czwartek, 8 lutego 2024

"Tak miało być" J. Żugaj, P. Corso

 


"Tak miało być" Julia Żugaj, Przemek Corso, wyd. SQN

Jestem zaskoczona. Sygnowana nazwiskiem influencerki/wokalistki Julki Żugaj oraz autora/lektora/konferansjera Przemka Corso powieść młodzieżowa okazała się daleka od ideału, ale przyzwoita, i to w podwójnym znaczeniu.
Obyło się bez wulgaryzmów, nieobyczajnych scen, toksycznych zachowań - bezpieczne treści.
Ta niedługa opowieść o rodzinie, przyjaźni, pierwszej miłości, sporcie, marzeniach i determinacji  napisana została dość poprawnie, prostym językiem, przyjemnym w odbiorze. Niewykluczone, że przeoczyłam jakieś błędy, czy potknięcia, bo słuchałam audiobooka, a wtedy mniej skupiam się na samym tekście (jestem raczej wzrokowcem).

Fabuła jest niezbyt oryginalna, wręcz banalna, nierozbudowana ( momentami niestety spłaszczona i streszczona), może nawet nudnawa, ale spokojna, pełna sielankowej atmosfery, ciepła i miłości, ze smutną nutą, utrzymana w klimacie amerykańskiego filmu familijnego. Czasem po prostu takich potrzebujemy dla poprawy nastroju.
Pamiętam jak w soboty czekało się  na cykl "Walt Disney przedstawia", gdy po animowanej bajce nadawano właśnie taki familijny film, często o szkolnej drużynie (hokeja, koszykówki, baseballu itp.) rozgrywającej ważny mecz, a w tle były perypetie uczuciowe i problemy rodzinne bohaterów.  I właśnie w tym stylu jest "Tak miało być".

Mia mieszka wraz z mamą i jej drugim  mężem w nadmorskim miasteczku Cape Mae w New Jersey. Gra w baseball, do którego pasją zaraził ją ojciec. Podczas wakacji uczęszcza na treningi.  Zaprzyjaźnia się z mieszkającą u babci tajemniczą Sophie, poznaje jej starszego brata... Nietrudno domyślić się, że coś między nimi zacznie się dziać.
Wkrótce ma odbyć się mecz z drużyną z Nowego Yorku. Okazuje się, że tata Mii nie może wtedy przyjechać. To jednak nie wszystko, z czym musi zmierzyć się nastolatka...

Można zarzucić, że bohaterki zachowują się zbyt dziecinnie ( i zbyt grzecznie) jak na 17 lat, lecz zważywszy na to, że odbiorcami, a raczej odbiorczyniami tej książki zapewne będą dziewczyny 10-13 l. ( a może nawet i młodsze fanki Julii), to nie stanowi większego problemu.
Trochę marudziłam na te amerykańskie realia, nie potrafię zweryfikować, czy tam wszystko się zgadza. Oświećcie mnie proszę, czy w USA rośnie bez (lilak)?
Odnoszę wrażenie, że to taki wyidealizowany obrazek, domki jak z pocztówki, rodzinne posiłki, impreza na plaży i ten roznosiciel prasy na rowerze, ciągle nie trafiający gazetami pod drzwi (kadr jak z filmu, co nie?)
Podobało mi się to, że pasją głównej bohaterki nie był makijaż, czy taniec, ale  baseball, choć mogłoby być nieco więcej opisów, czy szczegółów związanych z tą dziedziną sportu. Przyjmuję jednak, że ważniejszy jest jednak wątek romantyczny i rodzinny, to na nich chcą się skupić nastoletnie czytelniczki, a nie na baseballowych treningach.
Doceniam przedstawienie pozytywnych relacji rodzinnych ( między rozwiedzionymi rodzicami, między ojcem a córką, między ojczymem a pasierbicą itd.) oraz zaakcentowanie przyjaźni, sportowego zaangażowania, otwartości, wzajemnej życzliwości. W ogóle jakoś tak sympatycznie było.
Spośród postaci szczególnie mnie ujęły babcia Agata o polskich korzeniach gotująca pierogi oraz Ben - wzór ojczyma, utalentowany kulinarnie, który nawet spróbował zrobić... żurek.

"Tak miało być" to żadne arcydzieło, ale jako czytadło, taki "american dream" czy raczej "friendship and love" dla młodszych nastolatek,  w porównaniu z tym, co pojawia się na rynku wydawniczym (mam na myśli słynną "Rodzinę Monet" i hurtowo drukowane teksty z wattpada) to naprawdę ujdzie.
Audiobooka słuchało mi się przyjemnie, czyta Marta Wągrocka.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)

Moja lista blogów