poniedziałek, 15 października 2012

Emiiiil, do drewutni!

A. Lindgren, Przygody Emila ze Smalandii, Nasza Księgarnia 2012

Agathę Christie nazywa się królową kryminałów, zaś w dziedzinie literatury dla dzieci berło i korona należą się bez wątpienia Astrid Lindgren. Szwedzka pisarka stworzyła szereg znakomitych opowieści i grono niezapomnianych postaci, które towarzyszą dzieciństwu kolejnych pokoleń. Któż bowiem nie zna Pippi Langstrumpf (vel Fizi Pończoszanki), Braci Lwie Serce, czy gromadki dzieci z uroczego Bullerbyn! Nie sposób także  nie słyszeć o Emilu ze Smalandii, choćby za sprawą telewizyjnego serialu - będącego  adaptacją książki. Pamiętam te niedzielne przedpołudnia, gdy kto żyw gromadził się przed ekranem, by śledzić perypetie małego urwisa i usłyszeć sakramentalny niemal okrzyk "Emiiiiiiiiiil, do drewutni!"- albowiem konsekwencją psot było spędzenie przez chłopca trochę czasu w komórce na drewno. Taka kara nie była dotkliwa, ale miała pedagogiczny wymiar - to coś w rodzaju "karnego jeżyka". O popularności serialu i głównego bohatera niech świadczy fakt, iż szkolny kolega mojej siostry został z racji usposobienia i czupryny jasnoblond mianowany Emilem, to przezwisko przywarło do niego na stałe. 

Emil Svensson mieszka z rodzicami, siostrzyczką Idą, służącą Liną i parobkiem Alfredem w zagrodzie Katthult we wsi Lonneberga w Smalandii. Jest dzieckiem dość nieokiełznanym, beztroskim, bardzo pomysłowym, żywiołowym, wszędobylskim. Główną motywację stanowi dlań zabawa. Jego energia i kreatywność nieraz przynoszą opłakane skutki, z działań Emila wynika przeważnie jakiś ambaras, afera.  Aż raz ludzie ze wsi złożyli się na bilet, aby wysłać chłopca do Ameryki, byle dalej od Lonnebergi. Młody Svensson nie jest jednak krnąbrnym, złośliwym chuliganem. Ma dobre intencje, dobre serce, o czym świadczy na przykład zaproszenie staruszków z przytułku na świąteczną ucztę, czy próba pomocy Linie w wyrwaniu bolącego zęba. Nie brakuje mu dowcipu, sprytu, zaradności, ma też doskonałe podejście do zwierząt. Potrafi doić krowy i świetnie jeździ konno. Umie też strugać drewniane ludziki - dzięki temu czas odbywania kary w stolarni nie dłuży mu się aż tak. Dzieciństwo Emila jest barwne, wesołe i szczęśliwe. Kto by pomyślał, że z małego rozrabiaki wyrośnie poważny obywatel i zostanie przewodniczącym rady gminy....

O wyczynach Emila można rzec, że na wołowej skórze by ich nie spisał... Jednak zostały one uwiecznione w niebieskich zeszytach pracowicie zapisanych przez mamę. To te kajety są źródłem historyjek, które mamy okazję poznać w formie jakby gawędy. Narratorka zwraca się bezpośrednio do odbiorcy ( z założenia małego dziecka), snując opowieści  o Emilu i przystępnie wyjaśniając to, co może być niezrozumiałe dla malucha. Całość znakomicie nadaje się do głośnego czytania, materiał na audiobook pierwsza klasa!

Książkę umieszczono w przedziale wiekowym 0-10 lat, ale powinno być do 110! Perypetie bohaterów z zagrody Katthult są zabawne i zajmujące, czyta je się z przyjemnością- niezależnie od wieku, tak jak  np."Przygody Mikołajka". Na pierwszy plany wysuwa się cel rozrywkowy, ale pod płaszczykiem zabawy kryje się ciepła, mądra, wartościowa opowieść, bardzo familijna.

W tomie wydanym przez Naszą Księgarnię zamieszczono wszystkie części - "Emil ze Smalandii", "Nowe psoty Emila ze Smalandii" oraz "Jeszcze żyje Emil ze Smalandii". Brakowało mi natomiast choćby krótkiego biogramu autorki. Nie podobały mi się czarno-białe ilustracje Bjorna Berga - postaci ze szpiczastymi zadartymi nosami wyglądały jak ludziki wystrugane z drewna, a Lina zupełnie nie pasowała wizerunkowo.
Pomijając te drobne niuanse, uważam publikację za cenny produkt na rynku literatury dziecięcej, wszak twórczość Lindgren to światowa klasyka, warto przybliżyć ją kolejnym pokoleniom, a i samemu miło powspominać.


Egzemplarz recenzyjny. Podziękowania dla Księgarni Matras

7 komentarzy:

  1. Kocham jej książki, Dzieci z Bullerbyn czytałam tyle razy, że aż książka mi się rozpadła, a Bracia lwie serce - przepiękna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat z "Bullerbyn"jakoś szczególnie związana nie jestem, ale mam sentyment do "Braci Lwie Serce", "Oskara i włóczęgi" oraz "Fizi na Południowym Pacyfiku"

      Usuń
  2. Czytałam z dzieciakami w szkole. Bardzo mi się podobał Emil. Takie przekorne skrzyżowanie Mikołajka i dzieciaków z felietonów Leszka Talko. Super humor, szkoda tylko, że książka taka króciutka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy króciutka, bo ja wiem... dla mnie w sam raz, na dłuższą metę chyba by już tak nie bawiło.

      Usuń
  3. Też zaczęłam czytać książkę Lindgren - "Zwierzenia Britt-Mari", ale zdecydowanie wyrosłam z takich lektur. Idzie mi jak po grudzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż... bywa ;-)
      Nic na siłę.

      Usuń
    2. Dziś znów podjęłam mozół czytania. Trwam w postanowieniu ukończenia czytania, bo chyba jakby Astrid zaczyna się rozkręcać :D, albo ja od rana mam jasny umysł :D

      Usuń

'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)

Moja lista blogów