środa, 17 października 2012

Słówko o "Korzeńcu"

Z. Białas, Korzeniec, Wydawnictwo MG, 2011
Nie chciałabym, aby jedna z moich sierpniowych lektur przeszła bez echa, więc w ramach "nadrabiania zaległości", kreślę kilka zdań o debiucie powieściowym Zbigniewa Białasa - anglisty, literaturoznawcy, profesora nauk humanistycznych  Uniwersytetu Śląskiego. O "Korzeńcu" po raz pierwszy usłyszałam na antenie radiowej Jedynki i nabrałam ogromnej ochoty na przeczytanie. Intuicja mnie nie zawiodła, albowiem książka okazała się być jak najbardziej w moim guście. 

Tak jak o niektórych piosenkach, głównie tych dawniejszych,  mówimy  "piosenka z tekstem", to o tej powieści można powiedzieć "powieść z narracją" (dla odróżnienia od takich, w których fabuła jest najważniejsza i po prostu odautorsko opowiedziana). Nie znaczy to wcale, że cokolwiek zbywa w warstwie fabularnej. Chcę tylko podkreślić, że sposób budowania narracji i postać narratora są tu tym, co sprawia, że całość pysznie się czyta. Przynajmniej ja lubię, gdy autor odezwie się czasem z dygresyjką, gdy miesza narrację auktorialną, personalną i pierwszoosobową, gdy zmienia punkt widzenia oddając głos postaciom. Wszelkie urozmaicenia w narracji, a także gra z konwencją to dla mnie czytelnicza gratka. "Korzeniec" świetnie się sprawdził pod tym względem.

Rzecz dzieje się w Sosnowcu przed pierwszą wojną światową (1913 r.). Alojzy Korzeniec - znakomity glazurnik, kafelkarz ( co za ironia, żeby taką książkę czytać podczas remontu łazienki!) traci głowę - w dosłownym znaczeniu. Klandestyn Bizukont pisze sentymentalne powieści drukowane w odcinkach w "Iskrze". Redaktor Monsiorski chcąc nie chcąc bawi się w detektywa. Fińska bona (skąd tu Finka? ;-)) wpada w oko pewnemu kapitanowi... Postaci występuje sporo, razem stanowią barwną mozaikę (skoro już mowa o kafelkach...), reprezentując wielokulturową społeczność miasta.
To nie jest typowy kryminał, w ogóle dość trudno zaklasyfikować ten utwór. Wątek kryminalny, czy też sensacyjny, stanowi jakby oś powieści, ale wokół niego urasta cała otoczka obyczajowo-historyczno-kulturowa. To właśnie koloryt Sosnowca z początku XX wieku z autentyczną topografią i realiami zanurzonymi w fikcyjną opowieść stanowi istotę "Korzeńca". 

Białas znakomicie buduje klimat, posługuje się humorem, nienachalnie daje wyraz swojej erudycji, panuje nad skonstruowaną przez siebie całością. Sprawia, iż czytelnik zanurza się po uszy w świat przedstawiony i dobrze się bawi, choć nieraz grozę i widmo wybuchu wojny odczuwa.

Mam nadzieję, że napis "koniec tomu pierwszego" nie jest jedynie elementem konwencji i mrugnięciem okiem do czytelnika. Mimo iż z Sosnowcem i okolicami nie jestem związana, to z ciekawością czekam na kolejne tomy.

4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Z całą pewnością jest klimatyczna, a czy ciekawa- dla mnie tak ;-)

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń

'Napisz proszę, chociaż krótki list" ;-)

Moja lista blogów