wtorek, 31 stycznia 2012

Za co lubię Wallandera

Półki z kryminałami i literaturą sensacyjną nie są pierwszymi, do których biegnę, bo ogólnie za tym gatunkiem nie przepadam, co nie znaczy, że od niego stronię. Czytuję  jednak rzadko i wybiórczo. Do nielicznych lektur tego typu zaliczam twórczość Henninga Mankella. Od czasu, kiedy w DKK czytaliśmy "Mężczyznę, który się uśmiechał", w ciemno sięgam po książki tego autora. Właściwie to stwierdziłam trochę na wyrost, bo zaledwie jeszcze jedną - "O krok" - mam za sobą, ale nadal trwam w tym przekonaniu.

Nie będę pisać o fabule, bo w przypadku kryminałów mija się to z celem. Nie chcę niwelować napięcia i psuć wrażeń. Co nieco można wyczytać z tyłu okładki lub w notce na stronie wydawnictwa. Na pewno znajdą się też wnikliwe recenzje, z których poznamy szczegóły śledztwa i portret psychologiczny zabójcy. Nie szukałam ich, co prawda, ale znając życie- są i takie. Ode mnie tylko kilka zdań o bohaterze i ogólnie o klimacie powieści.

Kurt Wallander, inspektor kryminalny policji w Ystad, nie jest supermenem, ani idealną postacią, której wszystko idzie jak z płatka.  To człowiek z krwi i kości. Odczuwa pragnienie, chce mu się siku, marznie, ma lekką nadwagę i podwyższony poziom cukru we krwi, czuje zmęczenie i strach. Ma osobiste problemy, sprawy rodzinne. Dla mnie jest niezwykle realny i taki ludzki, prawdziwy w swych zachowaniach i uczuciach, także omylny. 
Nie sposób mu odmówić umiejętności dedukcji, logicznego myślenia, ale narzędziem, którym często się posługuje jest intuicja i przeczucie, przebłysk podświadomości, czy tzw. szósty zmysł. Zdarza mu się szukać czegoś - sam nie wie czego, ale wie, że gdy to znajdzie - to będzie wiedział dlaczego. Nieraz ma poczucie, że w jakiejś rozmowie padło ważne zdanie, ktoś poczynił istotną uwagę. Nie pamięta dokładnie, ale drąży temat i ta myśl powraca, okazuje się, że rzeczywiście była ważna - skierowała bowiem na pewien trop, podpowiedziała skojarzenie. Na pewno sporo w tym przypadku, ale i tak jestem pełna podziwu dla niesamowitej pamięci inspektora. Dla innych cech w sumie też. Nietuzinkowy to człowiek i nieobliczalny. poza tym lubi muzykę operową.

W sprawach, które prowadzi Wallander, nie ma wyraźnych śladów, nic nie jest jasne i nic się nie trzyma kupy. Pojawia się  wiele faktów i postaci, nie wszystkie są znaczące, ale trzeba sprawdzić każdą ewentualność. Nawet wyciągnąć zamierzchłe sprawy i zdarzenia z przeszłości. Wszystkie elementy są jakby puzzlami z kilku różnych kompletów, ale to tylko pozory, bo grupa dochodzeniowa z Ystad z Kurtem na czele jednak układa  w całość najbardziej skomplikowaną łamigłówkę. Dokonują tego kosztem własnego snu, zdrowia, życia prywatnego, okupują potem, łzami i krwią.

Co ciekawe, najważniejsze staje się nie dociekanie kto zabił, ale jak połączyć fakty i udowodnić, jak go znaleźć, złapać, jak przewidzieć jego kroki. Mankell zmienia czasem perspektywę i czytelnik towarzyszy poczynaniom sprawcy. Czasem czytelnik wie ciut więcej niż policja. Daje to wrażenie uczestniczenia w śledztwie.

W przypadku "O krok" mamy w dodatku do przemyślenia pewną kwestię. Na ile znamy swoich kolegów, sąsiadów? Co tak naprawdę o nich wiemy? Jakie oblicze pokazują nam, a co skrywają? Czasem okazuje się, że ktoś jest zupełnie kimś innym niż nam się wydaje....

Mroczny, chłodny klimat Skanii to wręcz "wymarzone" tło dla thrillerów i kryminalnych historii. Mankell nie nadużywa opisów, ale potrafi plastycznie unaocznić czytelnikowi miejsce akcji. Nie "zaśmieca" fabuły zbędnymi wątkami, ale też nie poprzestaje na "suchym" dochodzeniu śledczym, bohaterowie nie są marionetkami - żyją swoim życiem, mają rodziny,  zajęcia i problemy - są pełnowymiarowi. Myślę, że to bardziej widać w całym cyklu niż na przykładzie pojedynczego tomu, czy dwóch.

Podoba mi się proza Mankella i na pewno powrócę do książek, by spotkać się z inspektorem Wallanderem. Mam tylko małe zastrzeżenie. Kolejność ich wydawania u nas nijak się miała do kolejności chronologicznej. Trzeba sobie albo je teraz poukładać, albo jakoś przeżyć to, że np. X. uśmiercony w jednym tomie, w kolejnym ma się całkiem dobrze ;-)

W każdym razie - Mankella lubię i polecam. Przygody Kurta Wallandera i jego przyjaciół oraz kolegów z pracy zostały wydane przez wydawnictwo W.A.B w "Mrocznej serii" oraz w serii kieszonkowej "Lato z kryminałem" sygnowanym przez tygodnik Polityka.

5 komentarzy:

  1. A ja bardzo lubię kryminały i literaturę sensacyjną, dlatego chętnie poznam prozę Mankella.

    OdpowiedzUsuń
  2. O autorze szczerze mówiąc nie słyszałam do tej pory. Po przeczytaniu Twojej notki widzę, że powinnam zapoznać się z jego twórczością. Mam nadzieję, że gdy po niego sięgnę, oczaruje mnie w różnym stopniu co Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wallandera tez lubię, ale Ciebie jeszcze bardziej !!! Dzięki !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też jestem miłośniczką Wallandera i bardzo żałuję, że seria jest już zamknięta.

    OdpowiedzUsuń

'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)

Moja lista blogów