niet, jedną Shafak usiłuję "wydębić" od siostry, " O. Pavla mam sztuk raz ;-) - na pewno w końcu sięgnę.
      "Służących" nie czytałaś??? Bardzo ładna, mądra i zabawna obyczajówka, filmu nie oglądałam.

      Usuń

'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)

Moja lista blogów