{EDIT: powieść wznowiono jako "Obudź się, Karolino" wydawnictwo Replika, 2016 r.)
Podobno grzeczne dziewczynki idą do nieba, a niegrzeczne - tam, gdzie chcą. Grzeczne dziewczynki mogą jednak, niestety, tu na ziemi już wstąpić do piekła, choć nie po drodze im było....
Podobno grzeczne dziewczynki idą do nieba, a niegrzeczne - tam, gdzie chcą. Grzeczne dziewczynki mogą jednak, niestety, tu na ziemi już wstąpić do piekła, choć nie po drodze im było....
e-bookowo, 2014 |
Bohaterkę poznajemy w momencie, gdy ogląda nagranie video ze swojego ślubu. Kadry uruchamiają lawinę wspomnień: jak się poznali z Filipem, co się wydarzyło, jak wypadła pierwsza wizyta u jego rodziców ... Jak w filmie w myślach Karoliny przewijają się sceny z jej dotychczasowego życia.... Gdy czytamy powieść, przemykają nam one przed oczami, stopniowo budując obraz tego, co doprowadziło do takiego, a nie innego finału. Od początku wiadomo, że małżeństwo zakończyło się fiaskiem, ale najciekawsze jest to, jak do tego doszło.
Zachowanie Karoliny budzi zdziwienie, irytację, a nawet oburzenie. Jak można być tak naiwną, głupią, ślepą, uległą, jak można nie dostrzegać pewnych symptomów i na własne życzenie wpakować się w niezłą kabałę??? Łatwo powiedzieć! Zanim odsądzimy dziewczynę - może nie od razu od czci i wiary, ale od zdrowego rozsądku na pewno - trzeba uświadomić sobie parę rzeczy.
Wysocka była zakompleksiona na punkcie swoich licznych piegów i rudych włosów, zamknięta w sobie, postrzegana jako nieprzystępna kujonka. Nadal w niej tkwiła zadra z powodu miłosnego zawodu sprzed lat. Zazdrościła rodzicom kwitnącego wciąż między nimi uczucia, sama czuła się odsunięta na boczny tor, nawet podejrzewała, że została adoptowana! Nadmierna troskliwość babci, wyraźnie skrywającej jakieś rodzinne sekrety, też nie wpływała dobrze na kondycję bohaterki. Miała niskie poczucie wartości. To wszystko sprawiało, że była bardzo spragniona akceptacji, uczuć, a przy tym podatna na manipulowanie, łatwo uległa fascynacji. Filip całkowicie ją "opętał", podporządkował sobie, narzucił swoje zasady. Karolcia wierzyła w łączące ich uczucie, godziła się na wszystko jak "grzeczna dziewczynka", po prostu miała "klapki na oczach" i z przekonaniem wręcz brnęła dalej. Nie docierały do niej uwagi i prośby przyjaciółki oraz rodziny. W końcu, a lepiej późno niż wcale, pojawiła się kropla, która przelała czarę.
"Co robić gdy się z własnych spadło z chmur /Na wielkie własne też pustynie...Co robić gdy się skończył niby cud /Szukajmy tego co nie ginie" - mogłaby zanucić bohaterka. Lądowanie było brutalne i bolesne. Przejrzała na oczy i z pomocą bliskich zaczęła wyprostowywać swe ścieżki i powoli wracać do "normalności" z iskierką nadziei na przyszłość. Doświadczyła solidnej lekcji życia i ta historia powinna posłużyć czytelnikom ku nauce i przestrodze, uczulić na pewne sytuacje i problemy. Zapewne niejedna osoba w mniejszym lub większym zakresie, na własnej skórze, czy z obserwacji zetknęła się z czymś podobnym. Alina Białowąs napisała bowiem historię nie wydumaną, ale życiową, bardzo prawdziwą.
Zachowanie Karoliny budzi zdziwienie, irytację, a nawet oburzenie. Jak można być tak naiwną, głupią, ślepą, uległą, jak można nie dostrzegać pewnych symptomów i na własne życzenie wpakować się w niezłą kabałę??? Łatwo powiedzieć! Zanim odsądzimy dziewczynę - może nie od razu od czci i wiary, ale od zdrowego rozsądku na pewno - trzeba uświadomić sobie parę rzeczy.
Wysocka była zakompleksiona na punkcie swoich licznych piegów i rudych włosów, zamknięta w sobie, postrzegana jako nieprzystępna kujonka. Nadal w niej tkwiła zadra z powodu miłosnego zawodu sprzed lat. Zazdrościła rodzicom kwitnącego wciąż między nimi uczucia, sama czuła się odsunięta na boczny tor, nawet podejrzewała, że została adoptowana! Nadmierna troskliwość babci, wyraźnie skrywającej jakieś rodzinne sekrety, też nie wpływała dobrze na kondycję bohaterki. Miała niskie poczucie wartości. To wszystko sprawiało, że była bardzo spragniona akceptacji, uczuć, a przy tym podatna na manipulowanie, łatwo uległa fascynacji. Filip całkowicie ją "opętał", podporządkował sobie, narzucił swoje zasady. Karolcia wierzyła w łączące ich uczucie, godziła się na wszystko jak "grzeczna dziewczynka", po prostu miała "klapki na oczach" i z przekonaniem wręcz brnęła dalej. Nie docierały do niej uwagi i prośby przyjaciółki oraz rodziny. W końcu, a lepiej późno niż wcale, pojawiła się kropla, która przelała czarę.
