niedziela, 13 stycznia 2013

Na całej połaci śnieg...

Wreszcie mamy prawdziwą zimę. Pejzaż śniegowy aż "woła" na sanki, ale niestety! Doleczamy kaszelki i katarki po całym tygodniu rodzinnego zbiorowego chorowania. Dziękujemy za miłe słowa i życzenia pod poprzednim postem.Wracam powoli na blogowe ścieżki....
Skończyłam biografię ks. Twardowskiego, muszę spisać tylko wrażenia. Mam też do skończenia jeden tekst dotyczący grudniowej lektury. Teraz w związku z chorobą czytałam sobie..."Anię z Avonlea" ;-) i zabrałam się dla odmiany za "Pożegnania" Dygata, ale coś nie umiem się wgryźć...  W takim razie co by tu....

9 komentarzy:

  1. U nas też śniegu pełno, niestety Wiktoria ciągle chora. Już normalnie nie wiem co robić :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam chrapkę na tę biografię Twardowskiego, ale jakoś się z nią mija. Życzę zdrowia, bo pogoda rzeczywiście iście sankowa (a ja nawet zjeżdżałam, a co!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto upolować tę biografię, naprawdę. Wiele wrażeń.

      Usuń
  3. Ania jest dobra na wszystko, uwielbiam do niej wracać!

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie nie tylko jest biało, ale też mroźnie. Nie napawa mnie to optymizmem, tym bardziej że zaraz psiaki wyganiam na spacer i wizja marznięcia nie cieszy mnie.

    Dobrze że już zdrówko dopisuje, jak widać życzenia trafiły pod dobry adres. Jak mam problem ze wgryzieniem się w treść, to wgryzam się w ciacho i od razu jest lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, czasem to się cieszę, że nie mam psa ;-)
      Ciacho dobra rzecz, ale póki co szukam innej lektury.

      Usuń
  5. Tym tytułem przypomniałaś mi o pewnej książce, która kiedyś jak Biblia leżała pod ręką. To książka Jeremiego Przybory "Piosenki prawie wszystkie", znów ją wydobyłam na światło dzienne :-))

    OdpowiedzUsuń

'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)

Moja lista blogów