czwartek, 11 października 2012

W klimacie śródziemnomorskim- "Ból kamieni" Milena Agus

M. Agus, Ból kamieni, W.A. B. 2008 (seria z miotłą)
Bardzo szerokie pole do popisu dało jedno z zadań październikowej Trójki e-pik: pisarz pochodzący z kraju Basenu Morza Śródziemnomorskiego. Całkiem sporo państw wchodziło w grę i najchętniej przeczytałabym coś chorwackiego, słoweńskiego a może i maltańskiego (?), kusiła Turcja (Ewelinko, pożycz Safak, proszę) oraz Grecja ( "Grek Zorba", może jest w bibliotece...). Niestety, weryfikacja domowych zasobów ograniczyła mi znacznie pole manewru. Padło na literaturę włoską, a konkretnie na niewielką książeczkę pióra mieszkającej na Sardynii Mileny Agus.

Narratorka - młoda dziewczyna, wkrótce wychodząca za mąż-opowiada o swojej babci. Kobieta od  młodości była uważana za szaloną, dowodziły tego pewne ekscesy np. rzucanie się do studni, podcinanie żył. Za młodu uciekali od niej zalotnicy, bo pisała do nich listy i wiersze zbyt wyzwolone jak na tamte czasy i obyczajowość Sardyńczyków. Po wojnie - już jako stara panna - wyszła za mąż za starszego od siebie wdowca, ale to był raczej układ niż związek wynikający z uczucia. Powoli przywykła do codziennego życia, a swoje poetyczne myśli zapisywała jak to miała w nawyku w czarnym zeszycie z bordową obwódką. Mimo prób, nie dane jej było donosić ciąży, winna temu była dolegliwa przypadłość - kamienie nerkowe.Wyjechała na kurację termalną na kontynent. Tam poznała fascynującego mężczyznę - Weterana, który niósł bagaż wojennych przeżyć i życiowych doświadczeń. Dzięki niemu przekonała się, że jej wrażliwość i poetycka dusza to nie wariactwo. Po powrocie jej życie się odmieniło. Urodziła syna - tatę narratorki.... Opowieść obejmuje dalsze dzieje rodziny. Cały czas jednak toczy się wokół babci, której postać jest niezwykle ważna dla narratorki.
Wydawało by się, że to taka sobie historia o wojennych i powojennych dziejach włoskiej rodziny, o dziwnej szalonej kobiecie nierozumianej, niespełnionej, o miłości, o romansie...gdyby nie zakończenie, w którym autorka "odwraca kota ogonem" zamazując, co w tej historii  jest prawdą (oczywiście mam na myśli prawdę w ramach fikcji literackiej), a co fikcją. Jakby dołożyła warstewkę.
Właśnie to zakończenie zmieniło moje nastawienie do książki, bo cały czas wrażenia miałam średnie. Nie widziałam w niej "klejnotu literackiego" zapowiedzianego w opiniach na okładce. Potem moja ocena wrosła, ale nadal nie uważam, aby to była jakaś rewelacja.
 Spragnionych włoskich pejzaży muszę rozczarować- nie ma tu malowniczych opisów, i choć pojawia się wycieczka w góry, czy wyjazd do Mediolanu, to pisarka nie traktuje tego zbyt wylewnie. Ale klimat sródziemnomorski jest oddany(tworzą go np. wspomniane potrawy, rośliny, wygląd domu, relacje z sąsiadami).
 Opowieść prosta, zwięzła, ale treściwa, gęsta. Poruszająca trudne tematy, ale w nieprzytłaczający sposób. Może nie zabawna, ale pogodna. Kobieca. Pasuje według mnie idealnie do serii Z miotłą. Okładka niekoniecznie udana.

2 komentarze:

  1. Dla mnie "Bol kamieni" rowniez nie byl objawieniem literackim, ale przeczytalam z przyjemnoscia i bez bolu. Calkiem zgrabnie napisana historia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z recenzji wynika, że to raczej powieść kobieca. Sama nie wiem, czemu unikam takich lektur, choć już kiedy przeczytam, okazuje się, że nie taki diabeł straszny. Właśnie mam chęć się zabrać za "Miotły" :-)

    OdpowiedzUsuń

'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)

Moja lista blogów