"Co robić gdy się z własnych spadło z chmur /Na wielkie własne też pustynie...Co robić gdy się skończył niby cud /Szukajmy tego co nie ginie" - mogłaby zanucić bohaterka. Lądowanie było brutalne i bolesne. Przejrzała na oczy i z pomocą bliskich zaczęła wyprostowywać swe ścieżki i powoli wracać do "normalności" z iskierką nadziei na przyszłość. Doświadczyła solidnej lekcji życia i ta historia powinna posłużyć czytelnikom ku nauce i przestrodze, uczulić na pewne sytuacje i problemy. Zapewne niejedna osoba w mniejszym lub większym zakresie, na własnej skórze, czy z obserwacji zetknęła się z czymś podobnym. Alina Białowąs napisała bowiem historię nie wydumaną, ale życiową, bardzo prawdziwą.
"Grzeczna dziewczynka" to nie jest komedia romantyczna, ani żadna bajka o współczesnym kopciuszku i księciu na białym rumaku. Zakończenie - na dobrą sprawę jest optymistyczne, ale dalekie od słodkiego happy endu. To w sumie gorzka opowieść, ale nie pozbawiona ciepła, czy ironii. Bardzo zgrabnie napisana, ciekawie skonstruowana - wspomnienia bohaterki "lecą" tak kaskadowo, "wyskakują" jedno z drugiego, przy tym czytelnik "widzi" akcję przed sobą, jakby oglądał film pt. Życie Karoliny W.
Powieść zawiera motywy bliskie sercu wielu czytelników, takie jak biblioteka (miejsce pracy głównej postaci i jej przyjaciółki Miśki) oraz zwierzęta (dobytek tej koleżanki oraz pupile pani Joli; nie są one jednak na pierwszym planie), na uwagę zasługuje postać wspomnianej już Misi i jej życiowa postawa. Ciekawa wydaje się także kreacja eleganckiej starszej pani, babci Wysockiej, znającej się na ziołach, mądrej, ale też z bagażem ciężkich przeżyć.
Moim zdaniem, szkoda, aby ta powieść zginęła w tłumie. Zasługuje na profesjonalne wydanie książkowe oraz szeroką promocję. Niczym nie odstaje od tzw. "babskich czytadeł" (w dobrym tego słowa znaczeniu), popularnych powieści współczesnych, jakie licznie ukazują się na rynku pod skrzydłami dużych i znanych wydawnictw. Jeśli któreś z nich odrzuciło tekst Aliny Białowąs, to niech żałuje.
Warto poznać tę fabułę i wziąć sobie do serca, bo wiele wśród nas bywa takich Karolin i Filipów. Pozwolę sobie jeszcze pomarzyć o... adaptacji filmowej "Grzecznej dziewczynki", muszę tylko pomyśleć, kogo bym widziała w głównych rolach... Tymczasem polecam i już czekam na kolejną książkę pani Aliny, którą przeczytam z przyjemnością.
Powieść zawiera motywy bliskie sercu wielu czytelników, takie jak biblioteka (miejsce pracy głównej postaci i jej przyjaciółki Miśki) oraz zwierzęta (dobytek tej koleżanki oraz pupile pani Joli; nie są one jednak na pierwszym planie), na uwagę zasługuje postać wspomnianej już Misi i jej życiowa postawa. Ciekawa wydaje się także kreacja eleganckiej starszej pani, babci Wysockiej, znającej się na ziołach, mądrej, ale też z bagażem ciężkich przeżyć.
Moim zdaniem, szkoda, aby ta powieść zginęła w tłumie. Zasługuje na profesjonalne wydanie książkowe oraz szeroką promocję. Niczym nie odstaje od tzw. "babskich czytadeł" (w dobrym tego słowa znaczeniu), popularnych powieści współczesnych, jakie licznie ukazują się na rynku pod skrzydłami dużych i znanych wydawnictw. Jeśli któreś z nich odrzuciło tekst Aliny Białowąs, to niech żałuje.
Warto poznać tę fabułę i wziąć sobie do serca, bo wiele wśród nas bywa takich Karolin i Filipów. Pozwolę sobie jeszcze pomarzyć o... adaptacji filmowej "Grzecznej dziewczynki", muszę tylko pomyśleć, kogo bym widziała w głównych rolach... Tymczasem polecam i już czekam na kolejną książkę pani Aliny, którą przeczytam z przyjemnością.