Wyd. Otwarte, 2014 |
Mam z tą książką mały problem. O ile "Drogę do Różan" pochłonęłam niemal jednym tchem, a po drugą część, czyli "Wiosnę w Różanach" pędziłam jak na skrzydłach do księgarni, to ten trzeci tom - szczerze przyznam - nieco mnie nużył i długo trwało zanim dobrnęłam do ostatniej strony, a w międzyczasie "łyknęłam" ze dwie inne powieści.
Ku pamięci "popełnię" kilka zapisków:
Tym razem autorka wybrała inną niż dotychczas formę, a mianowicie zbudowała powieść z przeplatających się ze sobą wpisów z dzienników/pamiętników młodziutkiej Zuzanny Hulewiczówny oraz Joachima, Niemca zarządzającego na faktorii w Afryce.(oboje znali się, bo Zuzanna i siostra Joachima razem się uczyły).
Tytuł jest mylący i niesłusznie odstraszający tych, którzy nie przepadają za romansami. To bowiem nie jest romans, choć wątek uczuciowy tli się jak zresztą w prawie każdej fabule.
Zabrakło mi w tym konkretnym przypadku emocji, nawet jakiejś takiej egzaltacji skoro mamy do czynienia z zapiskami nastoletniej uczennicy.
Nie brakuje tragicznych wydarzeń - są jednak wg mnie podane zbyt sucho.
Korzystnie wypadają natomiast takie "notatki z epoki". W zapiskach Zuzy i Joachima odbija się historia, obraz Europy i Afryki w latach 30. XX w.
Dla tych, którzy nie czytali "Różan" nie wszystko może być jasne ( to akurat przemawia za tym, aby zabierać się za serię po kolei).
Ciekawym zabiegiem było zamieszczenie 'reprintów' z ówczesnej prasy (artykuły, reklamy, ulotki z lat 30. XX w. )
Uczucia mam mieszane. Z jednej strony- to była cudowna literacka podróż w lata trzydzieste, do Krakowa i Egiptu, z drugiej - nie pasjonowało mnie to aż tak, jak się spodziewałam.
Mimo tego marudzenia, nadal mam ochotę zgłębiać i przeżywać dzieje mieszkańców Różan. Tylko chętnie kiedyś przeczytałabym całość hurtem, powtórzyłabym dotychczas poznane, dołączyła do tego 4 część, a krakowskie gołębie gruchają, że będzie jeszcze piąty tom....
Zatem, do zobaczenia w Różanach!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)